ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Niemiec, który stał się też Polakiem i mławianinem

W wieku 90 lat zmarł w Mławie Ginter Kretschmann, powszechnie znany w kręgach północnomazowieckiego sportu. Jednakże, przez długi czas mało kto wiedział, że przeżył on dramat wojny (niejako z drugiej strony) i że tuż po jej zakończeniu, w niezwykłych okolicznościach, trafił pod Mławę, gdzie został życzliwie przyjęty. Stało się to w okresie, kiedy w Polsce pamięć o zbrodniach niemieckich była bardzo żywa. Była otwartą raną, która mocno krwawiła.

Być może los Gintera jest małym przyczynkiem do moralnych postaw  społeczeństwa polskiego.

Zachował oryginalne imię i nazwisko, ale dla bliskich i kolegów był po prostu Gienkiem, a dla wszystkich człowiekiem   życzliwym, przyjaznym, dobrodusznym. 

Wielokrotnie go spotykałem w Mławie i okolicznych miejscowościach na zawodach sportowych oraz obchodach świąt i rocznic. Na uroczystościach patriotycznych zwykle stał z boku i bacznie się przyglądał. Widywałem go również na spacerze lesie. Był amatorem zielarzem. Zbierając zioła, uczył mnie zastosowania poszczególnych gatunków roślin na określone dolegliwości. Na przykład owoce głogu obniżają poziom cholesterolu i wspomagają pracę serca, a do tego są surowcem na znakomitą nalewkę. Pewnego razu poprosiłem go, aby mi opowiedział o swoim życiu. Zgodził się, ale zaznaczył, że „jeszcze nie jest na to przygotowany”. Czekałem chyba siedem lat. Wreszcie, w  2016 roku, oznajmił mi, iż „jest gotów”.

Spotkaliśmy się w zacisznym pokoju. Wyraźnie podekscytowany, zaufał mi, odkrył się, odpowiedział na wszystkie moje pytania.  Wydawało się, że dla niego (a jakimś sensie również dla mnie) była to swego rodzaju wiwisekcja, refleksja nad losem człowieka, jednostki rzuconej w wiry globalnej historii. Efektem tej rozmowy był wywiad w „Tygodniku Ciechanowskim” (nr 52/2016). Niektórzy koledzy pana Gienka, przeczytawszy ten tekst, zwierzali mi się, że „w końcu czegoś więcej się o nim dowiedzieli”.

Przyszedł na świat w 1935 roku w Elblągu, wówczas położonym w granicach III Rzeszy Niemieckiej. Ojciec pracował w stoczni, matka zajmowała się domem. Mimo wojny Kretschmannom zupełnie dobrze się powodziło (Ginter zdążył rozpocząć edukację w szkole powszechnej) aż do schyłku 1944 roku. Istna tragedia nastąpiła dwa miesiące później. O Elbląg toczył się zacięty bój, ze wschodu nacierała 5. Armia Pancerna Gwardii. Dom, w którym znajdowało się mieszkanie Kretschmannów, rozbił pocisk artyleryjski, w ogóle miasto zamieniło się  w rumowisko.

Artykuł w całości dostępny jest w aktualnym wydaniu "TC" dostępnym w wersji papierowej oraz online (e- wydanie [KLIK]). 

Komentarze obsługiwane przez CComment