Stado krów, które ucieka z jednego z gospodarstw, nie tylko niszczy uprawy innych rolników, powodując straty materialne. Stanowi zagrożenie na drodze, i nie tylko - prowadzi je potężny byk przewodnik, który według relacji mieszkańców jest agresywny.
Z jednego z gospodarstw w gminie Nowe Miasto regularnie ucieka stado krów. Zwierzęta tratują zboża, sieją zniszczenia w kukurydzy, podchodzą pod okoliczne posesje. Mieszkańcy, którzy interweniowali w tej sprawie w naszej redakcji, argumentują, że stado niszczy uprawy, stwarza też zagrożenie na drodze, i nie tylko - bowiem prowadzi je byk przewodnik, który jest agresywny.
- Stado liczy około 14 sztuk – mówi Paweł Turadek, mieszkaniec Gościmina Wielkiego i radny gminy Nowe Miasto, dodając, że 8 października zwierzęta odwiedziły jego gospodarstwo, najpierw tratując posiane niedawno zboże. Prowadzący stado byk uszkodził w kilku miejscach folię na stercie z balotami. Potem zwierzęta przeszły na kiszonkę z kukurydzy przykrytą folią i ziemią, uszkadzając folię w kilkunastu miejscach. Rolnik usiłował reagować i stado przepędzić, ale przewodzący mu byk zachowywał się bardzo agresywnie.
- Po ostatnim zdarzeniu rozmawiałem z burmistrzem, przyjechał strażnik miejski, nie zastał jednak tego rolnika – mówi Paweł Turadek. - Próbowałem sam rozmawiać z rolnikiem, dzwoniłem kilkanaście razy, skrzynka pocztowa się włączała.
Mieszkańcy twierdzą, że rozmowy z właścicielem stada i tak nic nie dają, sytuacja się nie zmienia. Zwierzęta nadal uciekają przez nieszczelne ogrodzenie.
- Boimy się o bezpieczeństwo dzieci, które boją się tych krów. Te krowy chodzą dniami i nocami. Człowiek przyśnie, obudzi się i już krowy są w polach. No chodzą wszędzie, polami, łąkami. Jesteśmy bezsilni. Strach wyjść, żeby nie spotkać tego byka. Ostatnio przyszły pod nasz dom i sama byłam w strachu, jakoś udało się je odstraszyć i poszły w pola – mówi Marianna Pyzara, mieszkanka Zawad Starych.
Łukasz Zieliński, rolnik z Zawad Starych mówi, że problem ze stadem trwa już od 2018 roku.
- Ten rolnik z tego się śmieje – twierdzi. - Miał ze mną sprawy w sądzie, doszło do ugody i podpisał się pod tym, że nie będzie wypuszczał bydła, a za dwa dni znów stado wyszło i zniszczyło mi uprawy.
Opowiada też o sytuacji, że gdy bydło było na drodze, kierowcy zawracali, bojąc się przejechać.
- Stado tratuje nasze uprawy. Przed żniwami stratowały nam zboże, a niedawno wyrządziło straty w kukurydzy - dodaje Kamil Ciosek, który prowadzi rodzinne gospodarstwo z bratem.
Sprawą zajmuje się policja, która otrzymała zgłoszenie 8 października.
- Z przekazanych informacji wynikało, że bydło należące do mieszkańca sąsiedniej miejscowości weszło na pole zgłaszającego i zniszczyło zasiewy. Z przekazanych informacji wynika, że tego rodzaju zdarzenia mają miejsce nie tylko na polach zgłaszającego, ale też u innych mieszkańców okolicy. W tej sprawie prowadzone są czynności wyjaśniające - powiedziała Kinga Drężek-Zmysłowska, oficer prasowy KPP w Płońsku.
Właściciela stada nie zastaliśmy w domu, a próba kontaktu telefonicznego również okazała się bezskuteczna.
Komentarze obsługiwane przez CComment