Drzewiej, jakem dziatkiem był, miłował ja niezmiernie o smerfach historyję. Opowieść to wszak ponadczasowa i ze uniwersalnem morałem, przeto każden jeden siebie tam odnaleźć może, a i każda jedna człecza społeczność podobieństw obaczy w bród. Tedy zaprawdę powiadam wam, najjaśniejsza Rzeczpospolita jako owa wioska smerfów się jawi. Hej dziatki, jeśli chcecie, obaczyć smerfów las, do kroniki dziś zapraszam was.
Wioska smerfnych sarmatów pośród leśnych ostępów leży, gdzie zewsząd niebezpieczeństw czyha wiele. Na czele ich we wiosce Papa Dönek stoi. Smerf to wiekowy i doświadczony, mawiają iże roków żywota jego kopa minęła i osiem, jeno wyglądać na kopę i siedem raczy. Wieść smerfna niesie, iże ze sąsiedniej wioski ci on do naszej posłany, gdzie drutem kolczastym mówią i skąd smerfnych inżynierów przysyłają. Żywot jego niełatwy, albowiem łaska smerfa sarmaty na pstrej jeździ kobyle, a na barkach swych brzemię swar smerfnych i waśni sarmackich nosi i smerfnego sądu orzeczenie o smerfnego wiecu ważności. Natenczas Papa smerforządność wprowadza i poprzedniego Papę rozlicza, a pomagać mu smerf Łasuch raczy, na sprawiedliwość i smerforządność łasy.
Na Papę spode łba smerf Maruda spogląda. A Papy on nie cierpi, jako i smerforządności jego. Smerf ów smerfem sarmackim jest prawdziwie, przeto nie cierpi ci on wiele. Smerfów z lewej strony wioski nie cierpi, nie cierpi smerfów heretyków, smerfów ze sąsiedniej wioski nie cierpi, co drutem kolczastym mówią, a i zbyt ładnych smerfów nie cierpi. Najbardziej zaś nie cierpi u władzy nie być.
Smerf Maruda ze smerfem Osiłkiem trzyma, co smerfem sarmackim jest prawdziwie bardziej jeszcze, niźli sam Maruda. Fangę w nos dać potrafi, pompek tysiąc czyni, ze smerfnymi kibolami się ustawia, tabakę zażywa, a opowieści o czynach jego tajemnych trwogę wzbudzają. Stoczył on ze smerfem Lalusiem bój zacięty na żyletki, ze którego z tarczą powrócił, przeto zaprzysiężon się ostanie smerfem wszystkich smerfów.
A zaprzysiężon się ostanie przede smerfów zgromadzeniem, przeze smerfa Ważniaka zwołanem, co przy trzeciej drodze we wiosce drzewiej mieszkał ze smerfem dwojga nazwisk, a który wielki ma talent, myśli dwa tysiące pięćdziesiąt i schadzki potajemne pode nocy osłoną urządza po wioski stronie prawej.
Grasuje po wiosce smerf Zgrywus i żarty stroi, cuda obiecuje, po czem na hulajnodze ucieka, albowiem we panikę wpada, kiedy dysputy czas. Snuje się po wiosce brodaty i pejsaty smerf Ciamajda i to jakowąś flagę nieopatrznie spali, to wystawę popsuje, to ze gaśnicy buchnie, to fakt jakowyś zaneguje. A z lewej strony wioski smerfiki trzy harcują, jeden chce razem, drugi czarzasty, acz beze włosów, trzeci zaś delikatny.
Na wioskę łakomie Gargamel spogląda, co lico ma mongolskie, a chata jego na wschodzie daleko pode tundrą i tajgą. Nadobny ów czarnoksiężnik, tako licem przebrzydłem, jako i sercem nie lepszy, kota ma Klakiera wąsatego i postury słusznej, co przeze płot wiosce sarmackiej smerfy z dalekich krain przerzuca. Po drugiej zaś wioski stronie, acz hen, daleko, dom jest Pasibrzucha, co acz rozgarnięty niezbyt, smerfów spożyć Gargamelowi nie daje.
We wiosce smerfów letnia natenczas pora, przeto smerfojagód spożycie wzrosło, Pracusia nikt nie widział, Harmoniusz smerfną przyśpiewką dręczy, a Śmiałek miedzy pilnuje. Zaprawdę, swojska to i sielska kraina, a każden smerf zacny, kolorowy, a wobec inszych otwarty i miłosierdziem wielki. Któż się boi Gargamela, niechaj idzie spać, albowiem nie historyja to dla tych, co we trwodze. La, la, la-la la-la, to jest smerfów świat.
Każden bajki lubi.
Komentarze obsługiwane przez CComment