

Pod koniec stycznia w Sadłowie (gm. Bieżuń) doszło do tragicznego zdarzenia. Po gazowaniu drobiu na jednej z ferm odnaleziono nieprzytomnego mężczyznę, który kilka dni później zmarł.
Przypomnijmy, że 29 stycznia br., w ramach przeciwdziałania rozprzestrzeniającemu się wirusowi ptasiej grypy, w fermach gazowano żywy inwentarz. Podczas wietrzenia obiektu, w jednym z pomieszczeń socjalnych, znaleziono nieprzytomnego mężczyznę. 42-latek w stanie ciężkim został odwieziony do szpitala. Gazowania obiektu podjęła się wynajęta w tym celu firma. Podczas przeprowadzania czynności i zabezpieczania obiektu przed ulatnianiem się szkodliwych substancji, pracownikom firmy towarzyszył właściciel obiektu i jego znajomy, 42-letni mężczyzna. To właśnie jego znaleziono później nieprzytomnego w jednym z pomieszczeń socjalnych w obiekcie. Jak podkreślał wówczas oficer prasowy KPP w Żurominie, asp. Tomasz Łopiński, 42-latek był obecny w czasie całej procedury.
Ostatniego dnia stycznia mieszkaniec gm. Bieżuń zmarł w szpitalu w Sierpcu.
Przez ostatnie miesiące żuromińska policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Mławie prowadziła i wciąż prowadzi śledztwo w tej sprawie, jednak niewiele obecnie wiadomo oprócz tego, że ze wstępnych wyników badania medycznego wynika, iż 42-latek miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.
Na więcej informacji dotyczących tego śledztwa trzeba jeszcze poczekać.
Komentarze obsługiwane przez CComment