Rozmowa z Robertem Bogajem, autorem powieści „Impuls”.
*3 czerwca premierę miała pana debiutancka książka, czyli kryminał "Impuls". Proszę pokrótce przybliżyć naszym czytelnikom pana osobę.
- Od jakiegoś już czasu mój zwykły dzień wygląda tak samo - podzielony jest na trzy części. W pierwszej z nich jestem informatykiem, programistą baz danych w jednej z warszawskich korporacji. Kiedy wracam do domu po pracy, czas spędzam raczej rodzinnie, przy kolacji z żoną i kotem. Wieczorami, kiedy wszyscy domownicy idą spać, zabieram się za pisanie. Liczę na to, że uda mi się sensownie zapisać pierwsze zdanie, a następne same się już wysypują. Prywatnie jestem mężem i tatą, bardziej powinienem powiedzieć ojcem dwojga już dorosłych dzieci. Uwielbiam chodzenie po górach, ale wyłącznie w samotności. Kiedy uda mi się zorganizować taki wypad, wtedy lubię słyszeć własne myśli, przeniknąć w przyrodę i patrzeć na świat z dużej perspektywy, wysokości. Pomysły do pisania czerpię z otoczenia, można powiedzieć, że wysiłek fizyczny traktuję nie tylko jako siłownię dla własnych mięśni, ale także dla umysłu. Potrzebuję taki chwil, aby wszystko to co dzieje się we mnie poukładać, zregenerować, złapać równowagę z otoczeniem, także z ludźmi. Przeważnie urlopy, wolny czas spędzamy razem z żoną na wspólnych wyprawach z dużą ilością ruchu i odkrywaniu nowych miejsc.
*Jak udało się panu, jako debiutantowi, wydać swoją powieść w tak dużym, tradycyjnym wydawnictwie?
- To zasługa wielu starań, pracy i kolejnego udoskonalania powieści. Obecnie na rynku wydawniczym jest wielka konkurencja, mówi się, że piszących jest więcej niż czytających. Można próbować samemu wydać książkę, albo na zasadach współfinansowania. Jest wiele wydawnictw, które pomagają to zrobić początkującym autorom. Jeśli jesteś pewny, że to co napisałeś jest dobre, to warto próbować i pukać wszędzie, jak widać nawet do tych najlepszych drzwi. Kiedy kolejny raz usłyszałem, że nie tym razem, spróbowałem pracy z agencją literacką. To oni mi pokazali, jaka jest prawdziwa wartość tego, co piszę, co powinienem zmienić, aby lepiej wyglądało. Zrobiłem to, powstała kolejna wersja i w końcu się udało. Choć temat powieści „Impuls” nie jest łatwy i prosty, podjąłem się go z nadzieją, że zrobię to najlepiej jak potrafię. Kiedy słyszysz o samobójstwie w szkole przyjaciela twojego syna, przeżywasz to razem z nim. Towarzyszy ci wiele emocji, z którymi nie wiesz, co zrobić. To o tym jest, w wielkim skrócie, moja książka.
Cała rozmowa w aktualnym numerze TC (nr 25/2025)
Komentarze obsługiwane przez CComment