ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 44 96 sekretariat@tygodnikciechanowski.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 15.00

Sonda „Tygodnika”: Czy potrzebna nam wyższa akcyza na alkohol?

Ministerstwo Finansów zaproponowało, aby od 1 stycznia 2026 r. stawki akcyzy na napoje alkoholowe wzrosły o 15 proc. w porównaniu do stawek z 2025 r., a od 2027 r. miałyby wzrosnąć o kolejne 10 proc. Podobne zmiany dotyczą opłaty cukrowej, która obejmuje również napoje energetyczne zawierające kofeinę lub taurynę.

Według rządowej propozycji aktualizacja opłaty cukrowej przewiduje wzrost stałej opłaty za zawartość cukrów do 5 g w 100 ml napoju z 0,50 zł do 0,70 zł, a zmiennej za każdy gram cukrów powyżej 5 g z 0,05 zł do 0,10 zł. Opłata za kofeinę lub taurynę wzrosłaby z 0,10 zł do 1,00 zł, a maksymalna opłata z 1,20 zł do 1,80 zł za litr napoju.

Klimat polityczny wokół akcyzy jest jednak niejednoznaczny. Opozycja zarzuca rządowi, że sięga po kieszeń obywatela, a branża alkoholowa ostrzega przed spadkiem sprzedaży i upadkiem mniejszych producentów. Do sprawy włączyła się nawet Kancelaria Prezydenta, sugerując, że prezydent będzie uważnie przyglądał się ewentualnym nowym regulacjom – zarówno pod kątem ich skuteczności zdrowotnej, jak i konsekwencji gospodarczych. Padają zapowiedzi, że jeśli zmiany będą miały charakter wyłącznie fiskalny, mogą nie uzyskać prezydenckiej akceptacji.

Elwira Konopka, kierownik Punktu Profilaktyki Uzależnień i Pomocy Rodzinie Urzędu Miejskiego w Płońsku:
- Podwyżki cen alkoholu są jednym z narzędzi w polityce zdrowia publicznego, które mają na celu ograniczenie dostępności i zmniejszenie spożycia alkoholu.

Wprowadzenie takich zmian nie jest proste i zawsze budzi kontrowersje. W Polsce spożycie alkoholu jest dość wysokie, a kultura picia jest mocno zakorzeniona, szczególnie w kontekście świąt, imprez i spotkań towarzyskich. W tej sytuacji sama podwyżka cen alkoholu może nie wystarczyć, by zmienić nawyki całych pokoleń.

Niemniej jednak, moim zdaniem, warto próbować i monitorować skutki takich działań – to może być krok w dobrą stronę, by przynajmniej zahamować nadmierne picie, zwłaszcza wśród młodszych osób, czy osób o niższych dochodach.

Osoby młodsze, które dopiero wchodzą w dorosłość, mogą być szczególnie wrażliwe na ceny alkoholu. Podwyżki mogą wpłynąć na ich decyzje o jego zakupie, szczególnie jeśli chodzi o napoje alkoholowe o niższej cenie, jak piwo czy wódka. Również dla osób dorosłych o niższych dochodach, wyższe ceny mogą stanowić barierę, zmniejszając częstotliwość spożycia.
U osób uzależnionych podwyżka cen może nie przynieść tak dużych efektów, ponieważ ich zachowanie jest mniej wrażliwe na ceny. Niemniej jednak, w przypadku osób, które piją „rekreacyjnie” lub sporadycznie, cena może stanowić istotną barierę.

Zauważam też, że młodsze pokolenie coraz bardziej stawia na zdrowie i równowagę – to może prowadzić do znaczącej zmiany w podejściu do alkoholu, a podwyżka cen może w tym pomóc. W wielu grupach społecznych picie alkoholu jest postrzegane jako niezgodne z trendami dbania o zdrowie. Zamiast pić alkohol, młodsze osoby często preferują napoje izotoniczne, naturalne soki, a także kombuczę, która zyskała ostatnio na popularności. W pewnym sensie alkohol staje się „antytrendem” wśród osób, które stawiają na kondycję i zdrowy wygląd.

Patrząc też z perspektywy miejsca mojej pracy, podwyżka cen alkoholu może mieć wpływ na zmniejszenie ilości wypijanego alkoholu, a szczególnie w kontekście zmniejszenia szkód zdrowotnych i społecznych związanych z alkoholem, jak uzależnienia, wypadki drogowe, przemoc domowa czy choroby związane z nadużywaniem alkoholu. 

Podwyżki cen mogą być skuteczne, ale ich długoterminowa skuteczność zależy od tego, czy staną się częścią szerszej strategii. Zmiany kulturowe w Polsce, które zmniejszą społeczną akceptację nadmiernego picia alkoholu, mogą wymagać czasu. Warto jednak działać na wielu poziomach – nie tylko podnoszenie cen, ale także inwestowanie w edukację zdrowotną, kampanie społeczne, promowanie zdrowego stylu życia, lepszą dostępność terapii uzależnień czy wsparcie dla lokalnych społeczności.

Warto także angażować producentów i dystrybutorów alkoholu, zachęcając ich do odpowiedzialnej sprzedaży, np. poprzez kampanie promujące odpowiedzialne picie, czy tworzenie etycznych zasad dystrybucji. Ważne jest, aby wszystkie te działania były spójne i współpracowały ze sobą, przyczyniając się do rozwoju kultury zrównoważonego życia, gdzie wybory, takie jak picie alkoholu, będą bardziej przemyślane, a nie automatyczne.
KO

Ewa Standyło - malarka, Ciechanów:
- Nie mam zdania na temat, czy podnieść akcyzę czy nie. Skłaniam się raczej na tak. Osobiście jestem przeciwna piciu alkoholu. Ale uważam, że niezaq;eznie od  tego, czy ceny są niższe, czy wyższe – jak kto będzie chciał, to i tak znajdzie sposób, aby zakupić i napić się, a godziny sprzedaży nie mają na to wpływu. To, czy wprowadza się podwyżki, zakazy i nakazy, to pozorne ruchy, które niewiele dają. Trzeba w zupełnie inny sposób do tego podchodzić, a tak zwana kultura picia ma tu wielkie znaczenie. Doświadczyłam problemów alkoholowych, ponieważ pracując w szkole, widziałam, jak problemy rodziców, przenosiły się na problemy dzieci i rodziły się zawirowania społeczne. Pracowałam w komisji zapobiegania alkoholizmowi i wiem, że to są problemy, które przechodzą z pokolenia na pokolenie. Jestem przeciwna sprzedaży alkoholu po 22.00, nie podoba mi się także na stacjach benzynowych dostęp do alkoholu przez 24 godziny. Spotyka się nieodpowiedzialnych kierowców. Wydaje mi się, że gdyby był ograniczony dostęp ktoś, kto chciałby sięgnąć po alkohol, może z niego by zrezygnował. A zatem alkohol nie na taką skalę, jak jest dziś. 
KB

Grzegorz Kozłowski, pracownik Metra Warszawa:
- To jest chyba nieprzemyślane. Im droższy będzie alkohol w sklepach, tym będzie więcej „melin”. To samo dotyczy wprowadzenia zakazu od 22.00. To też nie da rezultatu, z tego samego powodu. Obecnie na stacjach benzynowych jest alkohol, ale tam niewiele osób kupuje, bo jest drożej niż gdzie indziej. Ale jak nie będzie w zwykłych sklepach, ludzie będą kupować na stacjach. Likwidacja sprzedaży alkoholu po 22.00 na pewno spowoduje, że wiele tych małych sklepików się zamknie. Gwarantuję, że to nie będzie działało. Podwyższenie akcyzy zmniejszy może ilość kupowanego chleba i cukru do domu, a zakaz sprzedaży po 22.00 spowoduje, że będą kupować na „melinach”. Bo na pewno znajdzie się ktoś, kto będzie pośredniczył, kupi przed 22.00 i wszyscy będą wiedzieli, że u niego jest. Albo ludzie będą kupować wcześniej. Jak ktoś chce się napić, to nie zaczyna po 22.00. Zamiast zakazów powinna być edukacja, bo jeśli komuś coś zakażesz, to on znajdzie sposób, żeby to ominąć. Trzeba go przekonać, że nie warto - to sam nie będzie tego robił. Są owszem zakazy, które mają sens. Wprowadzane są po to, żeby służyć bezpieczeństwu, ale także są zakazy, które nie mają najmniejszego sensu. Są to puste przepisy, których nikt nie będzie przestrzegał, za wyjątkiem sklepów, bo te muszą. Zakaz zakazem, a alkohol dalej będzie. Moim zdaniem, zwiększenie akcyzy jest zwykłym skokiem na kasę, niczym więcej. 
KB

Wojciech Adam Witkowski – artysta malarz z Sierpca:
- Uważam, że wyższa akcyza być powinna. Po pierwsze, będzie działać jako środek ograniczający nadmierne spożycie alkoholu. Wyższa cena alkoholi, może zniechęcić do impulsywnych zakupów i regularnego sięgania po alkohol, zwłaszcza wśród młodzieży i osób o niższych dochodach. Dla budżetu państwa to także dodatkowe źródło dochodu. Te środki powinny być przeznaczane na finansowanie służby zdrowia, dla której leczenie chorób alkoholowych, wypadki drogowe spowodowane nietrzeźwością, czy przemoc domowa są realnym obciążeniem, a także na programy leczenia uzależnień, czy edukację. Istotnym czynnikiem jest sprzedaż alkoholi na stacjach benzynowych. Jest to niewłaściwe, bowiem dla kierowców, którzy mają problemy z alkoholem, to dodatkowa sposobność, która rodzi pokusę, aby zakupić i podczas oczekiwania napić się.
KB

Jan Śpiewak- socjolog, publicysta, działacz społeczny:
- Prezydent Nawrocki kontynuuje najlepsze tradycje polski sarmackiej: alkohol ma być tani i dostępny na każdym kroku, żeby zamroczeni wódka i piwem Polacy się nie zorientowali, że rządzą nimi idioci a państwo nie działa. Totalne warcholstwo.

Krzysztof Śmiszek - polityk, poseł, Nowa Lewica:
- Nawrocki. Zamrożenie cen prądu dla polskich rodzin - NIE! Za to wóda będzie dalej tania i powszechnie dostępna! Czego nie rozumiecie? Będzie ci zimno, to rozgrzej się czystą!"

Leszek Miller - były premier:
- Rząd Donalda Tuska planuje znaczące podwyżki akcyzy na napoje alkoholowe. Od 1 stycznia 2026 roku stawki mają wzrosnąć o 15 proc. w stosunku do poziomu z 2025 roku, a od 1 stycznia 2027 roku – o kolejne 10 proc. Rząd tłumaczy ten krok troską o zdrowie publiczne i potrzebą ograniczenia dostępności alkoholu. W rzeczywistości zasadniczym celem jest zwiększenie wpływów do budżetu – zarówno z samej sprzedaży, jak i z tytułu kosztów zdrowotnych związanych ze spożyciem alkoholu. Z ogromnymi problemami budżetowymi zmagał się także mój rząd. Sposobem na poprawę sytuacji nie były jednak podwyżki podatków, lecz ich obniżanie. Przypomnę choćby zmniejszenie stawki CIT z 27 do 19 procent czy redukcję akcyzy na alkohol.

Dziś Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy alarmuje, że z powodu "szarej strefy" budżet traci już około 1,3 mld zł rocznie. Kolejna podwyżka akcyzy ten problem tylko pogłębi. Warto więc, aby obecni decydenci sięgnęli do doświadczeń sprzed lat - i zamiast szukać łatwych dochodów w podnoszeniu podatków, pamiętali, że rozsądne ich obniżenie bywa bardziej racjonalnym rozwiązaniem.
erem

Komentarze obsługiwane przez CComment