

Po drodze z Gołotczyzny do Ciechanowa pędzi audi. Podróżuje nim dwoje 18- latków. Jest 2 września br., noc, mija godzina pierwsza. Nagle na jezdni, w lesie w Bardonkach, pojawia się łoś. Uderza weń to auto. Chłopiec (kierowca) ginie na miejscu; reanimacja, prowadzona przez służy ratunkowe, kończy się niepowodzeniem. Dziewczyna (pasażerka) w stanie ciężkim trafia do szpitala. Ten dramat, szczegółowo opisany przez "Tygodnik", poruszył lokalne społeczeństwo. Niestety, nie jest to odosobniony wypadek.
Wolno dywagować: gdyby ten samochód poruszał się z mniejszą prędkościąâŚ W ostatnich latach w naszym kraju znacząco wzrosła populacja łosia, a zatem i wynikające z tego zagrożenia, zwłaszcza na drogach. Tu i ówdzie pokutuje przekonanie, że jest to zwierzę "głupie, bo samo się pcha pod rozpędzony samochód". Jest to daleko idące uproszczenie. Ten największy (oprócz żubra) dziki ssak żyjący w Polsce charakteryzuje się - jak każdy inny gatunek fauny - właściwymi sobie cechami. Po prostu: prawa natury.
Co można zrobić, by ograniczyć niebezpieczeństwo, jakie się wiąże z obecnością tych zwierzaków na naszej ziemi? Rzecz zasadnicza: sami kierowcy powinni wykazywać więcej roztropności. Zwierzę kieruje się instynktem, człowiek jest obdarzony rozumem i z tego względu spoczywa na nim odpowiedzialność za całe dzieło stworzenia. Cały artykuł w TGM z 28 września.
Komentarze obsługiwane przez CComment