

Analitycy polityczni w dalszym ciągu eksplorują temat wyborów prezydenckich, potwierdzając na ogół moje przypuszczenia wyłożone w poprzednich felietonach. Krajobraz po bitwie oznacza… więcej bitew. I więcej "zmyłek".
Prezydent -elekt, w kampanii jakże często deklarujący wolę "pojednania Polaków", teraz już po wyborach, a jeszcze przed objęciem urzędu, nazywa Donalda Tuska "najgorszym premierem III RP" i montuje zespół znany z nieposkromionej wrogości do premiera. Szefem jego kancelarii ma być Przemysław Czarnek, osobisty wróg Tuska i PO.
Rząd wprawdzie wygrał wotum zaufania w Sejmie, ale niekoniecznie w społeczeństwie. Główną przyczyną jest brak dobrej komunikacji. W efekcie nawet duże, realne osiągnięcia rządu nie dochodzą do uszu obywateli, dochodzi natomiast ostra krytyka i hejt. Nie pomagają też nieustanne spory w łonie koalicji czterech ugrupowań, z których aż trzy są często "pod wodą" w sondażach. Dziś, gdyby odbyły się wybory, nawet pierwsze miejsce KO nie uratowałoby koalicji przed przegraną. Tym bardziej że zalewa nas "brunatna fala", widoczna choćby w nagłym wzroście poparcia dla Konfederacji Korony Polskiej, najbardziej paranoicznego ugrupowania na polskiej scenie politycznej.
Przez takich polityków jak Grzegorz Braun i podobni, polski kołtun nie musi ukrywać swoich antysemickich, antyukraińskich, homofobicznych czy ksenofobicznych przekonań. Kiedyś mieliśmy antysemityzm bo było dużo Żydów, dziś mamy antysemityzm bez Żydów. Ukraińcy wprawdzie są, ale zdecydowana większość z nich pracuje, wnosi swój wkład do PKB, płaci podatki, zatyka dziury tam gdzie demografia słabnie. Bez Ukraińców bylibyśmy od dawna w czarnej dziurze. Ale nasz kołtun tego nie widzi, woli paranoiczne rozdwojenie jaźni. Wprawdzie są oni niezbędni, ale niech się od nas wynoszą i to jak najszybciej. Polska ma być bez Żydów, Ukraińców, LGBT, aborcji i UE, zgodnie ze słynną piątką Mentzena. Zaś prezydent - elekt nisko się kłania Mentzenowi i w mojej optyce nie tyle będzie starał się godzić Polaków ogółem, ile programy PiS i Konfederacji. W ten sposób wrócimy do przedwojennego modelu Polaka - katolika, patrzącego zezem na wszelkie postępowe, czy (nie daj Boże) liberalne mrzonki. Karol Nawrocki powołuje się chętnie na Romana Dmowskiego, który jest jego idolem. Zatem będziemy coraz życzliwiej patrzeć na Wschód, coraz bardziej nieżyczliwie na "okropny" Zachód. A prawda jest taka, że jesteśmy mocno usadowieni w strukturach Zachodu i z tej strony absolutnie nam nic nie grozi. Natomiast na Wschodzie trwa ostra wojna, ze zniszczeniami przypominającymi biblijną Apokalipsę. I owszem, może dotrzeć do nas…
Paranoiczne widzenie świata nie dotyczy tylko naszego kraju. Świat zbyt długo żył w nudnym (i bardzo względnym) pokoju, teraz szybko przestawia się na tryb wojenny już nie tylko w Ukrainie, ale także na Bliskim Wschodzie. Izrael uderzył na Iran pod pozorem konieczności zniszczenia potencjału nuklearnego tego państwa, zabijając wielu ludzi, w tym czołowych przywódców wojskowych oraz naukowców. W rewanżu Iran obiecał Izraelowi otwarcie "wrót piekielnych" i to się już dzieje. Irańskie drony i rakiety trafiają w izraelskie cele, giną ludzie. Jeśli Ameryka włączy się do tego konfliktu będziemy mieli regularną wojnę regionalną, która może przeistoczyć się w światową.
Na razie rząd Trumpa ćwiczy twardą rękę w polityce wewnętrznej, wysyłając wojsko do Kalifornii i innych stanów, żeby powstrzymać demonstracje przeciwko polityce imigracyjnej. Tego nie było od bardzo dawna i są to działania wątpliwe z punktu widzenia prawa. Gwardia narodowa oraz żołnierze piechoty morskiej nie powinny być wykorzystywane do dławienia konstytucyjnych uprawnień ludzi. Na naszych oczach tworzy się szeroki ruch buntu społecznego przeciwko Trumpowi, na którego czele stoi gubernator Kalifornii Gavin Newsom. Rząd przegrał już kilka procesów sądowych, ale podobnie jak rząd Pis-u u nas, nie zamierza się stosować do wyroków sądów. Chyba że byłyby rządowi życzliwe.
Trump właśnie skończył 79 lat i z tej okazji urządził paradę wojskową, mającą być demonstracją siły. Jeszcze nigdy w swojej historii Ameryka nie miała przywódcy, który tak jawnie depcze fundamentalne wartości demokracji i prawa człowieka. Te prawa człowieka, które miały być wizytówką Ameryki i podstawą "soft power" (łagodnej siły), mającej zjednywać krajowi zwolenników na świecie. Nadzieja w tym, że Trump najwyraźniej obawia się własnego upadku i często wycofuje się z planów i "twardych" postanowień. Nawet on rozumie, że deportować masowo nie może, bo kraj potrzebuje pracowników na farmach, budowach czy w hotelach i restauracjach. Elona Muska też łatwo nie pokona, bo cały amerykański program kosmiczny by się bez niego zawalił. Wysokie cła uderzają w amerykańską gospodarkę. Cóż, naczynia połączone.
Brunatna fala zalewa jednak Amerykę i Europę. Paranoiczne działania prawicowych polityków spotykają się z aprobatą prawicowych elektoratów, sprzymierzonych z Kościołem i (w ich pojęciu) Panem Bogiem. Dlatego Grzegorz Braun może urządzać coraz to nowe happeningi. Ostatnio zniszczył kolejną wystawę w Sejmie, przedtem wtargnął do szpitala w Oleśnicy, próbując dokonać "obywatelskiego aresztowania" lekarki. Wszystko to zmierza do zastraszenia społeczeństwa i przeciwstawienia się obowiązującemu prawu. Prawica powołuje się na konstytucję po to tylko, aby ją później, w odpowiednim momencie, jak kiedyś konstytucję 3 Maja, wyrzucić do kosza.
Odchodzący prezydent przedrzeźnia 95-letniego, nobliwego jurystę, profesora Adama Strzembosza, byłego prezesa Sądu Najwyższego, jemu przypisując tolerancję wobec sędziów, którzy kształcili się w PRL. Ale Andrzejowi Dudzie nie przeszkadzał sędzia Andrzej Kryże, gdy razem pracowali w Ministerstwie Sprawiedliwości (skazujący kiedyś opozycjonistów), czy Stanisław Piotrowicz, prokurator stanu wojennego, którego pan prezydent nominował na sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
Mark Twain twierdził że "polityków i pieluszki należy często zmieniać z tego samego powodu". Tak, szybko się brudzą. Ale u nas można ich łatwo oczyścić. Sławomir Mentzen twierdził w kampanii wyborczej, że Karol Nawrocki to ostatnia osoba, która powinna zająć urząd prezydenta. Teraz go chwali, spotyka się z nim, chce z nim zmieniać Polskę.
Nie dajmy się zmylić. Krajobraz po bitwie jest jeszcze bardziej najeżony minami niż przed nią. Zobaczymy, kto w nie będzie wpadał...
Komentarze obsługiwane przez CComment