

Do zwarcia oświetlenia świątecznego doszło w środku nocy. Matka i jej dzieci byli już w łóżkach, kiedy do mieszkania zapukali strażacy.
Do tego groźnego zdarzenia doszło o północy, w nocy z soboty na niedzielę (14/15 grudnia), w blokach przy ulicy Zamojskiego w Żurominie. Kobieta w sąsiednim bloku zauważyła ogień na balkonie. Zadzwoniła na numer alarmowy. Kiedy na miejsce przybyli żuromińscy strażacy płomienie na szczęście jeszcze nie były mocno rozwinięte, dlatego weszli do mieszkania z gaśnicami. Po chwili pożar był ugaszony, ale uszkodzeniu uległa elewacja i okno (od temperatury pękła szyba).
Jak wskazuje Tomasz Welenc, oficer prasowy KP PSP w Żurominie, w każdym domu i mieszkaniu powinny znajdować się czujniki tlenku węgla i dymu, które po prostu mogą uratować życie. W tym przypadku pożar zauważyła sąsiadka, ale gdyby do zwarcia doszło nad ranem i nikt by na czas nie dostrzegł ognia? Strażacy apelują również, aby odłączyć na noc wszelkie ozdoby świąteczne, co zminimalizuje ryzyko pożaru wówczas, kiedy śpimy i nie widzimy co się z nimi dzieje.
Komentarze obsługiwane przez CComment