ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 44 96 sekretariat@tygodnikciechanowski.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 15.00

Kto upadł na głowę a kto rżnie głupa

Jeden z popularnych profesorów politologów, występujących często w mediach, opowiedział jak stara się zainteresować swoich studentów na seminarium. Omawiając konkretny temat zadaje im proste pytanie - jak w tytule. Metoda w pierwszej chwili wydała mi się mało pedagogiczna, ale już w następnej pomyślałem że to pytanie nie tylko wciągające, ale także w zależności od przyjętego kryterium, może prowadzić albo do dysonansu poznawczego, albo do interesujących konkluzji.

Takie prowokacyjne pytanie można dziś zadać wielu politykom, zarówno w kraju, jak i gdziekolwiek w świecie. Począwszy od Ukrainy. Temat jest stale rozgrywany na wielu płaszczyznach. Niby znamy go z każdej strony a tu nagle fakty się rozpływają, pod wpływem graczy którzy mogą być wszędzie, byle nie na froncie, gdzie giną żołnierze i cywile. Wiedzieliśmy dobrze, że Rosja jest agresorem. Zajęła Krym, potem Donieck, wreszcie zaczęła "pełnoskalową" wojnę z Ukrainą o wszystko. To miał być kilkudniowy blitzkrieg. Nie wyszło. Wojna trwa już prawie cztery lata. Putinowi "udało się" wymordować dziesiątki tysięcy ludzi, uprowadzić małe dzieci, zniszczyć miasta. Lecz, od pewnego czasu, pod wpływem Trumpa, mówi się że to Ukraina winna jest wojnie, bo wybrała niewłaściwych ludzi do rządu, bo popiera ideologię Bandery (zabitego przez KGB w 1959 r.) i w ogóle jest bardzo niewdzięczna. Skoro takie sygnały wysyła amerykańska administracja, również i nasza prawica, zapatrzona w Trumpa, swojego idola, robi wszystko ażeby Polaków zniechęcić do Ukraińców. Prezydent Nawrocki w swoim przemówieniu w dniu 11 listopada ani słowem nie wspomniał o zagrożeniach ze Wschodu, natomiast o tych z zachodu mówił kwieciście, z powołaniem się nawet na Słowackiego i "Grób Agamemnona". Do dzisiaj nie spotkał się ani razu z prezydentem Zełeńskim, chociaż do Czech pojechał chętnie. Ale skoro prezydent Trump też jeszcze w Kijowie nie był, to chyba mu nie wolno…

Ostatnio między Rosją a Ameryką rozpoczęła się dyplomacja wahadłowa, jak to się kiedyś określało, w czasach Kissingera. Prezydent Trump swojego wysłannika wysyła do Moskwy, a jednocześnie rozmowy na temat wojny toczą się na całej szachownicy: w Genewie, Angoli, Stambule, nawet w Abu Zabi. Bachanalia dyplomacji, jak to określił rzecznik rządu rosyjskiego. Orgiastycznie.

Bo też "orgie" obejmują hotele i rauty, wytworne przyjęcia, do tego stopnia że premier Tusk po przylocie do Luandy zapomniał nawet o włożeniu marynarki, nie mówiąc o innych poprawnych szczegółach garderoby. Amerykański wysłannik Trumpa Steve Witkoff tak się zaprzyjaźnił ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Jurijem Uszakowem, że radził mu ze szczerego serca jak ma najlepiej zjednać sobie amerykańskiego narcyza, żeby zyskać jego przychylność. Zarówno Witkoff, jak i Trump wielokrotnie zapewniali Putina że żywią do niego najlepsze uczucia i mają pełne zaufanie. Dlatego Trump przyjął Putina na czerwonym dywanie. Wyobraźmy sobie, że Tusk tak przyjmuje Putina... Stawka jest jednak dla Trumpa wysoka, albowiem od tego zależy czy amerykańskie firmy będą mogły robić biznes w Rosji i czy polityczni prominenci jeszcze bardziej się wzbogacą. Nie wiedzielibyśmy tego, gdyby nie agencja Bloomberg, która to ujawniła. Ach, te okrutne media. Trump jest z nimi na wojennej ścieżce, zwalcza je w sądach. W przypadku kobiet reporterek, stosuje jednak, jako dżentelmen, trochę milsze metody: jedną nazwał "świnką" (piggy), w licznym gronie dziennikarzy, drugą (z New York Times'a) określił w swoim tweecie jako "brzydką od wewnątrz i na zewnątrz". 

Dyplomatyczna góra urodziła mysz. Wyszedł z tego galimatiasu potworkowaty dokument zwany Planem Pokojowym Trumpa, jak się okazało nie najlepiej przetłumaczony na angielski z rosyjskiego planu. Ale wzbudził zdziwienie i emocje nawet w amerykańskich kręgach konserwatywnych (republikańskich). Trump musiał się wycofać, żeby jeszcze bardziej nie stracić w rankingach. Różni politycy, ale nie polscy, zaczęli go udoskonalać biorąc pod uwagę także ukraiński punkt widzenia. Efekt jest chyba lepszy, ale także raczej tymczasowy. Można go określić jako patchwork, nie nadający się wprawdzie do aprobaty, ale konieczny do dalszego urabiania opinii publicznej, aby była przekonana, że coś się w tej sprawie dzieje. I jeśli zadamy sobie tytułowe pytanie, możemy snuć analizy bez końca. Zależy bowiem jaka jest pozycja wyjściowa analityka...Jedni akcentują że "nie możemy przegrać tej wojny i poddać cokolwiek Rosjanom", inni już namawiają Ukraińców żeby się poddali, bo - jak mawia Trump "nie mają mocnych kart" Kto tu upadł na głowę a kto rżnie głupa? Rozsądźcie. 

Jeśli uznacie że Trump "rżnie głupa" bo chce otrzymać pokojową nagrodę Nobla (niektórzy w Stanach upierają się, że z jego głową jest bardzo nietęgo), to co myślicie o naszym prezydencie? Bo pan profesor Jacek Czaputowicz, były minister spraw zagranicznych w rządzie PiS, publicznie ocenia go jako "pożytecznego idiotę Kremla". Nie spotkał się ani razu z Zełeńskim, gromi banderowców i Unię Europejską, wyklucza z góry członkostwo Ukrainy w NATO oraz w UE, jak również udział polskich żołnierzy w jakichkolwiek siłach rozjemczych, Unię Europejską chciałby dokładnie reformować. Nieważne, że było referendum, że Traktat Lizboński podpisał prezydent Lech Kaczyński po konsultacji z ówczesnym premierem Jarosławem Kaczyńskim...Unia mu się nie podoba, czym zjednał sobie prawie całą polską prawicę. Bo Trumpowi też się Unia nie podoba.

Ale Nawrocki nie jest konsekwentny. Bo w jednym tweecie na platformie X przyznał, że to Rosja była agresorem. A 11 listopada na Pl. Piłsudskiego powiedział, że jest zwolennikiem naszego pozostania w Unii. Pomimo tego że Unia to Berlin i Bruksela. I narzucają nam "obce" trybunały To jednak były pojedyńcze frazy, najwyraźniej politycznie "poprawne". Instynkt mówi mu, że Zachód zagraża jego pozycji a Rosja może być tylko sprzymierzeńcem.
Jeżeli stoi po stronie Rosji w tej wojnie z Ukrainą to może czuć się usatysfakcjonowany. Bo w tych 28 oryginalnych punktach Trumpa, przynajmniej kilka było z jego inspiracji. Tak uważa profesor Czaputowicz. Ale czy Polacy to aby docenią? Prezydent Nawrocki to główny przeciwnik rządu, w czasach wojny hybrydowej! Wetuje ważne ustawy. I nie powołuje sędziów których potrzebuje osłabiony wymiar sprawiedliwości. Nie mianuje oficerów służb twierdząc, że Tusk nie pozwala mu spotkać się z ich szefami. Nawet nie zgadza się na powołanie ambasadorów w ważnych dla Polski krajach. Chce żeby rząd uzgadniał z nim wszystkie ustawy, zanim jeszcze wejdą na ścieżkę legislacyjną. Z tym rządem Nawrocki szarpie się do upadłego a rząd nie pozostaje dłużny.

Mamy więc kryzys konstytucyjny, bo ani premier ani prezydent nie widzą możliwości doprowadzenia do kompromisu. Pod zużytymi hasłami walki o jedność narodową, walczą o pełne zwycięstwo jednej połowy Polski nad drugą. To nie wydaje się możliwe. Polska to przecież cały naród, a nie pół. Nasze rozdarcie może wykorzystać wróg. Pytanie jest zatem absolutnie zasadne - kto tu upadł na głowę? A kto ciągle rżnie głupa?

Komentarze obsługiwane przez CComment