Od mrocznych zaułków Wolnego Miasta Gdańska, przez współczesne spiski, aż po czasy napoleońskie – Krzysztof Bochus w ciągu kilku lat stał się jednym z najważniejszych nazwisk polskiej literatury sensacyjnej. Choć często porównywany do Marka Krajewskiego, wypracował własny, przejrzysty styl, w którym rzetelna historia spotyka się z dreszczem emocji.
Gdańsk krwią malowany: Fenomen Christiana Abela
Kiedy w 2017 roku debiutował „Czarnym manuskryptem”, czytelnicy od razu poczuli, że mają do czynienia z autorem, który odrobił lekcję z historii. Bochus nie tylko kreśli intrygę kryminalną, ale niemal z chirurgiczną precyzją rekonstruuje topografię i duszny klimat przedwojennego Gdańska.
Jego bohater, komisarz Christian Abell, prowadzi nas przez miasto targane narastającym nazizmem i politycznymi grami. Szczytem tej serii jest poruszająca „Dolina gniewu”, rzucająca bohatera w sam środek piekła 1945 roku. To właśnie w nurcie retro Bochus czuje się najlepiej, łącząc erudycję z tempem godnym najlepszych thrillerów.
Współczesne zagadki i ewolucja warsztatu
Autor nie zamyka się jednak w przeszłości. Stworzył dwa cykle osadzone w naszych czasach:
-
Adam Berg: Dziennikarz śledczy, który w takich tomach jak „Wirtuoz” czy „Kamień tunguski” mierzy się z tajemnicami na styku sztuki i wielkiej polityki.
-
Marek Smuga: Śledczy działający w brutalnych, polskich realiach. Szczególnie „Kruchy lód” pokazał, że Bochus potrafi pisać o współczesności bez uciekania się do zachodnich kalek.
Odważny skok w bok: „Hipnoza” i góry
Najnowszym dowodem na wszechstronność pisarza jest „Hipnoza”. To ambitny projekt osadzony w Gdańsku czasów napoleońskich. Zamiast klasycznego radiowozu czy dorożki, mamy tu francuską tajną policję i pionierskie badania nad ludzką psychiką.
Dla wielbicieli krótkich form Bochus przygotował miniatury z cyklu „Tajemnice Trzech Szczytów” – kameralne opowieści osadzone w tatrzańskim krajobrazie.






Komentarze obsługiwane przez CComment