Święta Bożego Narodzenia nie mają jednego scenariusza. Dla jednych są powrotem do rodzinnego domu i stołu zastawionego według niezmiennej od pokoleń tradycji, dla innych – czasem pracy, dyżuru, samotności albo cichej refleksji.
Jedni celebrują je w wielkim gronie, inni w kameralnym kręgu najbliższych, jeszcze inni próbują odnaleźć w nich przede wszystkim sens, spokój i nadzieję. W tym roku, gdy kalendarz przynosi wyjątkowo długi okres wolny, zapytaliśmy naszych rozmówców – ludzi w różnym wieku, z różnych środowisk i z różnymi życiowymi doświadczeniami – jak zamierzają przeżyć nadchodzące święta. Ich odpowiedzi pokazują, że wspólnym mianownikiem pozostaje potrzeba bycia razem, zatrzymania się choć na chwilę i odnalezienia tego, co w codziennym pośpiechu najłatwiej nam umyka.
Red

Marta Cienkowska, minister kultury i dziedzictwa narodowego:
- Święta to czas oddechu i refleksji. Będą trudne, bo w tym roku zmarł mój tata, ale tradycje rodzinne — wspólne ubieranie choinki, ręcznie robione ozdoby mamy, Pasterka — mają dla mnie ogromne znaczenie. Kuchnia wigilijna? Zdecydowanie barszcz z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, a uwielbiam także rybę po grecku i śledzie. Dla mnie to chwila bycia razem i przypomnienia, dlaczego ta praca ma sens.
erem

Czesław Janowski – emeryt Ciechanów:
- W tym roku tak kalendarz się ułożył, że mamy długi okres świąteczny i to jest bardzo dobrze, bo nie samą pracą człowiek żyje. Święta Bożego Narodzenia w naszej polskiej tradycji to święta rodzinne. Oczywiście ze względu na ilość wolnych dni, można pogodzić tradycję z wyjazdem, na przykład w góry. Ja jestem tradycjonalistą i planuję spędzić święta z rodziną. Wymaga to przygotowań i wysiłku, ale na końcu jest radość spełnienia. Jednym z najważniejszych zwyczajów świątecznych w naszym domu, jest podzielenie się opłatkiem i złożenie sobie życzeń. Życzenia mają swą moc, jeżeli są szczere. Nie może zabraknąć śpiewania i słuchania kolęd, prezentów złożonych pod choinką, ciekawych rozmów i magicznego nastroju. Niech te święta pozostawią w nas pozytywne emocje, do których będziemy z chęcią wracać.
KB

Lena Rawińska – uczennica szkoły ponadpodstawowej Ciechanów:
- Święta to czas, który tradycyjnie spędza się z rodziną. W tym okresie najbardziej lubię spotkania w najbliższym gronie w czasie przygotowań do Bożego Narodzenia - wspólne gotowanie, strojenie domu, ubieranie choinki czy kupowanie prezentów. Czasami, żeby wreszcie porozmawiać z ciotką, spotkać się z kuzynem albo docenić kuchnię babci, potrzeba wymówki, zewnętrznego powodu do zatrzymania się, rozejrzenia i wzięcia głębokiego oddechu, gdy pozwalamy sobie na spędzanie czasu razem. Dlatego też święta lubię spędzać powoli, z dala od obsesyjnego sprzątania i pilnowania czasu, a raczej odpoczywając w domu wśród bliskich, rozpakowując prezenty i ciesząc się pysznym jedzeniem.
KB

Anita Tetkowska-Kasper, pielęgniarka:
- Moje święta startują trochę inaczej, niż u większości ludzi, bo… w Wigilię będę na bloku operacyjnym. Taka „magia świąt” w wydaniu pielęgniarki anestezjologicznej. Na co dzień jestem osobą niewierzącą, ale kocham świąteczny klimat — tę całą atmosferę bycia razem, ciepło rodzinnych spotkań i tę trudną do opisania magię, która pojawia się tylko raz w roku. Na bloku pewnie będzie trochę bieganiny, ale też dużo życzliwości, bo w szpitalu w Wigilię wszyscy są dla siebie jacyś milsi. Szkoda tylko, że śniegu jak zwykle brak… a przecież białe święta mają w sobie coś z bajki. Kiedy już przełączę się z trybu szpitalnego na świąteczny w Pierwszy Dzień Świąt, jedziemy do mamy mojego męża. Będzie jego babcia i siostra — pełen skład. Zacznie się klasyczny rodzinny maraton: rozmowy, jedzenie, nadrabianie wszystkiego, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach. A potem całą ekipą ruszamy do moich rodziców, gdzie dla mnie zaczyna się najważniejsza część świąt. Kolejny świąteczny dzień, zostajemy w moim rodzinnym domu. Tu zawsze czuję się najbardziej „świątecznie”. Dla mnie święta to przede wszystkim ludzie, a nie tradycje czy symbole. Czeka tam mój brat, jego żona i mój ukochany 4,5-letni Mikołaj, który potrafi poprawić humor samym spojrzeniem. Piątek będzie pewnie pełen śmiechu, rozmów i zabawy z małym. Totalny rodzinny reset. Sobota to dzień, kiedy wyciąga się koce, robi herbatę i odpala świąteczne klasyki. Najpierw „Kevin sam w domu” — bo jak inaczej? A potem świąteczny odcinek „Alfa”, tego kochanego, futrzanego wariata z Melmaca. Zero planów, zero pośpiechu. Tylko my, dom i spokojny świąteczny vibe. Niedziela to już powolne dogaszanie świąt — ostatnie zabawy z Mikołajem, ostatnie rozmowy przy stole, ostatnie chwile tego rodzinnego ciepła. najpiękniejsze jest to, że jesteśmy razem — a dla mnie właśnie, na tym polega cała wyjątkowość świąt. Szkoda, ze czas ucieka tak szybko i musimy wracać do pracy, codzienności. Pozostaje czekać na kolejne święta.
RK

Bogusława Mikołajczak – przedsiębiorca Ciechanów:
- Święta planuję spędzić tak jak co roku. Cała rodzina w wigilijny wieczór zbiera się w naszym rodzinnym domu. Przy stole wigilijnym będzie nas w tym roku ok. 26 osób. I tak było u nas od pokoleń. I póki mi jeszcze zdrowie pozwala i warunki ułatwiają, to możemy wciąż kultywować nasze zwyczaje. Większość pomysłów na potrawy przeniosłam z rodzinnych zasobów tutaj. Każdy z nas tak robi, kto pracuje w gastronomii, dzieli się tymi dobrymi smakami. Zatem potrawy przygotowywane są tutaj, chociaż niektóre rzeczy robimy inaczej. Np. szwagier robi zawsze kisiel żurawinowy, którego nie było w rodzinnej tradycji. Króluje bezwzględnie karp. Są mini uszka i ryby w galarecie, faszerowane, smażone. Po wieczerzy - śpiewamy. Zawsze tak jest, że kiedy młode pokolenie może aktywnie uczestniczyć przy stole, dostaje śpiewniki z kolędami i śpiewamy. Jesteśmy rodziną muzykalną, u nas się gra, jest instrument, jest pianino, jest saksofon. Jeśli chodzi o prezenty próbowaliśmy różnych metod, teraz jak już jest tak nas dużo, to obdarowujemy się w najbliższych rodzinach, a przy stole wigilijnym na wieczerzy, dostają prezenty dzieci.
Wolna wigilia to na pewno dla nas przedsiębiorców to pewien problem, ale u nas i tak zawsze wigilia była wolna. Dzień przed wigilią pracujemy na ogół do bardzo późna, przygotowujemy indywidualny catering. Wigilia jest wolna i pierwszy dzień świąt, ale już kolejne dni, to nie są dla nas wolne dni. Zatem to dla nas nie ma znaczenia. I tak będziemy pracować. Lokale będą otwarte, bo przecież skoro jest tak dużo wolnego, to młodzież czy mieszkańcy będą się chcieli gdzieś spotkać poza domem. Są to z reguły spotkania towarzyskie, przy kawie i drinku, bo jedzenie jest przecież w każdym domu. Miniony rok pod względem osobistym był bardzo różny. Przeplatała się radość z chorobami, szczęśliwie jakoś się niektóre rzeczy poprostowały. Jeśli chodzi o firmę to otworzyliśmy nowy zakład, co było pewnym wyzwaniem. Na pewno był to rok bardziej pracowity od innych.
KB

Bożena Mierzejewska – emerytka, Ciechanów:
- Święta spędzimy jak co roku – rodzinnie. Przyjedzie córka, która już wiele lat mieszka w Kolonii. Będzie też z nami wnuczek, który mieszka ze mną, gdyż tak się sytuacja rodzinna ułożyła. Będziemy zatem w takim malutkim gronie. W święta odwiedzamy się nawzajem z moim rodzeństwem i wtedy jest już nas więcej. Siostra i brat mają większe rodziny. Mieszkają w Ciechanowie, a zatem nie będzie przeszkód, żeby się wzajemnie odwiedzać. O polityce nie rozmawiamy, ale rozmawiamy o rodzinie, śpiewamy kolędy, jemy. Siostra i bratowa bardzo dobrze gotują, zatem nie uniknie się nadmiaru potraw. Uważam, że dobrze, że jest wolna wigilia, bo to jest takie święto specyficzne i jedyne w swoim rodzaju. To dzielenie się opłatkiem ma charakter do niczego nieporównywalny. Jest to taki okres pojednania i zgody. Każdy ma prawo spokojnie, w wolnym tempie, do tej wigilii zasiąść. Ja już dawno mam wigilie wolne, ale to, że jest tak dużo dni wolnych, no to trudno, tak wyszło. Jeszcze nie wiem, na co wykorzystam te pięć dni, ale na pewno nie będę się nudziła. W domu też chętnie zostanę, bo przecież na emeryturze ciągle są jakieś zajęcia. No i zdecydowanie wolę święta ze śniegiem. Jest ładniej, czyściej, bardziej świątecznie. Marzą mi się choinki obsypane śniegiem.
KB

Łukasz Cichocki, pensjonariusz DPS w Ciechanowie:
- Co ja ciekawego mógłbym powiedzieć? To mój kolejny rok w DPS Kombatant. Święta spędzę w pokoju przed komputerem, by pisać, jak niesamowity jest Bóg, że rodzi się w naszych poharatanych sercach. Moja mama jest zbyt chora, by do mnie przyjechać. Może moja, też chora ciocia do mnie przyjdzie, zobaczymy. Czego oczekuję od świąt? Jednego. Pokoju, w zdrowiu i radości wypływającej z rodzącej się miłości.
KO






Komentarze obsługiwane przez CComment