ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@tygodnikciechanowski.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Po ptakach

I nastał kres, jako napisano w piśmie, a słowo jego ciałem się stało. I ujrzały światło lęki nasze największe i przeze roków wiele skrywane, trwogę i zgrozę niechybnie obnażywszy. I przyszła zgryzota i lament i łamanie rąk. Wiedzieli my, iże dzień ten nadejść musi, jeno łudzili my się, iże nie natenczas jeszcze.

Jako nam teraz przyjdzie żywot wieść na tym łez padole? Natenczas prawdziwie cierpienia uświadczym, jako nie uświadczyli my drzewiej. Czemuś nas tak pokarał Panie? 
Opuścił nas Robko, albowiem już wie, iże nie załatwi wszystkich pilnych spraw. Przeto idzie sam, właśnie tam, gdzie czekają go, albowiem tam kompanów ma kilku ode roków wielu, dla których śpiewa i dla których gra. Pożegnał nas Robko. Nie spotkamy się.

Jeno nie płacz Elka, rzecze rajca kasztelański Janko Smith, albowiem żywota proza to przyjaźni kat i pęka cienka nić. Idzie sam, właśnie tam, gdzie czekają go. Zali przypadek to, że z Robko wespół dictum takowe? Zali to Robko ze Janko przykład brać raczy? Kogóż tedy dymisya czeka?

Ano hetmana wpierw, albowiem skarcił nas bezlitośnie lud ugrofiński, a kiedy skarcił nas bezlitośnie lud ugrofiński, opuścił nas i hetman wielki koronny. Kiedym na papirus myśli swe przelewał onegdaj, iże za traktu zakrętem coś być musi, wiary po temu żem nie dawał, iże zaułek to ślepy, albowiem mapy czytać nie potrafi hetman. Nie ma już przeto gladiatorów naszych reprezentacyi. We pole nas wyprowadził, we maliny wpuścił, na rozstajach ostawił, beze orientacyi, beze nawigacyi, beze busoli. Znikąd ratunku. Drogę z grubsza Robko znał, ale Robko ni ma. A kiedy ni ma Robko, ni ma niczego. Ni wiary, ni nadziei, ni miłosierdzia. A jako Krzyśko pamięci świętej mawiał, iże nie będzie, wiary po temu nie dawali, jako i Wincentemu onegdaj.Trwoga tedy nastała, na ulicach cichosza i na chodnikach cichosza, gdy ni ma z nami Robko, a nad nami… Sławosza. Kiedy Robko ni ma, nawet Falcon zapłakał tlenowymi łzami. Zapłakała najjaśniejsza Rzeczpospolita, zapłakał świat cały. Struchlał tedy i król Dönek, albowiem jako hetman w niełaskę popadł, tako i on o zaufanie ludu swego zadrżał, a przede oczami abdykacyi widmo się pojawiło. Albowiem wszystko ma swój kres, jako Robko era, hetmana czas, Janko cierpliwość, na wschodzie bliskim pokój, li Jędrzeja kadencya i po singapurskiej ziemi wojaże. Jeno król Dönek się uratował. 

Zaprawdę, po ptakach już i (chyba) nie wina to Dönka. Takaż to zdarzeń sekwencya, iże mundyal obejrzym my we kapciach już jeno. Nie pomoże Robko, choćby i we glorii i we chwale powrócić raczył. Nie pomoże Kamil Cencik, choć ponoć powrotu pragnie, nie pomoże Nikoś szarżami swemi, ni Pietrek we kapitańskiej opasce, ni Kubuś, co jako Feniks się odrodził. Ludowi niderlandzkiemu wszak czoła stawić nie zdołamy, kiedy nas pierze lud ugrofiński. Na nic dla króla zaufania wotum, na nic Sławosza we kosmos wojaże, na nic hetmana rezygnacya, na nic przeze mera Krzyśko kolejowych izb otwieranie, na nic o kryzysowej sytuacyi we uczelni pospolite ruszenie, na nic kasztelana profilaktyczne pikniki i gwardyi dni otwarte, na nic wianki wszelakie i wakacyi witanie, albowiem dobra to mina jeno dla gry nadobnej. Na nic wszystko i wszystko w rzyć.

Takoż wakacyi czas witać raczymy. Zaprawdę, źle się dzieje we państwie polskim i każden pytanie zadaje sobie – być, li nie być? Zaiste, pytań egzystencyalnych to czas, miast spożywania w spokoju. Wielki tenis, kupa błota. A miało być tak pięknie.

Ten, który nadejdzie, nie będzie Mesyaszem, ni Pomazańcem Bożym, co nas zbawi ode złego i wywiedzie z ziemi egipskiej, domu niewoli. Ten, który nadejdzie, będzie jeno sprzątał. 
Oby ów Leon zawodowcem był.

Komentarze obsługiwane przez CComment