Rozmowa z Anną Muchą, twórcą facebookowej grupy „Krasiniec/Szczuki dawniej i dziś", zam. w Garwolinie.
* Jakie są pani związki z miejscowością Szczuki?
- Szczuki to moje miejsce na ziemi – wieś, w której się wychowałam, gdzie dorastała cała moja rodzina od pokoleń. Spędziłam tam cudowne chwile dzieciństwa, pełne śmiechu, beztroski i bliskości z najbliższymi. Znam każdy zakątek, każdą ścieżkę, każdy budynek – to przestrzeń nasycona wspomnieniami, które są częścią mnie.
* Dlatego stara się pani ocalić od zapomnienia historię tego miejsca?
- Dokładnie dwa lata temu, 15 września, moje życie zatrzymało się na chwilę – zmarł nagle mój tata, Robert Cichocki. To od niego nauczyłam się kochać historię i patrzeć na miejsca rodzinne z głębszym zrozumieniem. To on prowadził nas na długie spacery i rowerowe wyprawy, podczas których snuł opowieści o Szczukach i Krasnem – o dworku w Szczukach, o rodzinnym grobie Żórawskich na cmentarzu w Krasnem, o Parku czy Stadninie Koni . Dla niego historia nie była książką – była żywa, obecna, bliska. Te chwile, gdy słuchałam go z zapartym tchem, pozostaną dla mnie bezcenne. Później, już jako dziadek, powtarzał te same historie swoim wnukom – jakby chciał, żeby nigdy nie zgasły. Po jego śmierci otrzymałam wszystkie rodzinne pamiątki – przekazał mi je brat taty, Włodzimierz Cichocki. Wtedy, pod wpływem impulsu, postanowiłam założyć grupę „Krasiniec/Szczuki dawniej i dziś". Nazwałam ją moją grupą wspomnień, bo właśnie tym jest – miejscem, w którym mogę pielęgnować pamięć, dzielić się historią i podtrzymywać to, co najważniejsze. Przez ostatnie dziewięć lat całkowicie pochłaniał mnie wolontariat i organizowanie zbiórek charytatywnych. Historia zawsze była dla mnie ważna, ale uważałam, że mogę się nią zająć „kiedyś". Śmierć taty uświadomiła mi, że czasu nigdy nie mamy w nadmiarze. To, co odkładamy, może po prostu nam umknąć. Dlatego teraz jeszcze mocniej trzymam się tych opowieści, tej pamięci i rodzinnych korzeni. Szczuki są dla mnie nie tylko miejscem dzieciństwa – to dom mojej rodziny, historia, którą przekazywał mi tata, i skarb, który chcę chronić, by trwał także dla kolejnych pokoleń.
Cała rozmowa w aktualnym numerze TC (nr 37/2025)
dworek w Szczukach (fot. Anna Mucha)
cukrownia Krasiniec (fot. Włodzimierz Cichocki)
Krystyna i Tadeusz Cichoccy – 1943 r. (fot. zbiory prywatne) portret T. Cichockiego autorstwa więźnia obozu w Stutthof (fot. zbiory prywatne)
list uwięzionego w obozie w Stutthof T. Cichockiego do żony, napisany na skrawku koszuli, w 1944 r. (fot. zbiory prywatne)
Komentarze obsługiwane przez CComment