Tegoroczna 44. Piesza Pielgrzymka Diecezji Płockiej na Jasną Górę przebiega pod hasłem: „Płoccy pielgrzymi nadziei”. W tym roku nawiązuje do trwającego Roku Jubileuszowego w całym Kościele, a także do Jubileuszu 950-lecia Diecezji Płockiej.
Pielgrzymka wyruszyła z Katedry Płockiej, 6 sierpnia po Mszy Świętej koncelebrowanej pod przewodnictwem bp. Szymona Stułkowskiego o godz. 6.00. Trasa Pielgrzymki została podzielona na 9 etapów (około 30 km dziennie). Wejście na Jasną Górę odbyło się 14 sierpnia w godzinach porannych. Na szlaku znalazło się 11 grup. Pątnikom towarzyszy bp Szymon Sułkowski, który przeszedł z nimi całą trasę.
Bp Szymon Stułkowski, biskup płocki:
- Postanowiłem przejść w tym roku całą trasę. Każdy krok jako modlitwa, jako dziękczynienie za nasze dziedzictwo wiary i za ludzi, którzy tworzyli i tworzą Kościół płocki. Chciałem tym pielgrzymowaniem, razem z innymi pątnikami, wyrazić wdzięczność, prosić o nadzieję dla nas wszystkich i odkryć raz jeszcze, czym jest wspólnota Kościoła. Szedłem, żeby słuchać, patrzeć, być obok. To bardzo pomaga w pokonywaniu bólu i zmęczenia – łatwiej się idzie, gdy obok są inni ludzie. W drodze cały dzień staje się modlitwą osobistą. Pielgrzymka pozwala mi oderwać się od codziennych obowiązków, głębiej wejść w życie innych i zajrzeć w głąb siebie.
Ruszyłem w drogę jako pielgrzym nadziei… Nadziei, że uda nam się bezpiecznie dotrzeć do Matki Bożej, zanieść wszystkie intencje… i że Pan Bóg będzie czynił piękne rzeczy w nas i przez nas też.
Pielgrzymowanie jest jak duchowy remont. Każdy z nas go potrzebuje. To nie przypadek, że nasza pielgrzymka wyruszyła właśnie 6 sierpnia, w święto Przemienienia Pańskiego – to zaproszenie, wybranie i obdarowanie. Jezus zaprosił uczniów na górę Tabor, aby pokazać im swoją chwałę. Tak samo zaprosił nas.
Niosłem w sercu całą moją diecezję. Modliłem się i prosiłem o Boże błogosławieństwo dla naszego Kościoła, abyśmy dalej pisali dzieje naszej wiary. Jest też za co Boga przepraszać – i pokornie oddawałem to wszystko w tej drodze.
Szedłem razem z pielgrzymami. Na równi z nimi przeżywać trudy, modlitwę i spotkania. Nie po to, żeby stać z boku. W tym roku szedłem pieszo po raz pierwszy jako biskup i chciałem przejść całą trasę. Pielgrzymka uczy pokory i zaufania – a tego wszyscy potrzebujemy.
Opr. żet
Marzena Nowalińska – Ciechanów:
- Nie wszyscy mogą z różnych powodów brać udział w pielgrzymkach na Jasną Górę. Ci, którzy pozostają, mogą wziąć udział w tzw. pielgrzymkach duchowych w kościołach. Polega to na tym, że wierni uczestniczą w mszach.
Każdy dzień ma swoje przesłanie, mamy swoje intencje. Ksiądz czyta nam rozważania. Odśpiewany zostaje apel jasnogórski. Odmawiamy różaniec.
Przed laty brałam udział w pieszej pielgrzymce i przeszłam blisko 300 km. Był to początek lat 80. Wtedy spało się w stodołach i innych budynkach gospodarskich u rolników, ale też w rozstawianych namiotach. Jak zbliżaliśmy się do jakiej miejscowości, to wychodzili nam naprzeciw mieszkańcy z dużymi garami, a my mogliśmy wybierać sobie posiłki, jak w najlepszej restauracji.
KB
Iwona Mazurkiewicz:
- Po raz pierwszy na pielgrzymkę poszłam jeszcze w szkole podstawowej, gdy miałam 14 lat. Minęło 30 lat, a ja nadal czuję potrzebę pielgrzymowania. Dzisiaj szłam na Jasną Górą ze swoimi córkami, moją siostrą i jej synami. Dla mojej rodziny pielgrzymka to najbardziej wyczekiwany i najpiękniejszy czas bycia razem.
Pielgrzymka akademicka trwa 10 dni. Dzienny dystans do pokonania to od 30 do 40 km. Zdecydowanie najtrudniej jest za pierwszym razem, gdyż zaskoczyć może wiele: pobudka miedzy 4 a 5 rano, nadmierny bagaż, z którym maszerujemy może okazać się dużym przeciążeniem, dosyć szybkie tempo maszerowania, ale przede wszystkim to, że pokonujemy kolejne odcinki beż względu na warunki atmosferyczne.
Trasa podzielona jest na odcinki o długości 5, 6, 7, a nawet 9 km. Odpowiednie, sprawdzone obuwie i pozytywne nastawienie to podstawa przerwania. Na pielgrzymce najbardziej zaskakujące jest to, iż pokonując dziennie długą trasę, w słońcu, deszczu, śpiąc zaledwie ok. 6-7 godzin człowiek ma nadzwyczajne siły do pielgrzymowania kolejnego dnia. Poza tym życzliwość i serdeczność pozostałych uczestników pielgrzymki dodaje sił i motywuje do bycia do końca razem. Gościnność gospodarzy napotkanych na szlaku jest niezmierna i niesamowita. Pielgrzymują nie tylko zagorzali katolicy, studenci, ale również ogromna masa ludzi poszukujących Boga, ludzie po różnych przeżyciach, ze złamaną duszą...
Każdy młody człowiek musi dojrzeć, by sam zrozumieć czym dla niego jest pielgrzymka na Jasną Górę. Moje córki odczuwają ogromne zmęczenie, ale idąc razem, rodzinnie, pokonują swoje słabości i kończąc trasę, mówią już o następnej.
Nasza rodzina pielgrzymkowa jest z każdym rokiem coraz większa. Najważniejsza jest intencja, wtedy jest łatwiej i trud pielgrzymowania szybko mija.
erem
Katarzyna Kowalska – polonistka, katechetka, Ościsłowo:
- W okresie, kiedy pracowałam w szkole, regularnie, co roku uczestniczyłam w pielgrzymkach z tytułu prowadzenia katechezy. Obecnie z racji poświęcenia się rodzinie, od kilku lat nie uczestniczę, ale dobrze pamiętam „pielgrzymkowego ducha”.
Udział w pielgrzymce jest trochę jak survival, uczy zaradności, samodzielności, myślenia na zapas i przygotowania do przetrwania w trudnych warunkach, z jakimi mierzymy się w drodze. Pielgrzymka to czas poświęcenia i ofiary, zawsze składałam jakieś postanowienie i ofiarowałam trud pieszej wędrówki w wyższym celu. Zawsze był to dla mnie czas, wyciszenia i skupienia na swoim życiu duchowym, na jego potrzebach, dodatkowo przyświecała nam niesamowita atmosfera zjednoczenia w grupie, wspólnego rozmodlenia, śpiewu, czuło się obecność Ducha Świętego i bliskość Boga. Jest takie powiedzenie, że „praca uszlachetnia i wzbogaca”, spokojnie można je odnieść do wydarzenia, jakim jest uczestnictwo w pielgrzymce, która poprzez trud drogi i wysiłek fizyczny, uszlachetnia i wzbogaca wnętrze ludzkie. Oczywiście zawsze spotykaliśmy się z ciepłym przyjęciem ludzi życzliwych i chętnych, by nas nakarmić i przenocować. Miło wspominam swoje udziały w pielgrzymkach i polecam tym, którzy nie mieli okazji.
KB
Hanna Kocięda z Ciechanowa:
- Uczestniczyłam w pielgrzymkach wielokrotnie, dwa razy do Częstochowy, łącznie uczestniczyłam w 21 różnych pielgrzymkach. W tym roku byliśmy także na pielgrzymce z mężem i dziećmi. Pielgrzymka – to niezapomniane przeżycie. Przed pielgrzymką uczestniczyłam także w warsztatach muzycznych. Mówi się, że „jak chce się poznać męża, to trzeba go zabrać w góry, lub na pielgrzymkę”. Tak było w moim przypadku. Nasza pielgrzymka była o dwa dni dłuższa, ponieważ szliśmy od Mławy. Potem 9 dni do Częstochowy. Bardzo dobrze wspominam ten mławski etap pielgrzymowania. Miałam dobry kontakt z ludźmi, ale także z biskupem płockim, szczególny kontakt z biskupem miał mój synek, też Szymon. Mam nawet jego zdjęcie z biskupem i mówię zawsze „chłopki się znają”. Nasz biskup jest bardzo kontaktowy. Moje pielgrzymowanie miało ważną intencję, ale to już jest tajemnicą.
KB
ks. Bogdan Kołodziejski (na zdjęciu z lewej strony) z biura prasowego pielgrzymki:
- Dobiegła końca kolejna - dla mnie chyba 12., a dla Kościoła Płockiego już 44. - Piesza Pielgrzymka Diecezji Płockiej na Jasną Górę. To niezwykłe, że rokrocznie Pan Bóg przez ten sam okres, te same miejsca, a często przez tych samych ludzi potrafi poruszyć w człowieku zupełnie inne struny. I naprawdę nie chodzi tu o to, że na pielgrzymce pojawiła się jakaś nowa konferencja, ciekawsze kazanie, czy jakiś nowy gadżet nawiązujący akurat do roku duszpasterskiego, czy tak jak u nas - Jubileuszu 950-lecia Diecezji Płockiej. Te wszystkie rzeczy są ważne, ale nie możemy zapominać, że pielgrzymka to przede wszystkim rekolekcje. Wyjątkowe, niepowtarzalne, mobilne, dynamiczne, ale jednak rekolekcje. Czy w tym roku były udane? Nie wiem... Każdy szczegół trasy dopracowany był na ostatni guzik. Nawet gdy na drodze zaskoczyły nas remonty, zmiany organizacji ruchu czy inne przeszkody, które na pątniczym szlaku „zdarzyły się” na ostatnią chwilę. Służby pielgrzymkowe pracowały na najwyższych obrotach..
Chór pielgrzymkowy każdego dnia zachwycał nas pięknymi, wielogłosowymi interpretacjami klasycznych pieśni sakralnych i tymi nieco bardziej współczesnymi utworami religijnymi, które pomagały nam dostrzec obecność Pana podczas Eucharystii.
Co roku z podziwem patrzymy także na tytaniczną pracę naszej Kliniki Pątnika, która do późnych godzin nocnych opatrywała obolałe stopy, leczyła kontuzje i interweniowała w nielicznych, lecz nieco poważniejszych przypadkach. Niewątpliwie wszystkim zapadnie w pamięć także fakt, że jednym pątników 44. PPDP na Jasną Górę był ksiądz biskup Szymon Stułkowski, który równo, jak każdy pielgrzym, wyruszył z płockiej katedry i pokonując trudy drogi, śpiąc w namiocie (co wielu dziwiło) i często dzieląc się z pielgrzymami swoimi refleksjami, dotarł do tronu Jasnogórskiej Pani. Dla mnie osobiście właśnie tym jest każda pielgrzymka i bez wątpienia była nią 44. PPDP - szansą na to, by na 9 dni zapomnieć o codzienności, obowiązkach, problemach, zobowiązaniach, rutynach, przyjemnościach i stresach. Szansą, by choć na chwilę, wejść w ten pielgrzymkowy mikroświat, gdzie wszystko jest takie… chciałoby się powiedzieć nudne, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. […]
Ilu naszych pątników tę szansę wykorzystało - tego nie wiem, ale głęboko wierzę, że udało się to każdemu, kto spróbował wejść w te pielgrzymkowe rekolekcje, bo zewnętrznie nasi pątnicy promienieli Bogiem i tego obrazu długo nie zapomnę.
KB
Komentarze obsługiwane przez CComment