

Ludowy Zespół Artystyczny "Ciechanów" obchodzi jubileusz 40-lecia. Z tej okazji Rozmawiamy z jego założycielem i wieloletnim kierownikiem artystycznym Leonardem Sobierajem.
* W Ciechanowie nazywają pana „ojcem zespołu”....
- To nie przypadek. Jako nauczyciel na kierunki choreograficznym Państwowego Studium Kulturalno-Oświatowego i Bibliotekarskiego w Ciechanowie czterdzieści lat temu przygotowałem półgodzinny program tańców narodowych, który dał początek LZA „Ciechanów”. To była ogromna praca, ale dała niesamowity efekt.
* Jak powstał zespół?
- Z potrzeby chwili. W 1985 roku poproszono mnie o przygotowanie koncertu na wojewódzką akademię 1-majową. Nie było mężczyzn, nie było strojów ani muzyki – tylko dwa tygodnie czasu. Udało się dzięki pomocy zaprzyjaźnionych zespołów i ogromnemu zaangażowaniu. Sam tańczyłem jako szósty tancerz.
* I to wtedy wszystko się zaczęło?
- Tak. Po koncercie, przyjętym z entuzjazmem, zaproszono mnie na rozmowę. Wojciech Czubak z Wydziału Kultury Urzędu Wojewódzkiego zaproponował, bym stworzył zespół ludowy. Miałem przeprowadzać się do Warszawy, ale przekonały mnie warunki i determinacja dyrektora. I zostałem.
* Skąd wzięli się kolejni tancerze?
- Z liceum. Nową grupę stworzyli uczniowie „Krasiniaka”, głównie z klasy Radka Czubaka – syna dyrektora.
* A kapela?
- Stworzyliśmy ją z dyrektorów szkół muzycznych z regionu. W pierwszym składzie znaleźli się m.in. Stanisław Kujawa i Zdzisław Sychowski.
* Minęło 40 lat... Czy z LZA można się rozstać na dobre?
- Nie da się. Więzi z młodości zostają na całe życie. Wielu dawnych tancerzy dziś prowadzi własne zespoły, a spotkania dawnych członków LZA trwają do dziś – także u mnie w domu.
* Czego życzy pan zespołowi?
- Sukcesów i pamięci o korzeniach. Dziękuję obecnej kierowniczce Ricie Tarczyńskiej, dyrekcji PCKiSz i władzom powiatu za wsparcie. Życzę kontynuacji dawnych planów, np. wprowadzenia do repertuaru mazowieckich tańców: kontro i lansjera.
Komentarze obsługiwane przez CComment