W powiecie żuromińskim, bo o nim oczywiście mowa, wykryto już 9 ognisk rzekomego pomoru drobiu. Wojewoda mazowiecki wprowadził całkowity zakaz wstawiania drobiu na fermy. Niektórzy go zignorowali...
Od 29 maja br. w powiecie żuromińskim rzekomy pomór drobiu wykryto w: Adamowie, Dąbrówkach, Bieżuniu, Karniszynie, Bieżuniu, Bieżuniu, Stanisławowie i Sławęcinie (ostatnie ognisko -14 lipca). Wszystkie wystąpiły na terenie jednej gminy - Bieżuń. Ze względu na specyfikę roznoszenia wirusa szokuje fakt, w jak wielu fermach już go wykryto. Jak wspominaliśmy wcześniej, lekarze weterynarii twierdzą, że wirus rzekomego pomoru drobiu nie roznosi się tak szybko w powietrzu jak ptasia grypa. Jak zatem dochodzi do upadków w kolejnych fermach? Ta kwestia pozostaje zagadką.
Anna Chruściel, powiatowa lekarz weterynarii w Żurominie=, poinformowała, że PIW wysłał do Puław wniosek o sekwencjonowanie wirusa, aby dowiedzieć się, dlaczego dochodzi do zarażenia drobiu pomimo jego zaszczepienia na tę chorobę.
Inspektor przypomina, że w całym powiecie obowiązuje całkowity zakaz wstawiania drobiu na fermy. Osoby, które nie dostosują się do rozporządzenia wojewody mazowieckiego muszą liczyć się z tym, że sprawa zostanie zgłoszona organom ścigania. Jednym takim przypadkiem już zajmuje się prokuratura.
W dwóch przypadkach powiatowa lekarz weterynarii zdecydowała się na ubój prewencyjny w odległości 300-400 metrów od miejsca stwierdzenia ogniska. To pierwsze uboje prewencyjne od wiosennego boju z ptasią grypą.
Komentarze obsługiwane przez CComment