Zaprawdę powiadam wam, jako u dalekich Jankesów ludu, tako i w najjaśniejszej Rzeczypospolitej dziękczynienia święto mamy. A szlachetniejsze ci u nas i zacniejsze święto owo we krainie, gdzie bursztynowy świerzop, niźli na ichszych preryach, albowiem nie jeden jeno dzień trwa, a dni wiele i nie indykiem jakowymś raczym się tedy, a bochenkiem i solą.
Czemuż bardziej ci u nas dziękczynnie, niźli u nich? Zaiste, sarmata człek wdzięczny, albowiem powodów wdzięczności u niego wiele, ode takowego dictum począwszy, iże we krainie owej, gdzie bursztynowy świerzop, żywot swój wieść może.
Nie każden łaską takową spłynąwszy, jako kraju Piastów obywatel. Dwie jeno z trzech części kopy milyonów człeczej populacyi szansę takową ode losu dostało, coby sarmatą się jawić. Zaprawdę, w czepku my poczęci i we niedzielę, na obraz i podobieństwo Pana naszego. Zaiste, Bóg jest sarmatą.
Zdurniałeś waćpan, zakrzyknie pewno jeden z drugiem. Za cóż modły dziękczynne nam wznosić? Za króla Dönka i dwór jego królewski cały, ode lewa, dode prawa? Za kanclerza ode pompek czynienia? Za spory i waśnie, co ode roków wielu krainy owej polaryzacyi zadość czynią? Za historyi wiatr okrutny, co nas smaga niemiłosiernie ode roków millennium? Za cóż w podzięce dary składać we krainie owej, gdzie bursztynowy świerzop?
Zaprawdę powiadam wam, przeze binokle jako smoła czarne na krainę ową spozieracie. Po cóż król i dwór jego, jako i kanclerz, jacy są, sądzić, nie we tem meritum kwestyi owej, albowiem jeszcze się takowy nie począł, coby każdemu jednemu dogodzić. Nie masz ci we sarmackiej krainie człeka, któren królem, li kanclerzem jawił by się Polaka każdego. Nie masz i mieć nie będziesz, zaprawdę powiadam wam. Jedno tedy panaceum na troski owe, a panaceum owe dystansem się zowie. Wystarczy betonem nie być. I kiedy panaceum owe spożywać raczym, zgoda nastanie. Pomni bądźcie, iże polityk obcy to człek, i ni wam brat, ni swat. Wiary mu przeto nie dawajcie, obrazów na podobieństwo jego nie czcijcie, a wrogowie jego niechaj waszymi wrogami nie będą. Zaiste, nie warto.
Bracia, patrzcie jeno, kraina owa piękniejsza coraz i w dobra zasobniejsza. Pomimo decydentów wszelakich czynów, albowiem ludu to zasługa jeno. Najbardziej zacny to czas dla najjaśniejszej Rzeczpospolitej we historyi naszej ode Mieszko począwszy. I cóż, że smagał nas historyi wiatr, kiedy jesteśmy tu nadal. Wrogowie nasi potężni bywali, jako mało kto, przeto niechaj refleksya takowa was najdzie – jako my potężni być musim, kiedym przetrwali? I trwać będziem przeze wieki wieków, zaprawdę powiadam wam.
Kraina owa, gdzie bursztynowy świerzop, we sercu Europy łaską lokacyi obdarowana. We kręgu ci ona i anglosaskiej i słowiańskiej kultury zarazem, co mieszanką jest zacną i szlachetną. Wszystko ci u nas miarkowane, ode klimatu począwszy, przeto cyklonów i tajfunów ci u nas posucha, i ni to pustynia, ni to lodowiec. Wilkami morskiemi nade bałtyckiem morzem być możem, li ze ciupagą po taterskich górach pomykać. Zielono ci u nas i we roślinność zasobnie. Grody nasze zacne tradycyą we ze nowoczesnem sznytem maryażu. Trakty nasze we dziury (przeważnie) ubogie. Portfele nasze zasobniejsze coraz bardziej. Rycerze nasi coraz to mocniejsi, przeto trwogi czuć (chyba) nie musim.
Wznośmy przeto dziękczynne modły, albowiem zacnie jest, jako Muniek bard śpiewał onegdaj.
Radować się przeto raczmy, póki wakacyi beztroskich czas i wiarę mi po temu jeszcze dawać możecie.
Zima idzie. Aktualizacya będzie.
Komentarze obsługiwane przez CComment