

W pięknym miejscu, wśród lasów i nieopodal jeziora, naziści stworzyli piekło na ziemi - obóz Ravensbrück. Tysiące umęczonych, wycieńczonych z głodu i katorżniczej pracy kobiet, walczyło każdego dnia o przeżycie. Wśród nich była Czesława Stawiska, którą wywieziono do obozu za bochenek chleba...
Niedaleko od Berlina
4 maja 2025 roku, na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück odbyły się coroczne, centralne uroczystości upamiętniające 80. rocznicę jego wyzwolenia.
Obóz w Ravensbrück - kilkadziesiąt kilometrów od Berlina, nad jeziorem Schwedt, powstał wiosną 1939 r. Pierwszymi więźniarkami były kobiety niemieckiego ruchu oporu i niemieckie komunistki, a podczas II wojny światowej Ravensbrück był głównym obozem koncentracyjnym dla kobiet. Szacuje się, że w całym okresie jego funkcjonowania przywieziono tu 100 -130 tys. kobiet. Przywożono je z całej Europy, ale największą grupę stanowiły Polki.
To właśnie w Ravensbrück przeprowadzano na kobietach bestialskie eksperymenty pseudomedyczne – na przykład sprawdzano skuteczność działania sulfonamidów na rany zainfekowane wcześniej bakteriami tężca lub zgorzeli gazowej, dokonywano prób przeszczepu kości, wycinano mięśnie i nerwy nóg.
Więźniarki wykonywały ciężkie prace, m.in. przy drenowaniu terenu obozowego, budowie dróg, wyrębie lasu, układaniu chodników. Pracowały również w zakładzie przemysłowym i w podobozach.
Na początku 1945 r. Szwecja wystąpiła do III Rzeszy o uwolnienie z obozów koncentracyjnych obywateli skandynawskich, po wielu rozmowach Niemcy się zgodzili. Podczas akcji ewakuacyjnej, nazywanej „Białe autobusy”, w kwietniu 1945 r., obóz opuściło kilka tysięcy więźniarek, w tym ponad 5 tys. Polek, które przewieziono do Szwecji. W obozie nadal pozostało 60 tysięcy osadzonych, które, pilnowane przez SS-manów, ewakuowały się pieszo, część z nich zmarło w czasie tzw. „marszów śmierci” z wycieńczenia.
Obóz w Ravensbrück wyzwolono w końcówce kwietnia – wówczas przebywało jeszcze w nim 3500 chorych, skrajnie wycieńczonych więźniarek.
Pod koniec lat 50. w miejscu kaźni powstało Narodowe Miejsce Pamięci Ravensbrück – obecna nazwa to Miejsce Pamięci i Przestrogi Ravensbrück. Wiele tysięcy Polek w tym piekle zginęło. Płońszczance, Czesławie Stawiskiej udało się przeżyć. Była wśród kobiet, które z obozu ewakuowano do Szwecji.
Obóz był ceną za bochenek chleba...
Czesława z Rutkowskich Stawiska urodziła się w Płońsku, była córką Anny i Jakuba Rutkowskich. Gdy we wrześniu 1939 roku wybuchła wojna, Czesława miała 15 lat, pracowała u siostry, w piekarni, by uniknąć wysyłki na roboty w Niemczech.
Chleb podczas wojny sprzedawano na kartki. Często było tak, że chleba nie odmawiano pomimo braku kartek.
Czesławę właśnie za to aresztowano. Sprzedała chleb bez kartek znajomej i musiała za to zapłacić bardzo wysoką cenę.
Do płońskiej piekarni przyszła znajoma, poprosiła o chleb, bo miała syna na przymusowych robotach w Niemczech i chciała mu wysłać jedzenie.
(...)”- Nam nie wolno było sprzedawać bez kartek, ale czy w takiej sytuacji można komuś odmówić?... Wielu przychodziło i każdy prosił, żeby mu sprzedać, więc sprzedawaliśmy. Tym razem też. Tylko, że ją potem złapano na poczcie, gdy wysyłała paczkę do Niemiec i zapytano, skąd ma ten chleb. A ona powiedziała, że kupiła w piekarni i że ja jej sprzedałam”.(…) - relacjonowała Czesława Stawiska w wywiadzie dla Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta w Płońsku.
Trzy dni później, a był to luty 1943 roku, do piekarni przyjechało gestapo. Zabrano Czesławę na przesłuchanie i oskarżono o pomaganie Polakom i sprzedaż chleba bez kartek. Podjęte przez rodzinę próby uwolnienia młodej Czesławy okazały się bezskuteczne.
Niemcy uznali sprzedaż chleba za zbrodnię wojenną i Czesława została skazana na 9 miesięcy obozu karnego. Przed przewiezieniem do więzienia w Płocku zachorowała, półprzytomna od gorączki trafiła do transportu. Kobietom, które szły na stację, eskortowane przez Niemców, towarzyszyli mieszkańcy Płońska. Szli i rzucali paczki…
Z Olsztyna do Ravensbrück
Po miesiącu Czesławę przewieziono z Płocka do więzienia w Olsztynie. Spędziła tu dziewięć miesięcy, a gdy liczyła już czas do wyjścia, Niemcy zarządzili, że Polacy, którzy mają wyrok ponad 6 miesięcy, mają trafić do obozu koncentracyjnego.
I tak, pod koniec lutego 1944 roku Czesława trafiła do transportu do Ravensbrück.
W bydlęcych wagonach, wypełnionych po brzegi przerażonymi ludźmi, trafiła do piekła na ziemi...
Nie było już nazwisk, tylko numery…
W obozie kobiety z transportu trafiły do łaźni. Ogolono im głowy, a jeśli któraś miała zepsuty ząb, obozowy dentysta wyrywał wszystkie. Odtąd Czesława nie miała już nazwiska Rutkowska, tylko numer - 29334.
W więzieniu było źle, a w obozie wszystko bardziej okrutne. Czesława trafiła do ciężkiej pracy – w Ravensbrück karczowała lasy i budowała drogę.
Wśród blokowych i sztubowych, których zadaniem było pilnowanie porządku w baraku, były sadystki.
(…) „- Nie miałyśmy już nazwisk. Każda była tylko numerkiem. Tylko numerkiem. Niczym. Więc się nad nami znęcali. I nie można się było buntować. Jak brali którąś z dziewczyn na te swoje „operacje”, to co ona miała do powiedzenia?... Nic. Brali, i już. I za wszystko bili. Nie tylko za pracę. Za modlitwę też”. (…) - wspominała Czesława Stawiska.
Więźniarki szukały nadziei w modlitwie. I choć żyły w piekle, to walczyły o zachowanie człowieczeństwa, pomagały sobie, chociażby w przekazywaniu wiadomości rodzinom kobiet, na których Niemcy wykonywali doświadczenia, a potem wysyłali do komory gazowej.
Te, na których Niemcy eksperymentowali, same siebie nazywały królikami. By dłużej te eksperymenty wytrzymywały, mogły dostawać więcej paczek, niż inne. Dzieliły się nimi z innymi kobietami.
Było zło, było też dobro...
Czesława w obozie spotkała wiele dobrych kobiet, co jej zdaniem, było wielkim darem od Boga.
Wspominała, że kobiety nawet w obozie nie przestawały się uczyć. Uczyły również Czesławę - historii, polskiego, niemieckiego.
Były solidarne, dzieliły się resztką jedzenia, pomimo tego, że wszystkie były głodne. W Wielkanoc składały sobie życzenia, dzieląc się kartoflem, a w Boże Narodzenie śpiewały kolędy.
Do komory na prawo...
Na początku 1945 roku w obozie zaczęły się selekcje, Niemcy chcieli wyeliminować nieprzydatne więźniarki. Blizna po operacji, albo siwe włosy, mogły zdecydować o trafieniu do komory gazowej. Te, które trafiły na prawą stronę obozowego placu, wiedziały, co się z nimi stanie….
(…) „- Każda z nas w duszy się modliła, każda pragnęła przeżyć!... Czy to w ogóle można opowiedzieć?... To była straszna selekcja!... Cała ta sytuacja była straszna!.. Przecież było tak, że brali matkę a córkę zostawiali (głos się łamie)…I wtedy córka z własnej woli szła za matką (płacze). Bo przecież, jak mi zabierają moją matkę, to idę i ja!...Albo odwrotnie - brali córkę a matka, która mogła przeżyć, szła do komory w ślad za córką”.(…) - wspominała ten straszny moment Czesława.
Później Niemcy zgodzili się na przetransportowanie ludzi z obozu w Ravensbrück do Szwecji.
Z piekła do Malmo...
Dopiero na stacji – kilka kilometrów od obozu, więźniarki uwierzyły, że opuszczają piekło. Nie do końca wcześniej w to wierzyły, obawiały się, że to tylko podstęp Niemców.
Czesława wraz z tysiącami innych ludzi przyjechała towarowym pociągiem do granicy duńsko – niemieckiej. W kwietniu 1945 roku dotarła do Danii, a później do Malmo w Szwecji.
Usłyszała w radio swoje nazwisko…
Po ogłoszeniu przez Niemców kapitulacji, Czesława któregoś dnia usłyszała w radiu swoje nazwisko – to rodzina szukała jej przez Czerwony Krzyż.
Jesienią 1945 roku opuściła Szwecję i wróciła do domu. W grudniu 1945 roku wyszła za mąż za Jana Wachola, znała go jeszcze przed aresztowaniem, był piekarzem, który pracował w piekarni jej siostry. Rok później urodziła im się córka Zofia.
Jan zmarł w 1953 roku, mając tylko 30 lat. Kilka lat później Czesława wyszła ponownie za mąż, za Jana Stawiskiego, urodziła im się córka Anna.
Czesława odwiedziła Ravensbrück, pojechała tam w 1995 roku, w pięćdziesiątą rocznicę likwidacji obozu.
Czesława Stawiska zmarła w 2021 roku.
PS. Materiał powstał na podstawie zasobów IPN oraz relacji Czesławy Stawiskiej – opublikowanej w 20024 roku w zeszycie Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta Płońska „Cena chleba”
Komentarze obsługiwane przez CComment