Chcąc odpocząć nieco od polityki, sięgnąłem do literatury. Przeczytałem fragment najnowszej powieści Bogusława Chraboty pt.
"Koniec świata templariuszy". Tytuł skojarzył mi się z "Końcem świata szwoleżerów" Mariana Brandysa, arcyciekawej opowieści o polskich rozbitkach po upadku Napoleona. Jednak stylem pisania i klimatem Chrabota przypomina mi zupełnie inne dzieło innego polskiego pisarza, o czym niżej.
Kim byli templariusze, dobrze wiemy. Potężnym zakonem, powstałym w początkach XII wieku. Niektórzy mylą ich z krzyżakami, bo też urośli w siłę i też mieli podobny rodowód. Jednak to dwa zupełnie różne zakony, choć naturalnie oba podległe były papieżowi. Działały na różnych obszarach, templariusze głównie na południu Europy, szczególnie we Francji. Byli bogaci bo wielu zamożnych ludzi z arystokracji przekazywało im w spadku swoje fortuny. Szerzyli wiarę, wojowali, ale wśród różnych działalności pożyczali też pieniądze na procent. Dziś byśmy powiedzieli że byli bankierami. I to ich zgubiło. Wśród ich klientów mieli być także władcy, tacy jak papież Klemens V, czy król Francji Filip Piękny.
Jest pierwsza połowa XIV wieku. Gdy dług urósł do ogromnych rozmiarów, obaj władcy przestali lubić swoich wierzycieli. Jak to dłużnicy....I za podszeptem diabła oskarżyli templariuszy o świętokradztwo, czary, rozpustę oraz spiskowanie z Saracenami (muzułmanami walczącymi z krzyżowcami). Pierwsze skrzypce odgrywał król Filip. On skazał rycerzy Świątyni (od słowa templum, świątynia, pełna nazwa: Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa Świątyni Salomona)na tortury i śmierć w płomieniach. Osobiście przyglądał się jak dziesiątkami przywozili templariuszy na egzekucję. Przyglądał się "nadpalonej skórze, zwęglonym kończynom". Nie żałował ich. Żałowałby przyjaciół, ale tych nie miał...Nie wypadałoby, bo był królem, nikt nie był mu równy. Podobnie jak Chrystusowi. Ale wypadało żeby napawał się swoją władzą i cierpieniom zakonników.
A ci „przywiązani do pali czekali, aż kat zapali chrust pod stosem wysuszonych bierwion. Kapelan odmówił modlitwę, przeżegnał szerokim gestem krzyża zaprzańców, a kaci rzucili na chrust pochodnie. Stos natychmiast utonął w gęstym dymie, z którego słychać było tylko przerażający kaszel i opętańcze krzyki."
Tak ginęli zwykli zakonnicy. Wielki mistrz Jakub de Molay więziony był osobno i miał osobny proces. Nie chciał się przyznać do winy, bo do końca wierzył że wyzwoli go papież. Gdy ten jednak „zdradził", de Molay krzyknął w trakcie ustawionego procesu: „- Oto papież skazuje niewinnych! Nie ma zbrodni w zakonie! Wszystko co znalazło się w zeznaniach, było wypisane krwią zamęczonych braci. To tortury sprawiły, że oczerniliśmy krwawy krzyż Świątyni, nasz grzech i nasza wina, że zbrukaliśmy imię zakonu." Do końca wierzył, że kardynałowie postawią go przed obliczem papieża. Tak się jednak nie stało, papież zawarł korzystny "deal" z Filipem, mistrz spłonął na stosie, zaś resztki kości wrzucono z popiołem do rzeki. Nie zasłużył nawet na grób.
Książka klimatem przypomina mi powieść Jerzego Andrzejewskiego „Ciemności kryją ziemię" (tytuł odnosi się do wersu w III części „Dziadów” Adama Mickiewicza). Tam też akcja dzieje się w średniowieczu, trochę później nieco, bo już w XV wieku, w czasach Świętej Inkwizycji. Bohaterem jest słynny inkwizytor Tomas de Torquemada, który w 1485 roku spotkał młodego dominikanina Diego Manente, żarliwego przeciwnika inkwizycji. Spotkali się w kościele, modlili razem i młody zakonnik, nie wiedząc z kim rozmawia, zwierzył mu się ze swoich poglądów. Padre Torquemada widząc zapał i szczerość młodego, postanowił go "przekabacić" na swoją stronę. Powierza mu stanowisko asystenta i odtąd dominikanin staje się fanatycznym zwolennikiem Inkwizycji. Donosi nawet na swoich przyjaciół, co oczywiście prowadzi do ich zguby. Ci którzy szerzą bezbożne poglądy, jakoby "nie istniały diabły, demony oraz inne istoty piekielne, które zdolne by były zawładnąć ludzką duszą" stają na straconej pozycji. Pod wpływem inkwizytora król wydaje dekret nakazujący wygnanie Żydów z Hiszpanii. Płoną stosy. Ale gdy Torquemada jest śmiertelnie chory, pojawiają się wyrzuty sumienia. Dochodzi do wniosku, że terror który stworzył jest zbrodniczy i traci wiarę w Boga. Zwierza się swemu asystentowi, który do końca jest nieprzejednany i uderza mistrza w twarz.
Opisuję to w wielkim skrócie, obie powieści zasługują na osobne szkice, eseje. Poruszają problem walki idei, władców tego świata, chcących rządzić masami i po faustowsku zawierających pakt z diabłem, z którego trudno jest się wycofać, jak to wykazał w innej zupełnie książce Tomasz Mann. W tamtym czasie wielką rolę odgrywali papieże. W średniowieczu źle sobie poczynali. Kardynał Cesare Baronio okres od końca IX wieku do połowy XI wieku określił jako "mroczne stulecie". W tym czasie panowało aż czterdziestu pięciu papieży. Jedna trzecia z nich straciła życie za więziennymi kratami lub na zesłaniu, albo w wyniku mordu. Reszta została strącona z urzędu. W okresie ośmiu lat (896-904) zmarło ośmiu papieży, i żaden śmiercią naturalną. Historia papiestwa dopiero teraz staje się naprawdę ciekawa gdy Watykan dopuszcza badaczy do starych archiwów.
Wciąż jednak nie poznaliśmy całej historii. Nie wiemy nawet jaką rolę odegrał papież Pius XII w czasie ostatniej wojny. Adolf Hitler, największy diabeł XX wieku zdawał się ogrywać papieża. Oficjalnie głosił wielkość Kościoła. Wielu biskupów zdawało się mu wierzyć i chętnie go wspierali. Bo Hitler deklarował: „Rząd Rzeszy w chrześcijaństwie dostrzega niewzruszone fundamenty moralności i obyczajności naszego narodu. I przykłada wielką wagę do dalszego utrzymywania przyjacielskich stosunków ze Stolicą Apostolską". Ale jego prawdziwe poglądy były zgoła inne. Zdradził je w listach do prezydenta Wolnego Miasta Gdańska Hermanna Rauschninga: „Niech sobie faszyzm w imieniu Boga zaprowadzi pokój z Kościołem. Ja również będę to czynił. Ale nawet to nie powstrzyma mnie przed wytępieniem chrześcijaństwa w Niemczech (...). Albo się jest chrześcijaninem, albo Niemcem."
Tak naprawdę Hitler wierzył w Opatrzność, która miała tylko jemu sprzyjać.
Dziś podobną linię postępowania zdaje się przyjmować Donald Trump w Ameryce, także tańczący z demonami Opatrzność, według niego, pomogła mu przetrwać zamach w czasie kampanii prezydenckiej. A właściwie dwa, bo pierwszy zamachowiec strzelał podczas wiecu w Pensylwanii, a drugi został przyłapany na Florydzie. Oficjalnie Trump jest chrześcijaninem i stara się swoją wiarę narzucić Amerykanom. Jednak demony nie pozwalają mu zbawić Ameryki. W czasie jego 8 -miesięcznych rządów wzrosła liczba morderstw, kampanii nienawiści, sprzedaż broni jest rekordowa i coraz więcej Amerykanów ginie w wyniku strzelaniny.
Trump ma na swoim koncie 34 wyroki za przestępstwa, które po jego zwycięstwie zostały umorzone. On za to ułaskawił 1500 Proud Boys (dumnych chłopców), którzy w styczniu 2021 r. z jego poduszczenia splądrowali Capitol i doprowadzili do kilku zabójstw policjantów. Po zastrzeleniu Charliego Kirka, jego wielkiego wyznawcy, obwieścił publicznie, że nienawidzi swoich przeciwników i nie życzy im dobrze. Walczy z niezależnymi mediami jak żaden z dotychczasowych prezydentów. Czasem przegrywa. Stacja telewizyjna ABC, na przekór wszystkiemu, przywróciła komedianta Jimmy Kimmela do pracy, po tym jak Trump naciskał żeby go zdjąć z anteny. (Pisałem o tym w poprzednim tygodniu). W trakcie jego wystąpienia w ONZ (gdzie "zmiażdżył" tę organizację, podobnie jak Europę i zieloną rewolucję), popsuły się schody ruchome którymi wjeżdżał na górę oraz tele-prompter. Złośliwość rzeczy martwych? Demony? Trump nie daje za wygraną. Prawa i procedury nie będą mu stały na drodze. Kazał strzelać do trzech łodzi na Morzu Karaibskim pod zarzutem, że wiozą narkotyki. Zginęło przynajmniej 17 osób. Nawet nie wiadomo na pewno jakiej byli narodowości i czy nie było wśród nich Amerykanów.
Coraz częściej słyszy się w programach prawicowych stacji (na przykład w programach Tuckera Carlsona), że Ameryka popełniła błąd, bo w czasie II wojny powinna była przyłączyć się do Niemiec. I znów kojarzy mi się literatura, szczególnie doskonała powieść Philippa Rotha „Assault on America" (Napad na Amerykę), political fiction, świat po tym jak Ameryka dołącza do Hitlera. Być może to nie była tylko fikcja?
Komentarze obsługiwane przez CComment