W dniu 4 listopada 2024 r. w kościele świętego Franciszka z Asyżu pożegnaliśmy Adka – zmarłego 29 października 2024 roku Andrzeja Rolbieckiego, dobrego Człowieka, ciechanowianina i obieżyświata.
Był człowiekiem aktywnym, czynnym, stale w Drodze, mimo fizycznych trudności.
A na Drodze? – najważniejsi byli spotykani Ludzie.
W swojej pielgrzymce przez życie pomagał bardzo wielu ludziom w różnych trudnych sytuacjach i na różne sposoby.
Jako radny Rady Miasta w dwóch kadencjach swój czas, swoje serce i energię ofiarowywał dla potrzebującej wsparcia młodzieży. Z tego też czerpał mnóstwo satysfakcji, choć czasem i goryczy. Niektórzy z Jego podopiecznych to już dorośli ludzie. Nieraz odwdzięczali Mu się, pomagając, gdy sam potrzebował wsparcia.
We wszystko, co robił, był emocjonalnie zaangażowany. Jego burzliwy temperament sprawiał, że zajmował zdecydowane stanowisko, nie był biernym obserwatorem. Silny w rękach mawiał o sobie: „Adzio imadełko”. Ale najsilniejszy był w serdeczności.
W ciągu całego życia utrzymywał przyjaźnie z dzieciństwa i zdobywał nowych przyjaciół oraz dobrych znajomych. A przyjaciele i znajomi wiedzieli, że mogą na Niego liczyć.
Był niezawodnym elektronikiem, ale pomagał przecież we wszystkim – od pomocy w zorganizowaniu opieki i leczenia, przez odwiedzanie i wspieranie chorych, po bezinteresowną pomoc na budowie.
Innym ludziom, w tym także i obcym, ale potrzebującym, potrafił bezinteresownie załatwić prawie wszystko.
Był bardzo towarzyski. Wraz z żoną Mirosławą gościli i odwiedzali przyjaciół oraz znajomych.
Pięknie recytował małe wiersze wielkich poetów.
Pasją życiową Adka były podróże. Lista odwiedzonych krajów jest bardzo długa, a każda wyprawa – pełna barwnych wspomnień. Były wyprawy do krajów europejskich, na kontynent azjatycki (do Indii i na Sri Lankę), na kontynent afrykański, a wreszcie i spełnienie największego podróżniczego marzenia – ostatnia długa wyprawa do Ameryki, do USA.
Swoją dyskretną religijność nienachalnie objawiał pielgrzymkami do miejsc świętych i znanych sanktuariów.
Na ostatnie pożegnanie przybyli licznie wszyscy wdzięczni Mu za Jego obecność w ich życiu. Przybyli podziękować za przyjaźń i pomoc, za niezawodny humor.
Wypełnili kościół św. Franciszka po brzegi.
Przez ponad 30 lat towarzyszyły Mu rude jamniki. Przed kościołem, zgodnie z wolą Adka, kwestowano na rzecz zwierząt.
Zapisał się w pamięci wielu ludzi jako pogodny, dowcipny i uczynny Człowiek.
Kochany Adku, nadal żyjesz i będziesz żyć w naszej wdzięcznej pamięci.
Rodzina i przyjaciele
…Niech Mu żurawie otworzą
niebo złotym kluczem,
a ciepły deszcz majowy
ziemskie winy spłucze…
okaż Mu miłosierdzie,
Wszechmogący Panie.
Niechaj się Twoja wola,
jako zechcesz, stanie.





