

Nadeszli znani w naszej kulturze tzw. "zimni ogrodnicy", a więc okres, kiedy temperatura w naszej części Europy spada. Niestety mróz, w połączeniu z suszą, wyrządza znaczące szkody w naszej gospodarce. Odczujemy to już niebawem w postaci wysokich cen warzyw i owoców.
Od kilku dni m.in. na północnym Mazowszu temperatura w nocy spada poniżej zera. Zimni ogrodnicy są zjawiskiem, które ze względu na cykliczność, gwałtowność oraz wpływ na rolnictwo, odznaczyło się w kulturach narodów naszej części Europy. Nazwy pochodzą od patronów poszczególnych dni od 11 do 15 maja. Ostatnim dniem jest tzw. "zimna Zośka". Według przysłów i obserwacji ludowych ten okres to ostatnie dni wiosennych przymrozków.
W tym roku "zimni ogrodnicy" przyszli nieco wcześniej i nieco wcześniej odejdą (przymrozki mają trwać do 13 maja). Jednak ich częstotliwość wpłynęła już negatywnie na plony, chociażby w ogrodnictwie, a to ze względu na przyspieszony okres wegetacyjny roślin spowodowany zbyt ciepłym przedwiośniem. W przydomowych ogródkach pomarzły czereśnie, wiśnie, jabłonie, czy orzechy włoskie. Podobnie jest na plantacjach. A co z roślinami rosnącymi przy ziemi?
- Już mamy straty, a będą jeszcze większe. Problemem jest zarówno susza, jak i przymrozki. Nie pomaga silny wiatr. Przymrozki występują punktowo i uzależnione są od położenia pól uprawnych, dlatego straty mogą wynieść od 5 do 95 procent w zależności od producenta - wskazuje Rafał Popławski, producent truskawek z powiatu płońskiego.
Swoją plantację pan Rafał ratuje rozkładając nad truskawkami włókninę, ale ona tylko częściowo chroni rośliny przed mrozem.
Z suszą ogrodnicy i rolnicy radzą sobie, nawadniając pola. Ma to jednak znaczący wpływ na koszt produkcji, a to z kolei przekłada się na wyższą cenę produktu końcowego. Sytuacja na rynku w sezonie pokaże, gdzie straty spowodowane suszą i mrozem były największe.
Komentarze obsługiwane przez CComment