ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Nie tylko Walentynki; Jak przed wiekami świętowano miłość

Bogini Afrodyta przegania sandałem chutliwego Pana, w tle pomocny Eros

Dzień świętego Walentego – niegdyś celebrowany na pamiątkę męczeńskiej śmierci Walentego, rzymskiego biskupa z III wieku, niosącego posługę prześladowanym chrześcijanom.

Legenda głosi, że Walenty przywrócił wzrok córce więziennego strażnika, regularnie też udzielał ślubów żołnierzom, którzy nie mogli zawrzeć oficjalnego związku z powodu swojej wiary. Z czasem podania o czynach Walentego nabierały mocy i kolorytu, łącząc się z wątkami z biografii innych świętych o tym samym imieniu, dokonujących rozmaitych aktów poświęcenia i miłości. W ten oto sposób dzień świętego Walentego zaczął być powszechnie obchodzony jako dzień zakochanych. Przede wszystkim celebruje się wówczas miłość romantyczną, ale nie tylko. Swój dzień 14 lutego ma miłość wszelkich odmian. W Ameryce Łacińskiej Walentynki noszą nazwę „Dnia Miłości i Przyjaźni” (Día del Amor y la Amistad), a w Finlandii “Dnia Przyjaciela” (ystävänpäivä). W Japonii i Korei Południowej kobiety przynoszą czekoladki swoim współpracownikom, a w Bangladeszu prezentami wymieniają się nie tylko zakochani, ale też rodzice i dzieci bądź nauczyciele i uczniowie. W Polsce sercem obchodów dnia świętego Walentego jest od 2002 roku Chełmno, gdzie w miejscowym kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny znajdują się relikwie świętego Walentego. Obchody noszą nazwę “Walentynek Chełmińskich”. 

Walentynki Walentynkami, ale jak to było z celebrowaniem miłości w dawnych kulturach? Istniała, nie istniała? Jaką miała formę? Przyjrzyjmy się kilku wybranym przykładom sprzed wieków. 

Kupalnocka, czyli słowiańska noc miłości
W najkrótszą noc w roku, noc letniego przesilenia, współcześni rodzimowiercy sięgają do dawnej słowiańskiej tradycji Nocy Kupały, inaczej zwanej Kupalnocką albo Sobótką. Jak czytamy na stronie Rodzimego Kościoła Polskiego, “Kupalnocka poświęcona jest przede wszystkim żywiołom wody i ognia, mającym w tym okresie szczególnie oczyszczającą moc. To również święto miłości, płodności, Słońca i Księżyca. Obchody Kupalnocki rozpoczynały się od rytualnego skrzesania ognia (…) Skakanie przez ogniska i tańce wokół nich miały oczyszczać, chronić przed złymi mocami i chorobą, a palenie ofiar zapewniać urodzaj, wszelki dobrobyt i płodność”. 

Przede wszystkim jednak ta wyjątkowa noc była dla zakochanych szansą na zaręczyny z wybraną osobą, bez udziału swatów ani nakazu głowy rodu. Dziewczęta plotły wianki i powierzały je wodzie, chłopcy czekali przy brzegu rzeki, by je wyłowić – często poinformowani wcześniej, jakich znaków szczególnych wianka mają wypatrywać. Pochwyciwszy upragniony łup, młodzieńcy wracali do ogniska, triumfalnie niosąc zdobycz i wypatrując twórczyni wianka. Tak skojarzone pary dostawały nawet wyjątkowe pozwolenie na samotny spacer po lesie (dla pozoru osłonięty pragnieniem poszukiwania legendarnego kwiatu paproci). Po powrocie zakochani chwytali się za ręce i wspólnie przeskakiwali ognisko, oficjalnie pieczętując zawarty związek. 

W ramach ciekawostki warto dodać, że w kronikach Jana Długosza pojawia się wzmianka o bogini, która miała być bezpośrednim słowiańskim odpowiednikiem rzymskiej Wenus:
„Wenerę nazywali Dzidzileylą i mieli ją za boginię małżeństwa, więc też upraszali ją o błogosławienie potomstwem i darowanie im obfitości synów i córek”. Z czasem jednak autentyczność kultu Dzidzileli została przez badaczy podważona: wedle ich analizy kronikarz błędnie uznał epitet z pieśni ludowej za imię bogini. 

Starożytny Rzym. Luperkalia

Obraz Annibale Caracciego, Lupercalia

 

Obchodzone w okolicach 14-15 lutegorzymskie święto Luperkalia było przede wszystkim świętem płodności i witalności. Celebrowane w jaskini Luperkal na Palatynie, gdzie według tradycji założyciele Rzymu, bliźniacy Remulus i Remus, zostali wykarmieni przez wilczycę, było poświęcone bogowi Faunowi w jego aspekcie obrońcy pasterzy i ich stad przed wilkami. Po złożeniu ofiary ze zwierząt wysmarowani krwią młodzieńcy zbrojni w rzemienie z koźlej skóry biegali po Rzymie, chłoszcząc napotkanych przechodniów. Szczególnie chętnie tej praktyce poddawały się kobiety, którym uderzenie rzemienia miało zapewnić wielką płodność. Ponadto rzemień niósł ze sobą obietnicę oczyszczenia, odnowienia i odzyskania wigoru. W sztuce “Juliusz Cezar” Szekspira Marek Antoniusz na wniosek Cezara ma sprawić ceremonialną chłostę jego żonie Kalpurnii w nadziei, że ta pocznie dziedzica. 
Stosunkowo często można natknąć się na stwierdzenie, że Luperkalia – z uwagi na datę – stanowią bezpośredni pierwowzór dzisiejszych Walentynek, trudno jednak znaleźć przekonujące dowody na potwierdzenie tej tezy. 

Starożytna Grecja. Miłość, seks i śmierć
Kalendarz świąt celebrowanych przez starożytnych Greków był niezwykle bogaty. Rozpoczynał się w pierwszy nów po przesileniu letnim i otwierał go miesiąc zwany hekatombaion. Jak pisze hellenistka Sarah Kate Istra Winter, swoją wiedzę na temat greckich świąt współcześni rekonstrukcjoniści czerpią z kalendarza ateńskiego, ponieważ wiemy o nim najwięcej. Nazwy miesięcy i daty świąt mogły jednak różnić się w zależności od miejsca. 

Czwartego dnia miesiąca hekatombaion Ateńczycy obchodzili Afrodyzje, oddając cześć bogini miłości, zmysłowości, piękna i płodności, Afrodycie, a także Peitho, bogini perswazji. Świątynię ceremonialnie oczyszczano krwią gołębicy – świętego ptaka bogini – i namaszczano nią oltarze, po czym posągi bóstw niesiono w procesji na brzeg morza, by je obmyć. 
Cześć oddawana bogini miłości to jednak nie jedyny sposób, w którym Grecy czcili miłość jako taką. Wręcz przeciwnie, dostrzegali wyraz tego uczucia we wszelkich przejawach życia, łącznie z jego końcem. W tym kontekście świętem miłości był cały miesiąc Gamelion, noszący nazwę od świętego związku Hery i Zeusa, celebrowany jako miesiąc małżeństwa. Było nim też święto płodności Haloa na cześć Demeter i Dionizosa, podczas którego kobiety tańczyły wokół posągu w kształcie fallusa. A także święto kwiatów Anthesteria, gdzie kult erotyzmu, rozumianego jako początek i afirmacja życia, szedł w parze z ofiarami składanymi ku czci zmarłych. I wreszcie jest świętem miłości kobiecy festiwal Thesmophoria, poświęcony Demeter i Persefonie, matce i jej utraconej córce, celebrujący macierzyństwo, płodność i cykliczność życia. Jak głosi poświęcony Demeter Eleuzyjskiej hymn orficki “tyś jest podziemna, tyś jaśniejąca, tyś wszystkim życzliwa, piękne potomstwo dająca, piastunko, co dzieci miłujesz”. 

Miłość wynosi się z domu. Celtycka bogini Brigid

Podczas Imbolc dekoruje się ołtarze Brigid (fot. archiwum własne)

Brigid nie jest celtycką boginią miłości romantycznej. Ta rola przypada raczej bogini lata Áine, zwanej „najlepszym z serc, jakie kiedykolwiek biło”, bądź też walijskiej Rhiannon, która w imię prawdziwej miłości odtrąciła narzeczonego, płacąc za to straszną cenę. Brigid, zaadaptowana przez chrześcijaństwo w postaci świętej Brygidy z Kildare, patronki Irlandii, jest jednak patronką miłości innego rodzaju – tej łączącej rodzinę w zaciszu ogniska domowego. Symbolem Brigid jest wieczny ogień, jej łaska zapewnia uzdrowienie, dobrobyt i spokój gospodarstwa, bogini opiekuje się też rzemiosłem, zwłaszcza kowalstwem, poezją i zwierzętami. O tę łaskę dawne ludy prosiły, tak jak to czynią dzisiejsi poganie, w święto Imbolc, przypadające na 1 lutego i wyznaczające początek kalendarza rolniczego. Sama nazwa pochodzi od słowa Óimelc, oznaczającego owcze mleko. Podczas Imbolc tradycyjnie zapraszano Brigid w progi domów, szykując dla niej łoże, pleciono krzyże Brygidy ze słomy, modlono się o błogosławieństwo dla inwentarza i obfitość plonów. Kobiety w połogu (a było ich w tym czasie szczególnie wiele, ponieważ w okolicach Imbolc rodziły się dzieci poczęte podczas święta płodności Beltane) wzywały pomocy Brigid jako „bogini akuszerki”. 
Jak pisze Courtney Weber, kapłanka Brigid i autorka książki o niej, „w czasie Imbolc Brigid ogrzewa zimną ziemię, budząc w niej życie, staje się bardem przywodzącym ptaki do śpiewu i studnią, z której ludzie czerpią uzdrowienie i odnowę”. 

Zimna Północ, gorące serca: bogini Freya

Freya przemieszcza się powozem zaprzężonym w koty

Jedna z najważniejszych bogiń nordyckiego panteonu, należąca do asgardzkiej dynastii Wanów Freya (można też spotkać się z zapisem Freja albo Freyja), wciąż cieszy się niegasnącym uwielbieniem jako obiekt kultu współczesnych wyznawców religii pogańskiej. Postać Freyi przemawia szczególnie mocno do kobiet. O jej opiekę i błogosławieństwo proszą zwłaszcza ofiary przemocy domowej i seksualnej. 

Bogini miłości, wojny, magii i płodności, życzliwa zakochanym, jest uosobieniem kobiecej siły, niezależności i prawa stanowienia o sobie, w czym bardzo przypomina egipską boginię Bastet. Freya była w pełni świadoma własnej urody, nie wstydziła się swoich potrzeb erotycznych i nie miała oporów, by sięgać po to, czego pragnęła. Wyzwolona od uprzedzeń i stereotypów, swobodnie romansowała z bogami, elfami i ludźmi. Jej kochanek Ottar towarzyszył bogini pod postacią dzika o imieniu Hildisvini. 

Spowita w płaszcz z sokolich piór, powożąca rydwanem zaprzężonym w koty, Freya sprawuje władzę nad polem Folkvang, gdzie według mitu trafia połowa zabitych w walce (druga połowa przypada bogowi Odynowi w Valhalli). Do Freyi wznoszą więc modły po równi zakochani i żołnierze podczas bitwy. Jak zauważa badaczka Morgan Daimler, autorka książki poświęconej Freyi, powiązanie jednocześnie z miłością i śmiercią jest cechą typową dla bóstw płodności: w miejsce odchodzącego życia nastaje nowe, a cykl kończy się i zaczyna wciąż od nowa. 

Współcześni rodzimowiercy świętują miłość w Noc Kupały

Opowieść o bóstwach miłości i poświęconych mi tradycjach można by snuć jeszcze długo. Boginiami miłości i wojny były mezopotamska Isztar i fenicka Astarte, afrykańscy Jorubowie jako oriszę miłości czcili Oszun, a Chińczycy oddawali cześć Xuan Nü, która swoich wyznawców obdarzała darem długowieczności, płodności i szczęścia. Już sam fakt obecności tak wielu podobnych bóstw w wierzeniach różnych kultur dowodzi, jak potężną siłą napędową w dziejach świata jest miłość, jak fundamentalna to potrzeba w życiu człowieka. Warta tego, by o nią walczyć i chronić za wszelką cenę, ponieważ kryje się w niej moc zdolna przenosić góry. 

Na początku XVII wieku włoski artysta barokowy Caravaggio namalował obraz przedstawiający figlarnie uśmiechniętego skrzydlatego chłopca z łukiem – wyobrażenie Amora, którego strzały sprowadzały miłość do ludzkich serc. U stóp chłopca leżą atrybuty rozmaitych godnych profesji, od naukowych po artystyczne; chłopiec góruje nad nimi wszystkimi. Bo przecież, jak napisał Wergiliusz w swoich „Bukolikach”, „omnia vincit amor... et nos cedamus amori” – „miłość zwycięża wszystko... i my ulegamy miłości”.

Komentarze obsługiwane przez CComment