

I nastał czas, kiedy nie masz władcy nade władcami, albowiem kres nadszedł posługi jego doczesnej, coby u Pana w niebiesiech posługę wieczną napocząć. I nastał czas bezkrólewia, a bezkrólewie wszakże to smuty czas, chaosu i degrengolady wszelakiej.
Wszak przeze roków tuzin słuchali my nauk jego i traktem wskazanym ku zbawieniu podążali, a człek był to zacny i pokorą sławetny. Cóż nam natenczas począć i którą stronę obrać, kiedy wskazać już traktu nie ma kto? Chaosu straszliwego czas niechybnie nastąpić musi, albowiem kiedy pasterza brak, owce harcują.
Dziwy i Dziwisze się przeto dzieją i cuda, na niebie i na ziemi, jakoby w czasach ostatecznych żywot wieść nam przyszło. Nie dziwota to wszakże, iże dziwota świat ogarnia, albowiem tako rzecze proroctwo, a proroctwo owe się wypełnia na oczach naszych. A proroctwo owe Malachyasza niejakiego proroctwem. Wieść niesie, iże o następcach Piotra świętego wieszczył ci on onegdaj. A wywieszczył ci on ponoć, iże biskupów to rzymskich już kres nastał, a ostatni wikaryusz Pański, co na tronie Piotrowym zasiądzie, Pietrkiem Rzymianinem się zowie. A kiedy Pietrek ów na tronie Piotrowym zasiądzie, gród co na siedmiu wzgórzach się piętrzy, upaść raczy niechybnie. Nieścisłość jeno takowa powstaje, iże Pietrkiem owym pasterz ów z patagońskiej krainy się jawi, co natenczas na wieczną posługę się udał. A gród stoi.
I cóż, że drzewiej to i nieprawda, kiedy świat i tak u progu szaleństwa stanął?
Wpierw trwoga rządców i namiestników wszelakich ogarnęła przede wicekrólem jankeskim, albowiem jemu ostatniemu pasterz rzymski się objawił. Wiedzieć im bowiem nie dano, zali Jedi przeze pasterza natenczas namaszczon, coby słowo jego w świat nieść, li po prostu kostuchy to posłaniec. Cóż przeto waćpan jankeski nieść raczy? Nie radzi my wiedzieć. Jako dotąd nic zacnego nie przyniósł, a jeszcze wdzięczności wymaga.
Jakoby mało tego było, lud prawy, co do pasterza Franko miłosierdziem nie pałał, niespodzianie miłosierdziem zapałał, a niespodzianie do człeka zapałał, co lico ma hebanowe, krainą jego Nubii bezkresne przestrzenie, a jako niewiasta się zowie. Gdybym posłyszał to ledwie niedziel temu parę, wiary bym po temu nie dawał. Zaprawdę, świata to kres. Acz ze strony wtórej i nie dziwota, wszak i lud prawy zdezorientowan być może, kiedy kierunku wskazać kto nie ma. Wszak i lud lewy nie inszy, albowiem potężny Jutlandczyk Adriano znad Berg tako pobłądził, iże we grodzie ciechanowskim się znalazł. Zali pytał się on sam siebie – być, li nie być?
Zaprawdę bezkrólewie dezorientacyi to czas. Kanclerz tedy żałobę obwieszcza, na króla nie bacząc, król koronacyi obchody przenosi, koronacyi obchodów nie organizowawszy, Radko ode dyplomacyi expose swym Sejm Wielki na kolana rzuca, we ciechanowskiem grodzie i we kasztelanii, jakoby bezkrólewiu wbrew, absolutorya rozdają, we płońskich włościach gwardziści harcują, aże wióry lecą, a w chaosie tem całem jeno ościsłowski las pamięta niewzruszenie.
Zali przypadek to, iże we ostatnią drogę watykański król wyrusza bezkrólewie począwszy, kiedy sarmacki król królestwa millenium hołubić pragnie? Znak to jakowyś, li co?
Takąż nam roku pańskiego bieżącego majówkę spędzić przyjdzie, we chaosie, trwodze i dezorientacyi. Jako żywot znam, śnieg pewno spaść raczy, li huragan jakowyś najdzie, a już na pewno zimno i wiater. Grill doczyścić się nie raczy, miodu pitnego nie najdzie, kaszanki w sklepie zbraknie, stek żylasty i drogi, a kiełbasa po wtóre wiecem smakować będzie.
I miast keczupem olewać kiszkę,
li we musztardzie maczać,
modły my wznosić będziem rzęsiste
coby habemus papam.
Takaż to poezya czasów bezkrólewia.
Komentarze obsługiwane przez CComment