ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Nazywali go arcykapłanem teatru

Ks. Andrzej Kondracki wraz z teatrem kleryckim

W deszczowy piątek 30 stycznia żegnaliśmy na cmentarzu w podpłockiej Soczewce ks. Andrzeja Kondrackiego (1931-2025), jednego z najstarszych kapłanów diecezji płockiej, którego losy związane były między innymi z Mławą, Wyszkowem, Ciechanowem, Długosiodłem, Bodzanowem, Radziwiem, Soczewką, ale przede wszystkim… z teatrem.

Kapłaństwo i teatr, jak zatytułował wydane dwa lata temu wspomnienia, były pasją jego życia. Nic dziwnego, że jeden z jego dawnych aktorów-wychowanków, ks. Tadeusz Łebkowski – kapelan środowisk opozycyjnych lat osiemdziesiątych – nazwał go kiedyś „arcykapłanem teatru”, a jego kolega kursowy, jeden z najwybitniejszych dziś polskich teologów, ks. profesor Henryk Seweryniak, wyznał, że sztuki w reżyserii księdza Kondrackiego były dla niego niemniej ważne niż wykłady z teologii. Patrząc na twarze żałobników przybyłych na pogrzeb prałata Kondrackiego, ludzi stojących na deszczu, a także wypełniony po brzegi jego ukochany kościół w Soczewce, gdzie spędził ponad połowę swego życia, można było odnieść podobne wrażenie. Oto odszedł ktoś wyjątkowy, ksiądz artysta, proboszcz skromnej wiejskiej parafii, a zarazem duszą świata obywatel. I wszędzie niezatarte ślady jego obecności. To on projektował stojący obok kościoła pomnik ks. Pawła Kwiatkowskiego, proboszcza zamordowanego przez Niemców we wrześniu 1939 r. W jego artystycznej duszy powstały też projekty ołtarzy polowych w czasie ważnych dla diecezji płockiej wydarzeń – tego z uroczystości stanisławowskich w Rostkowie w 1967 r. oraz ołtarza papieskiego z placu celebry w Płocku z 1991 r. Kiedy na początku lat osiemdziesiątych płocka Służba Bezpieczeństwa próbowała pozyskać go w charakterze tajnego współpracownika, to nawet jej oficerowie nadali mu pseudonim operacyjny „Gustaw”, zapożyczony od bohatera mickiewiczowskich „Dziadów”. Ale najbardziej chyba zapamiętano księdza Kondrackiego jako opiekuna teatru kleryckiego w płockim seminarium, którym kierował przez ćwierć wieku, przygarniając do siebie kolejne pokolenia kandydatów do kapłaństwa i jednocześnie proboszczując w Soczewce przez 35 lat!

Jak zrodziła się w nim pasja do teatru? Jej początki sięgają jego rodzinnej Mławy, gdzie jego ojciec, Jan Kondracki, pracował od 1929 r. jako sędzia w Sądzie Grodzkim, a potem w Sądzie Okręgowego (Wydziale Zamiejscowym). Co prawda Andrzej Tadeusz Kondracki przyszedł na świat 17 września 1931 r. w Warszawie (tam mieszkali jego dziadkowie), ale niedługo potem wraz z mamą – Eufrozyną z Wołoskich Kondracką – pojawił się w Mławie i tu 3 kwietnia 1932 r. otrzymał chrzest w kościele Świętej Trójcy. Tu również rozpoczął naukę w szkole powszechnej i tu po raz pierwszy – jak sam zapisał we wspomnieniach – oglądał sztuki teatralne dla dzieci, wystawiane przez teatry objazdowe na scenie mławskiej „Lutni”. Po wojnie, kiedy wraz z rodziną mieszkał w Wyszkowie – jego ojciec praktykował wówczas w stolicy jako adwokat – wielkie wrażenie zrobiła na nim sztuka Aleksandra Fredry „Damy i huzarzy” wystawiona przez uczniów miejscowego gimnazjum. Potem oglądał sztuki w odbudowanym Teatrze Polskim w stolicy – „Lilia Weneda”, „Hamlet”, „Cyd”… i po zdaniu małej matury postanowił zostać aktorem. Najpierw zgłosił się na ulicę Tarczyńską w Warszawie, aby rozpocząć naukę w Liceum Techniczno-Teatralnym, a po otrzymaniu świadectwa dojrzałości złożył dokumenty do Akademii Sztuk Pięknych. W latach wzmożonego stalinizmu – jako syn przedwojennego asesora sądowego – nie miał szans na realizację swoich marzeń, a we wrześniu 1952 r. pojawił się w seminarium duchownym w Płocku. Jeszcze przed przyjęciem święceń kapłańskich – 7 marca 1958 r. – razem z kolegami kursowymi przygotował inscenizację fragmentu powieści Władysława Jana Grabskiego „Konfesjonał”, ukazującą ludzkie losy i sumienia w obliczu wojny. To była jego pierwsza sztuka, którą reżyserował w płockim seminarium. Wtedy też biskup Tadeusz Zakrzewski, który był na przedstawieniu, zaprosił go do siebie, zachęcając, aby w życiu kapłańskim wykorzystywał swoje uzdolnienia teatralne dla dobra Kościoła.

Ołtarz papieski w Płocku (1991) wg. projektu ks. Andrzeja Kondrackiego

Po święceniach prezbiteratu (8 czerwca 1958) ksiądz Kondracki pracował przez trzy lata w Ciechanowie. Uczył religii w Szkole Podstawowej nr 6, opiekował się ministrantami, a także co pewien czas przygotowywał scenki biblijne i jasełka, wystawiane w ciechanowskiej farze. Następnie był wikariuszem w Długosiodle i Bodzanowie, gdzie również przygotowywał z młodzieżą i dziećmi różne inscenizacje. Wystawione w Bodzanowie „Betlejem Polskie” Lucjana Rydla oraz „Męka Pańska” na podstawie „Listów do Nikodema” Jana Dobraczyńskiego zwróciły na niego uwagę przełożonych płockiego seminarium, którzy zaczęli zapraszać księdza Kondrackiego do pomocy w działalności teatralnej alumnów. W uroczystość św. Tomasza z Akwinu 7 marca 1970 r. po raz pierwszy wystawił on przygotowaną samodzielnie z klerykami sztukę Romana Brandstaettera „Teatr św. Franciszka”. Tak zrodził się jego teatr klerycki i on sam jako „arcykapłan teatru”. Tworzył scenografie, adoptował teksty literackie, układał autorskie scenariusze, reżyserował, a wszystko po to – jak pisał – aby teatr przybliżał człowieka do Borga.

Już jako wikariusz w Radziwiu (1970-1971) oraz proboszcz w Soczewce (1971-2006) ks. Andrzej Kondracki był stałym gościem w seminarium, zazwyczaj popołudniami i wieczorami. Jego aktywność stanowiła przez lata stały element formacji artystycznej i duchowej kolejnych pokoleń młodzieży. W latach 1970-1994 na deskach seminaryjnego „teatrzyku” wystawiono ponad 30 spektakli w jego reżyserii. Wiele z nich dość szybko opuściło seminaryjne mury i pojawiło się na scenach parafialnych w diecezji płockiej, a nawet poza jej granicami, między innymi na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, w warszawskich kościołach Wszystkich Świętych, św. Stefana, św. Anny i św. Marcina, w „Chatce Żaka” w Lublinie, a po latach także na scenie płockiej Małachowianki i Jagiellonki, gdzie w 1995 r. uczniowie Niższego Seminarium Duchownego wystawiali „Na pełnym morzu” Sławomira Mrożka. Poza wymienionym tu dramaturgiem ksiądz Kondracki chętnie sięgał też do twórczości Romana Brandstaettera, Zofii Kossak-Szczuckiej, Jerzego Zawieyskiego, Jana Dobraczyńskiego, Tadeusza Żychiewicza, ale i do klasyków gatunku – Aleksandra Fredry, Lucjana Rydla czy Jerzego Szaniawskiego. Sam pozostawił po sobie ponad 10 sztuk oraz poetyckich montaży, w tym głośne i wielokrotnie grane przedstawienia: „Msza szukających” (1972), „Pasja XX wieku” (1974), „Granice mroku” (1975), „Exodus” (1976), „Mądrość prawdziwa” (1977), „Piotr znaczy opoka” (1978), „Droga do Emaus” (1980), „Żyć miłością” (1994). 

Wśród zgromadzonych na cmentarzu w Soczewce, którzy towarzyszyli ostatniemu aktowi ziemskiego życia księdza Kondrackiego, widziałem sporo jego dawnych aktorów i podopiecznych. Wielu z nich już nie ma wśród nas i zapewne czekali na niego po drugiej stronie światła. Inni – tak myślę – mają go w życzliwej pamięci. Bo był naprawdę „arcykapłanem teatru”, człowiekiem wielkiej pasji, rzadko już spotykanym księdzem artystą (w dobrym tego słowa znaczeniu), który potrafił kreślić wizje, rozpoznawać ludzkie charaktery i wydobywać prawdziwe oblicze ludzi spod maski ich codzienności. A kiedy razem z siostrą opowiadał mi o Mławie swojego dzieciństwa – był czas, że bywałem u nich w Soczewce często – to czułem się, jakby byli moimi sąsiadami zza płotu. Dopiero za którymś razem wyszło na jaw, że naprawdę rodzina Kondrackich mieszkała przed wojną niedaleko mojego rodzinnego domu. I były to niezapomniane chwile, kiedy świat wydawał się taki mały, a ludzkie biografie aktami jednej wielkiej niekończącej się sztuki.

Komentarze obsługiwane przez CComment