Jedną wielką bitwę prezydencką mamy już za sobą. I teraz politycy uświadamiają nam, że następna wielka bitwa jest tuż przed nami, wcale nie za dwa lata, gdy według kalendarza mają się odbyć wybory parlamentarne. Obie strony ustawiają się już w blokach startowych.
Zwycięzca wyborów prezydenckich, Karol Nawrocki, nie traci ani dnia, żeby nas informować, że będzie się bił o Polskę… z polskim rządem. W tym celu gdzie tylko może wypowiada się krytycznie o rządzie, a w szczególności o premierze Donaldzie Tusku. Według prezydenta elekta Tusk jest najgorszym premierem po 1989 r. Aczkolwiek wcale to nie wynika z żadnych ankiet czy sondaży. Co nie znaczy, że jest czysty jak łza.
I żeby nie było jakichkolwiek wątpliwości co do zamiarów przyszłego prezydenta, na czele Biura Bezpieczeństwa Narodowego postawił nie wojskowego, lecz historyka, profesora Sławomira Cenckiewicza, który już dał się poznać jako wróg Donalda Tuska, gdy szefował powołanej dwa lata temu przez PiS Komisji do Spraw Wpływów Rosyjskich mającej na celu wyłączenie tego polityka dożywotnio z życia publicznego. To się nie udało, bo interweniowali wtedy Amerykanie, ale to było jeszcze w zamierzchłej epoce przed Trumpem. Dzisiaj trumpiści by z pewnością temu przyklasnęli, bo w swojej krucjacie na rzecz Pax Americana, popierają wyłącznie polityków nastawionych serwilistycznie do prezydenta Donalda Trumpa i jego kaprysów. Tak się składa, że w Polsce to jest PiS i Konfederacja. I z tymi partiami przyszły prezydent tworzy armię mającą zdekapitować Tuska.
Karol Nawrocki śpieszy się tym bardziej, że jego zwycięstwo nie było wyraźne i pozostawiło niesmak u wielu jurystów i obserwatorów. Jak wiadomo w wielu komisjach zaistniały nieprawidłowości. Najczęściej na jego korzyść. W jak wielu nikt nie wie, gdyż wybory zatwierdzała kwestionowana Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, a ta nie rozpatrzyła wszystkich protestów wbrew przepisom Kodeksu Wyborczego. Andrzej Duda, jako prezydent z obozu PiS nie miał najmniejszej ochoty rozproszyć wątpliwości wyrażonych wcześniej przez sam Sąd Najwyższy i europejskie trybunały, i nie podpisał Ustawy Incydentalnej, która by przekazała kompetencje piętnastu najstarszym stażem sędziom Sądu Najwyższego. Nikt też nigdy nie wyjaśnił podstawowej kwestii, dlaczego w ogóle rząd PiS koniecznie musiał utworzyć tę Izbę i obsadzić ją mianowanymi przez siebie sędziami, w sytuacji, gdy jak dotąd zupełnie dobrze wykonywała to zadanie (zatwierdzanie wyborów) Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Wątpliwości się pogłębiły po niesławnej wypowiedzi Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, Małgorzaty Manowskiej w telewizji TVN, że ona nie jest zainteresowana, by wybory wygrał kandydat, który mógłby zwolnić ją i pozostałych neosędziów. A już wcześniej pani prezes chwaliła się publicznie, że jest przyjaciółką prezydenta Dudy. Zasada obiektywizmu sędziego oraz nierozstrzygania sporów we własnej sprawie jest jak widać pani Manowskiej obca. Dlatego słusznie zauważył minister Radek Sikorski żeby pani sędzia przynajmniej udawała, że jest obiektywna. Jakoś jej to nie wychodzi.
Armia pod wodzą prezydenta-elekta nie czeka na formalności i już ruszyła do boju. Chodzi o to, żeby opinia publiczna nie zawracała sobie głowy niuansami wyborczymi i żeby wszystkie światła reflektorów skierować na rząd i premiera, który po przegranej Trzaskowskiego jest w dużych opałach, zapowiada zmiany, ale jego notowania spadają. A jak wiadomo, na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą. No to trzeba skoczyć Tuskowi do gardła. Wiadomo, że to nie- Polak, nie - patriota, mamy też w Polsce kondominium zarządzane przez Berlin rękoma Tuska. Niemcy wydają mu rozkazy, a on je grzecznie wykonuje. Teraz szczególnie w kwestii uchodźców, których rzekomo podrzucają nam masowo. Rząd się broni, że jest ich znacznie mniej niż za panowania PiS, ale i tak Nowogrodzka wysłała na granicę niejakiego Bąkiewicza i jego hufce, które mają tworzyć "patrole obywatelskie". Już też rzeczony Bąkiewicz zdążył być publicznie pochwalony przez obecnego prezydenta Dudę i przyszłego Nawrockiego, a lider Konfederacji Krzysztof Bosak proponuje, żeby takie patriotyczne "patrole" wyposażyć w specjalne prawa do sprawdzania tożsamości obywateli. Jak na razie ani polskie, ani amerykańskie prawo na to nie pozwala, zatem jest szansa, że ambasada USA nie będzie w tej sprawie zabierać stanowiska. Ale kto wie.
Hufce się nudzą więc straszą zarówno mieszkańców jak i przyjezdnych. Od czasu do czasu przekazują publice ciekawe fejki w rodzaju tego z Gorzowa Wielkopolskiego. Okropni uchodźcy okazali się tam być... członkami zespołu muzycznego z Senegalu, który przyjechał na festiwal. Nie wszystkim się takie praktyki podobają. Redaktor Tomasz Terlikowski z Radia RMF wszedł w spór w tej sprawie z wojowniczym posłem Mateckim, został więc tak obsobaczony przez rozjuszonych patriotów, że pewnie już mu się odechce zabierać głos na ten temat. A uznał po prostu, że budzenie nienawiści do migrantów i uchodźców jest niemoralne i niezgodne z zasadami chrześcijaństwa. Otóż jakie są zasady chrześcijańskie będą pewnie od teraz decydować wodzowie osi Nawrocki-PiS-Konfederacja. Dla przywódców tej ostatniej "kolorowi uchodźcy to są odpady." Czy takie słowa są zgodne z Ewangelią?
Ale, jak zaznaczyłem, premier Tusk i jego rząd też nie są bez winy. Ulegają populizmowi i żeby zneutralizować Bąkiewicza et consortes, granice polsko-niemiecka jak i polsko-litewska zostaną częściowo zamknięte. A to jest niezgodne z duchem i literą Schengen, utrudni też życie mieszkańcom przygranicznych miejscowości. Wiele polskich biznesów liczy tam na niemieckich klientów. Wielu Polaków wozi swoje pociechy do niemieckich przedszkoli. Nie mówiąc o samochodach służbowych, ciężarówkach i zwykłych turystach, którzy będą tracić czas w kolejkach. Ale czego się nie robi na froncie wojny polsko-polskiej.
Rząd Tuska jest w defensywie. W dużej mierze z własnej winy. W wielu sprawach ulegał populistom. Postawił wszystko na jedną kartę zwycięstwa Trzaskowskiego i...przegrał. Nie będzie w stanie spełnić swoich obietnic wyborczych. Nie zdoła przywrócić praworządności ani rozliczyć aferzystów z PiS-u. Tym bardziej nie uda mu się pojednać Polaków. Zwłaszcza z takimi sojusznikami jak marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który paktuje już teraz z politykami PiS-u w nocy, w ich mieszkaniach i nie widzi nawet nic w tym złego. Chciałoby się zawołać: o tempora, o mores!
Igor Tuleya, najbardziej znany w świecie polski sędzia powiedział niedawno: " Rządzący przesypiają naszą wyśnioną rewolucję. Ten kto nie karze zła, pozwala na to, by ono trwało".
Wojna polsko-polska, będzie eskalowana do granic obłędu. Nie wiem, kto w niej wygra i nie to jest najważniejsze. Wiem dobrze, że przegra w niej Polska i Polacy.
Komentarze obsługiwane przez CComment