

Jest wiosna ze wszystkimi kolorami, które pieszczą duszę. Nie tylko polifonia zieleni, ale także cała kaskada kolorów i zapachów wyostrzających zmysły. Pachną akacje, bzy, kasztany.
Budzę się wcześnie rano i idę szybkim krokiem do pobliskiego Lasu Kabackiego napawać się powietrzem. Jest czyste, ostre, pachnące igliwiem. Po południu zdarza mi się zaglądać do parków. Wszędzie bujne krzewy i kwiaty. Ptaki śpiewają, ciesząc się istnieniem.
Rozkochałem się w rododendronach. Te kwiaty stały się w ostatnich latach wszechobecne. W stolicy są niemal wszędzie. W Parku Łazienkowskim, Wilanowskim, w ogrodach botanicznych, nawet w moim skromnym ogródku. Je pierwsze widzę, gdy wyglądam rano przez okno.
Rododendrony przybyły do nas z dalekich kontynentów, ale już zadomowiły się i niepostrzeżenie stały się polskimi kwiatami. Rosną na wysokich krzewach, kwitną tygodniami i zalecają się do nas różnymi barwami. Są białe, czerwone, pomarańczowe, różowe, fioletowe. Ale o tej porze roku dominują, tak mi się zdaje, dwa pierwsze kolory, polskie kolory. Takie są też w moim ogródku. Kojarzą mi się z Polską, z polskością, nawet z naszą flagą narodową, bo przecież jeszcze nie tak dawno świętowaliśmy Dzień Flagi.
I mam wrażenie, że to wcale nie był tylko jeden dzień, ale długi ciąg czasu, gdy świętowaliśmy flagę i polskość we wszystkich odmianach, polską duszę...
Właśnie zakończyła się kampania prezydencka, w Ciechanowie zakończył ją prezydent Warszawy, czym potwierdził w moim odczuciu związki duchowe między oboma miastami. Ciechanów i Warszawa to dwie komplementarne konurbacje, kulturowo zbliżają się do siebie. Choćby poprzez postać Zygmunta Krasińskiego i jego romantyczny etos zabezpieczony na wieki w Opinogórze.
Polskie barwy...Biel to czystość, szlachetność. Czerwień - hołd dla przelanej krwi za ojczyznę. To nie tyle romantyczny ile idealistyczny etos wszystkich Polaków, nawiązujący do najlepszych momentów w naszej historii. Były i gorsze, których najczęściej pamiętać nie chcemy. I nie jest to czas żeby się na nich koncentrować, bo przecież na naszych oczach dzieje się historia. Nowy prezydent to nowy jej rozdział, nowe perspektywy i nowe wyzwania.
W kampanii było wiele wieców i marszów, przeważnie pokojowych. Pod koniec maja w Warszawie odbyły się w tym samym czasie dwa marsze przeciwstawnych ugrupowań. Marsz Trzaskowskiego posuwał się wzdłuż głównej ulicy Marszałkowskiej, marsz Nawrockiego Szlakiem Królewskim. Było wiele emocji, przemówień, okrzyków, wzruszeń, dyskusji, niespodziewanych spotkań, niezapomnianych chwil. Surrealistyczne chwile, gdy na tych różnych ideologicznie marszach powiewały dumnie polskie biało-czerwone flagi, tysiące flag, odwołujących się do tego samego etosu walki o Polskę i polskość, jednakże uczestnicy tych marszów nie mieli wzajemnie dla siebie sympatii. Na marszu Trzaskowskiego były bardziej pozytywne hasła i emocje, organizatorzy głośno upominali nawet uczestników, żeby traktować przeciwników życzliwie i ze zrozumieniem. Tego nie było na marszu Nawrockiego. Ale nie było burd, awantur, przemocy.
Wszystkie złe emocje rozlały się za to w mediach, zwłaszcza społecznościowych. Tam już zwolennicy Nawrockiego nie przedstawiali Trzaskowskiego na tle flagi polskiej, tylko niemieckiej, żółto-czerwono-czarnej. Bo ma on być rzekomo rzecznikiem Niemiec i jego zwycięstwo oznaczałoby, że polską stolicą zostałby Berlin. Za to posłowie PiS z reguły twierdzili, że stolicą zostałaby Bruksela. To jeszcze po tej stronie barykady nie zostało uzgodnione. Wiadomo, że w takiej sytuacji dojdzie do kolejnego rozbioru Polski, dokumenty już ponoć są przygotowane. Same wybory zaś były przedstawiane jako "wielki mecz" Polski z Niemcami. Niektórzy pisali, że już jesteśmy pod okupacją...
Język użytkowników Fejsbuka i innych platform internetowych był często ordynarny, wulgarny, pełen nienawiści, wysyłający przeciwników daleko poza Polskę. Czy ci ludzie oddalili się duchowo od polskości? Czy reprezentują jej bardziej zgrzebną odmianę? Nawet uczestnicy debat publicznych pozwalali sobie na różne kolokwializmy, niespotykane do tej pory na publicznych forach, typu "to się w pale nie mieści" (Nawrocki), czy "zrobić w konia" (Hołownia). Liberalni politycy byli barwnie określani jako "Dupiarz" (Trzaskowski), czy "Łgarz" (Tusk), albo "Judasz" (Sikorski). Wszyscy razem zaś to zdrajcy, tchórze, zaprzańcy. Prawa strona uważa, że prawdziwy Polak ma być już nie tylko katolikiem, ale głosować na "suwerenną Polskę". Cóż, że ta "suwerenność" ma podlegać prezydentowi Trumpowi i wszelkie ingerencje waszyngtońskiej administracji w polskie wybory (a było ich sporo), należy (według PiS) uznać za nową normalność.
Lewa strona nie była dłużna i wytoczyła przeciwko "prawemu "kandydatowi ciężkie działa. Miał on być powiązany z gangsterami i sutenerami, wyłudzić mieszkanie od starszego mężczyzny, zażywać nikotynę w czasie publicznych debat, czy brać udział w kibolskich "ustawkach". Do tych ostatnich się zresztą przyznał, uznając to za "męski" sport, podobnie jak boks czy piłka nożna. Sęk w tym że kibolskie bójki nie są legalne i nawet rząd PiS je poprzednio zwalczał, a prezydent Lech Kaczyński publicznie piętnował. Teraz wydaje się, że politycy PiS gremialnie pokochali bójki. Prezydent Duda uznał je za normalne. To, że młodzi mężczyźni trochę się "poszarpią" jak misie czy tygryski, jeżeli tylko wcześniej zawrą "dżentelmeńską umowę" to przecież nic złego. On sam brał w tym udział w przeszłości. Prezes Kaczyński też chętnie się przyznał, że kiedyś tam na warszawskim Żoliborzu zarówno on sam, jak i brat Lech, po takich zdarzeniach lądowali na pogotowiu.... I to wielokrotnie! Dziś wiemy, że biją tam często do utraty przytomności. To dla mnie nowość. Zawsze myślałem, że wszelką przemoc należy zwalczać, nie reklamować jej, nie chwalić się nią, bo to zły wzór. Szczególnie jeśli to dotyczy doktorów prawa, którzy powinni mieć więcej wiedzy i wyobraźni. Czy coś się ostatnio zmieniło w polskiej duszy, że stała się mniej wrażliwa i romantyczna, a bardziej mroczna? I czy to będzie rzutować na zmiany w prawie, na nasze państwo? Czy stanie się ono bardziej brunatne? To są pytania, na które mądrzejsi ode mnie będą musieli odpowiedzieć w najbliższym czasie, bo grozi nam czarna przyszłość.
W tym miejscu chciałbym zacytować jedno tylko zdanie z Koranu, też świętej księgi: "Jesteście złożeni z cech różnych plemion, żebyście się wzajemnie do siebie zbliżali". Polacy mają różne pochodzenie i różne przekonania. Bardziej pro-europejskie, czy bardziej pro-amerykańskie. Moim zdaniem jedne drugim nie przeczą. Zwycięzcy tych wyborów winni to wziąć pod uwagę. I integrować społeczeństwo. Byśmy się bardziej lubili, także naszą inność.
By polska dusza pozostała romantyczna, wiosenna, otwarta na świat, emanująca żywymi barwami.
Komentarze obsługiwane przez CComment