

I nastał czas miłosierdzia roku pańskiego bieżącego, jako roku pańskiego każdego dnia czternastego miesiąca drugiego. A boć Walenty jako kochanków stróżem, tako i szaleńców wszelakich, zaiste wesoło jest wkoło, i we pracy i w zoo.
Król jankeski w miłosierdziu swym cełować się pragnie z azteckim ludem z południa, z ludem Dominium ze północy i ze kitajskim na odległość, a i ku światu staremu lubieżnie spogląda, coby cełusa im sprzedać. Król przeto chuci swej upust dawać raczy, jako na męża przystało, co tradycyjnym wartościom hołduje, pełcie dwie dekretem nakazać w obowiązku się poczuwa i jako mąż prawdziwy, na uczucia postronnych nie baczy, choćby twardych Wikingów ranić miał, strażników kanału poczciwych, li z krainy Gaza lud filistyński. Albowiem wedle króla, przeze naturę marnie obdarzonym wbrew, rozmiar ma znaczenie, przeto marzenie jego takowe, coby każden wielce miał. I tedy na wypadek wszelaki, przybyszom cichcem z krain dalekich kosza dać należy, coby na rozmiar średni wpłynąć nie raczyli.
Śpiewał drzewiej Maćko z Maleńczuk, iż Sławoj Leszko chuć wstrzymywać raczy. Sztuka to wszak nie lada, coby chuć wstrzymywać, a sztuki owej nie każden umiejętność posiadł. Przeto w najjaśniejszej Rzeczypospolitej chuci co niemiara w czasie owym miłosiernym, ku urodziwej ziemi owej obiecanej we kanclerskim pałacu. Rafał pożąda wszak wielce, a i Karol nie mniej, jako i reszta absztyfikantów zalotów swych i amorów kryć nie raczy. Przeto w piórka białe i czerwone się wystroiwszy, w konkury do ludu uderzać się sposobią, a popisom, prezencyom i pokazom kresu brak, a każden inaczej względy wybranki zdobyć pragnie, albowiem każden umiejętności insze posiada. Rafał jako paw krasny elegancyą obyekt westchnień urobić dywaguje rodem z paryskiego grodu, a Karol siłą swej physis imponować pragnie. A i każden umiejętność jakowąś posiada, coby przede wybranką się chlubić, czy to w mowie obcej prawienie, pompek czynienie, stolika wywracanie, li gaśnicy eksploatacya.
Karola i Sławko umizgi szerokie wszak kręgi zataczają, przeto i ciechanowski lud gry owej miłosnej uświadczył. Wiedzieć im jednak nie dano, iż miłosierdzia ku ciechanowskiemu grodowi przynosić nie trzeba, albowiem gród to miłosierdziem ode dawien dawna przepełnion. Jeśli wiary ku temu nie dajecie, chemię ową obaczyć raczcie, co pośród kasztelan byłą, merem ciechanowskiem i kasztelanem obecnem krąży. Nie od dziś wszak prawda to znana, iż kto się czubi, ten się miłuje, przeto prztyczków rozmaitech i zaczepek wszelakich ci w grodzie ciechanowskiem dostatek. A kiedy miłosierdzia wam mało, ku pułtuskiej ziemi udać się raczcie, gdzie nade Narwią krasną lud wzburzył się okrutnie, albowiem nade włościami zapachu niemiłego trwoga unosić się poczęła ode manufaktury odpadów utylizacyi wizyi niechybnej. Lud przeto z chmielewskich włości we ślady krubińskiego ludu iść raczy i miłosierdzie swe wobec grodowych rządców wykrzyczeć pragnie wniebogłosy i we kronikach wszelakich.
Wiosnę czuć w powietrzu. Wiosna, waćpanie sierżancie, albowiem Celsjusz niezgorszy i słońca z grubsza, miłosierdzia wokół pełno, aż człek radośnie zamach stanu jakowyś by uczynił. I nic to, iż boćków posucha, żab ni słychu, komarów ni widu, a ruski wyż spode łba spoziera. Bliżej to już, niźli dalej, albowiem koty ku marcowaniu sposobić się raczą, a znak to niechybnie, iż godów to czas. A gdzie gody, tam poczęcia. A gdzie poczęcia, tam wyklucia. Cóż tedy z owego miłosierdzia wykluć się raczy?
Oby nie dziatek Rosemary.
Komentarze obsługiwane przez CComment