ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 44 96 sekretariat@tygodnikciechanowski.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 15.00

Śmierć na plebanii w Drobinie. Śledztwo trwa, rodzina wciąż czeka na odpowiedzi

Plebania w Drobinie. To tam odnaleziono zwłoki obcego mężczyzny/Fot. Archiwum

Ponad rok po tragedii, do której doszło na plebanii w Drobinie, wciąż nie wiadomo, co dokładnie wydarzyło się w nocy z 6 na 7 września 2024 roku. Ciało 31-letniego mężczyzny znaleziono w mieszkaniu wikariusza. Śledztwo, które od początku budziło emocje, pozostaje otwarte, a rodzina zmarłego nie ukrywa frustracji wobec sposobu jego prowadzenia.

Postępowanie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Sierpcu pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Płocku. Toczy się ono „w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci”, co oznacza, że nikomu dotąd nie postawiono zarzutów. Jak informują śledczy, przesłuchano wszystkich świadków, w tym duchownych i osoby z otoczenia plebanii, zlecono też szczegółowe badania toksykologiczne.

Wyniki tych badań wskazują, że bezpośrednią przyczyną zgonu było zatrucie organizmu różnymi substancjami. Prokuratura nie ujawnia jednak, jakie to były środki, tłumacząc się dobrem postępowania i ochroną prywatności zmarłego. W kwietniu bieżącego roku śledczy zapowiedzieli uzupełnienie opinii biegłych, a termin zakończenia śledztwa przedłużono do końca lipca 2025 r.

Od tego czasu nie pojawił się żaden oficjalny komunikat o umorzeniu postępowania ani o postawieniu komukolwiek zarzutów. Sprawa więc trwa, choć kolejne miesiące nie przyniosły publicznie znanych ustaleń.

Rodzina 31-latka otwarcie krytykuje tempo i przejrzystość działań organów ścigania. Jak podkreśla, o śmierci bliskiego dowiedziała się dopiero wiele godzin po zdarzeniu, mimo że mężczyzna miał przy sobie kartę ICE z numerami kontaktowymi.

Bliscy zmarłego zwracają też uwagę na sposób zabezpieczenia jego rzeczy osobistych. Według nich telefon ofiary miał być „zresetowany do ustawień fabrycznych” i owinięty taśmą, co budzi ich wątpliwości co do rzetelności działań policji i prokuratury. 

– Chcemy wiedzieć, co się naprawdę stało. Mamy wrażenie, że ktoś chce tę sprawę po prostu przeczekać – mówią cytowani przez media członkowie rodziny.
Niepokój budzi także fakt, że w parafii doszło już do zmian personalnych – wikariusz opuścił plebanię, a od 1 lipca funkcję proboszcza objął nowy kapłan. Mimo to śledztwo wciąż nie przyniosło jednoznacznych rezultatów.

Swoje postępowanie prowadzi również strona kościelna. Kuria Diecezjalna w Płocku powołała zespół, który zebrał dane i opracował raport przekazany do Stolicy Apostolskiej. To oznacza, że sprawa ma także wymiar kanoniczny, dotyczący ewentualnych zaniedbań w strukturach parafialnych.

Z punktu widzenia prokuratury sprawa wciąż pozostaje w fazie gromadzenia materiału dowodowego. To, że postępowanie toczy się „w sprawie”, a nie „przeciwko komuś”, sugeruje, że brakuje wystarczających podstaw do sformułowania zarzutów. Dla rodziny to jednak niewielkie pocieszenie.

– Nie chodzi o winnych na siłę, tylko o prawdę – powtarzają bliscy 31-latka.

Dziś, ponad rok po tragedii, śledztwo formalnie trwa, lecz jego efekty pozostają nieznane opinii publicznej. Nadal nie wiadomo, jakie substancje doprowadziły do śmierci młodego mężczyzny, czy przyjął je sam, czy zostały mu podane przez inne osoby. Nie wiadomo też, kiedy prokuratura zdecyduje o zamknięciu postępowania lub postawieniu komukolwiek zarzutów.

Sprawa śmierci na plebanii w Drobinie – łącząca wymiar ludzki, społeczny i instytucjonalny – pozostaje więc otwarta. A rodzina zmarłego wciąż czeka na odpowiedź na najprostsze z pytań: co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy.

Komentarze obsługiwane przez CComment