ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Kamil Koprowski: Widzę potencjał tej gminy

foto:UG Załuski

Rozmowa z Kamilem Koprowskim, wójtem gminy Załuski 

* Piastuje pan stanowisko wójta drugą kadencję i nadal jest pan najmłodszym wójtem w powiecie płońskim. Kandydując na to stanowisko po raz pierwszy, miał pan obawy, czy poradzi sobie na tym stanowisku?

- Byłem wcześniej radnym gminy Załuski i to doświadczenie z bycia radnym było dla mnie bezcenne. Dużo się nauczyłem, zresztą kadencja 2014-2018 była bardzo dynamiczna i starałem się być aktywnym radnym. Z obecnej perspektywy trudno mi sobie wyobrazić, jak mógłbym pełnić funkcję wójta bez tego doświadczenia. Owszem, początki były bardzo trudne, praca po kilkanaście godzin dziennie, ostatni wychodziłem z urzędu, analizowałem wszystkie dokumenty. Z czasem wypracowałem inny model pracy,  nauczyłem się cedować obowiązki na pracowników. Wcześniej w urzędzie był model scentralizowany, o wszystkim jednoosobowo decydował wójt. Mam inną wizję funkcjonowania urzędu, pracownicy mają dużą swobodę, ale też ponoszą odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Teraz jest więc łatwiej, ja zajmuję się głównie sprawami strategicznymi, choć zawsze staram się znaleźć czas dla mieszkańców. No i nie zapominam oczywiście o współpracy z radą gminy, która jest kluczowa.

* Jaką miał pan wizję na rozwój gminy?

- Przede wszystkim dostrzegałem potrzebę wykorzystania potencjału tej gminy -  bliskość Warszawy, trasa S7, więc to tylko kwestia czasu, kiedy pojawią się nowe firmy, nowi przedsiębiorcy. Myślę, że taki boom nastąpi po zakończeniu rozbudowy siódemki. Bliskość Warszawy to także szansa na rozwój budownictwa mieszkaniowego, i to też dostrzegam, że przybywa nam mieszkańców, powstają nowe domy. Ale to też wykorzystanie potencjału ludzkiego, bo w tej gminie było i jest wiele osób aktywnych, które były jakby w ukryciu i cieszę się, że udało nam się wydobyć ich potencjał.

* I co w poprzedniej, a pana pierwszej kadencji, udało się zrobić?

- Kandydując na urząd wójta, powiedziałem sobie, że za punkt honoru stawiam sobie dwie kluczowe inwestycje. Pierwszą  była rewitalizacja zabytkowego parku w Kroczewie, co udało się zrealizować i myślę, że to taka perełka naszej gminy i miejsce, które warto odwiedzić. Druga to budowa pełnowymiarowej hali sportowej, co z drobnym opóźnieniem, ale udało się wykonać. Więc mogę powiedzieć, że swój wewnętrzny plan wykonałem w 100 procent. Ale mogę też powiedzieć, że przebudowaliśmy lub wyremontowaliśmy kilkadziesiąt kilometrów gminnych dróg, co zresztą widać, jadąc po gminie, więc jeśli chodzi o  infrastrukturę drogową udało wykonać założenia ponad stan na  300-400 procent. Utworzyliśmy nowe placówki, jak Klub Seniora, czy Klub Malucha w Kroczewie, a teraz przygotowujemy się do otwarcia drugiego Klubu Malucha w Szczytnie. To jest coś, czym chciałbym się pochwalić,  bo gminy wiejskie niechętnie tworzą miejsca opieki dla dzieci do lat trzech. My zaryzykowaliśmy, chociaż nie było entuzjazmu, a teraz z perspektywy czasu widać, że była to dobra decyzja. Zainteresowanie jest duże i w Kroczewie zawsze jest komplet dzieci. 

* A inwestycje oświatowe? 

- Dużo się zmieniło także w szkołach. Muszę podkreślić, że wszystkie przeszły transformację energetyczną, bo wcześniej były tam piece węglowe. Powstały instalacje fotowoltaiczne. Powstały również przyszkolne obiekty sportowe, tj. hala sportowa w Stróżewie, kort do tenisa w Kamienicy, boisko w Szczytnie czy Kroczewie. Wyremontowaliśmy również stołówki szkolne i utworzyliśmy jadalnie, skończyliśmy z cateringiem i sami przygotowujemy smaczne i zdrowe posiłki.  Ale szkoły to  nie tylko inwestycje, więc chciałbym zwrócić uwagę na to, jak podniósł się poziom edukacji w naszej gminie. Śledząc rankingi, choć wiem, że nie są one do końca miarodajne, jesteśmy w czołówce powiatu. Planujemy budowę kompleksu boisk w Stróżewie, składamy wniosek na Orlika w Kamienicy, czy budowę boiska w Karolinowie, zostaje jeszcze boisko w Nowych Wrońskach i to też jest w naszym zasięgu w obecnej kadencji. Systematycznie poprawiamy wygląd szkół, mamy też środki na dostosowanie obiektów do potrzeb  dzieci z dysfunkcjami. Chcemy zakupić szkolny autokar, ubiegamy się o środki na ten cel. Najważniejsze zadania zostały zrealizowane, teraz pozostaje dbać o jakość kształcenia.

* Ile rocznie w ostatnich latach wydatkowaliście na inwestycje?

- Średnio około 20 mln zł i taki poziom utrzymujemy. W obecnym roku wydatki inwestycyjne być może zamkną się kwotą nawet 25-28 mln zł na inwestycje. To bardzo wysoki poziom, co potwierdzają rankingi.

* A co planujecie w tym roku?

- Są to przede wszystkim inwestycje drogowe,  część inwestycji jest już w trakcie realizacji tj. przebudowa powiatowej drogi na odcinku Załuski – Zdunowo, w tym przypadku jest to  remont i budowa ścieżki pieszo – rowerowej, pierwszej w gminie.  Mimo,  że to droga powiatowa, my to realizujemy, bo przejęliśmy na siebie zadanie powiatu. Część została już zrealizowana tj. budowa drogi w miejscowości Złotopolice. Na realizacje czeka jeszcze ulica Lipowa w Kroczewie i pierwszy etap drogi Olszyny- Przyborowice- Szczytno.  Tegoroczne zadania to również inwestycje w infrastrukturę sportową – kompleks w Stróżewie, utworzenie pomieszczeń Klubu Malucha w Szczytnie. Kolejna bardzo ważna inwestycja to budowa trzeciej stacji uzdatniania wody w Załuskach, jesteśmy już po przetargu i czekamy na pozwolenie na budowę. W tej materii wiele już udało nam się zrobić, wybudowaliśmy przepompownię w Olszynach, zmodernizowaliśmy przepompownię w Smulskach. Problem z wodą na terenie gminy był bardzo duży, szczególnie w latach 2014-2018, i modernizacja stacji w Szczytnie, jeszcze za mojego poprzednika, dużo pomogła. Szukamy działki pod budowę przepompowni w Naborowie i myślę, że to wszystko sprawi, iż gmina Załuski będzie zabezpieczona na kolejne 50 lat,  jeśli chodzi o pobór wody.

* Planowaliście rewitalizację stawu w Załuskach, wraz z budową tężni. Kiedy to nastąpi?

- Staw kiedyś był własnością gminy, został sprzedany. Teren jest zaniedbany, szpecił krajobraz. Udało nam się z skontaktować z przebywającą za granicą właścicielką, która nie chciała co prawda gruntu nam sprzedać, ale użyczyliśmy go na 10 lat. Mamy pozyskane środki na rewitalizację terenu, natomiast wynikły pewne problemy z linią energetyczną i nie do końca jasnymi zapisami planu zagospodarowania. Staw będzie zrewitalizowany jeszcze w tym roku, może być natomiast problem z tężnią, ale chciałbym uspokoić, że prawdopodobnie powstanie na sąsiedniej działce gminnej w drugim etapie inwestycji, bo to zadanie będziemy etapować. Część osób kwestionuje, że robimy inwestycje na prywatnym gruncie, ale chciałbym uspokoić, że gmina posiada prawo pierwokupu. Takie inwestycje  cieszą się sympatią mieszkańców. Podam sztandarowy przykład – miejscowość Stróżewo i stary, zaniedbany staw. Wiele osób nie wierzyło, że da się coś z tym zrobić, przez rok porządkowaliśmy stan prawny, pozyskaliśmy środki z LGD i niedużym nakładem to wykonaliśmy, oczyściliśmy staw, powstała altanka,  mieszkańcy wyszli z inicjatywą i wykonali wiele spraw społecznie - ułożyli kostkę, zabezpieczyli staw barierkami. Podobnie było w Wilamach czy Kamienicy- Wygodzie. 

* Ogłosił pan, że właściciel terenu po lotnisku w Kroczewie planuje dużą inwestycję. Co dokładnie ma tam powstać i jak do tą sprawę widzą mieszkańcy?

- Inwestor chciałby tam utworzyć strefę inwestycyjną. Rozpoczęliśmy procedurę aktualizacji planu zagospodarowania dla tego terenu, który zyskał na atrakcyjności, i z uwagi na bliskość Warszawy, i rozbudowę drogi krajowej. Inwestor, podmiot zagraniczny, przez wiele lat ponosi duże ciężary podatkowe, natomiast nie czerpie z tej nieruchomości zysków. Prowadzimy rozmowy, bo trudno w okolicy Warszawy znaleźć tak duży teren,  będący w posiadaniu jednego właściciela. Musimy uwolnić ten potencjał, konieczne jest jednak skomunikowanie byłego lotniska z trasą S7, by ominąć tereny zabudowane. Jesteśmy zgodni z właścicielem terenu, że musimy współpracować. Owszem, po przekazaniu informacji o przystąpieniu do zmian w planie pojawiły się obawy mieszkańców, w części jak najbardziej słuszne, i ja je podzielam. Teren jest bardzo duży, bo 130 ha, budynki o dużych gabarytach można odsunąć od istniejącej zabudowy mieszkalnej. Uwagi mieszkańców przekażę inwestorowi. Moją intencją nie jest uchwalenie planu, ale przekonanie mieszkańców, że te plany będą służyć nam wszystkim, że powstaną miejsca pracy, podatki dla gminy i wszyscy będziemy czerpać korzyści.  To wielka szansa dla gminy, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy iść w kierunku Czosnowa, Teresina, czy tak jak niektórzy mówią, żyć w ciszy i spokoju bez przemysłu. Też to rozumiem, ale trzeba zdać sobie sprawę, że wszyscy mamy oczekiwania, postawiliśmy sobie wysoko poprzeczkę,  a mieszkańców już nie do końca zadowalają same drogi, chcieliby też ścieżkę rowerową itd. Musimy myśleć, szczególnie ja, o kwestii dochodów. Myśleć nie tylko o tym, co będzie za rok, czy dwa, ale za lat 5 i 10.

* Powstanie na terenie gminy biogazownia? 

- Akcja protestacyjna zrobiła się na dużą skalę,  natomiast do urzędu gminy nie wpłynął żaden wniosek w tej sprawie, ani o wydanie warunków zabudowy, ani o wydanie decyzji środowiskowej. Trudno mi się więc odnosić do tego, bo nie mam żadnego oficjalnego wniosku. Natomiast nie jest tajemnicą, wiedzą o tym radni, że kilka firm przez ostatnich pięć lat interesowało się gminą Załuski, gdyż z uwagi na przebieg gazociągu jest możliwość wpięcia do sieci. Firmy te prowadziły rozmowy z mieszkańcami odnośnie zakupu ziemi, takich lokalizacji jest kilkanaście – kilkadziesiąt, ale do tej pory żadna transakcja nie została sfinalizowana. Jeśli wpłynie wniosek o decyzję środowiskową, czy warunki zabudowy, to nie wykluczam przeprowadzenia referendum gminnego o zasadności budowy biogazowni. Z jednej strony rozumiem obawy, ale z drugiej trzeba pomyśleć, jakie będą dochody z tego tytułu, i że rolnicy mogliby sprzedawać odpady rolnicze . Ja decyzję mieszkańców uszanuję.

* Podkreśla pan często, że trzeba ratować szkolny sport.  Pańskim zdaniem naprawdę jest źle?

- Traktuję ten temat dość osobiście, ambicjonalnie, bo sport zawsze był obecny w moim życiu, uprawiam go, na ile czas i zdrowie mi pozwala. Zauważyłem, szczególnie po pandemii, że młodzież coraz mniej licznie uprawia sport, mówią to również nauczyciele wychowania fizycznego, że jest zapaść sportu szkolnego. W klasycznych  dyscyplinach, jak koszykówka, piłka ręczna, nie rozgrywa się mistrzostw powiatu. To bardzo niepokojące. Szkoły nie biorą udziału w zawodach i ten szkolny sport umiera, zdajemy sobie z tego sprawę. Gdy są igrzyska olimpijskie,  to jest ubolewanie, że mamy słaby wynik, mało medali, ale jak nie będziemy na tym najniższym szczeblu promować sportu, to nic z tego nie będzie. Bez sportu powszechnego, masowego nie będzie sportu zawodowego, bierzmy przykład z najlepszych – Holandii, Słowenii, to bardzo małe kraje, gdzie sport szkolny jest rozwinięty. My na tym najniższym szczeblu mamy dużo do zrobienia, bo jeśli nie będzie woli, przyzwolenia wójta, burmistrza, to tak naprawdę szkoły nie zgłaszają udziału w zawodach. Owszem, przepisy są bardzo zaostrzone, potrzebny jest transport, opiekun medyczny, ale to nie znaczy, że mamy sport traktować po macoszemu. Sport jest ważny, jeśli będziemy mieli zdrowsze społeczeństwo,  to i kolejki do lekarzy będą mniejsze.

Na terenie gminy Załuski organizujemy bardzo dużo zawodów sportowych - biegi przełajowe, kolarstwo, tenis, piłka nożna. Ale młodzież potrzebuje też ducha rywalizacji, sport to też przygoda, nowe kontakty i lepiej, jeśli młodzież będzie poznawała rówieśników z sąsiednich gmin, z większego obszaru. My na swoim podwórku robimy, co możemy. 

* Jakie są, pańskim zdaniem, problemy samorządów. Widzi pan zagrożenia?

-Trudne pytanie. Zagrożeniem zawsze jest centralizacja. Czytałem nawet ostatnio książkę o przedwojennym prezydencie Warszawy Stefanie Starzyńskim,  który toczył batalię z rządem  o udział w podatkach i finansowanie miasta. Widzę taką tendencję niezależnie od tego, która opcja rządzi, że wszystkie trudne zadania spycha się na samorządy, natomiast niekoniecznie idą za tym środki. To bardzo niebezpieczne zjawisko, bo z jednej strony niedofinansowanie oświaty- temat rzeka, z drugiej rosnące koszty bieżące. Zauważam odpływ pracowników z urzędów gmin, bo nie jest to już praca atrakcyjna finansowo. To są trudne dla nas, samorządowców, dylematy, bo z jednej strony społeczeństwo chce, by tej administracji było mniej i by wydawać na nią mało, a z drugiej żąda, by urząd działał sprawnie. Tymczasem my nie jesteśmy w stanie podążać za sektorem prywatnym, gdzie są wyższe zarobki.  Sądzę, że odpływ pracowników w dłuższej perspektywie będzie dużym problemem, już to dostrzegamy, chociażby w planowaniu przestrzennym.

Komentarze obsługiwane przez CComment