

Całkiem niedawno odszedł od nas Marian Turski, były więzień obozu Auschwitz-Birkenau, świadek historii, wspaniały człowiek. To on upominał nas podczas uroczystości z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, abyśmy zawsze byli czujni bo „Auschwitz nie spadło z nieba". Zaczęło się od drobnych prześladowań, wyzwisk i hejtu, naruszania praw mniejszości, dyskryminacji jednostek, a zakończyło wielką zagładą. Dlatego proponował Turski jedenaste przykazanie - Nie bądź obojętny!
Jakieś nowe Auschwitz może pojawić się zawsze i wszędzie, pozornie nie wiadomo skąd.
To przykazanie ma tak uniwersalny wymiar i tak jest zawsze aktualne, że czasem może się wydawać ważniejsze niż cały Dekalog. Przekracza religijne podziały i spory, ma walor imperatywu dla każdego. Wprawdzie Kościół katolicki w tzw. Deklaracji z Abu Zabi sankcjonuje różnorodność światopoglądową i religijną, ale coraz głośniejsze są głosy hierarchów żeby dokonać kolejnej „kontrreformacji", znieść przywileje „dewiantów obyczajowych" (przez co rozumie się nie tylko osoby o innej orientacji seksualnej lecz także rozwodników) i co za tym idzie zlikwidować ruchy ekumeniczne. Bo „pełnia prawdy" jest tylko w jednej słusznej religii (Dominus Jesus). Wiele oczywiście zależało będzie od tego, kto wyjdzie zwycięsko na najbliższym konklawe. Mam przekonanie, graniczące z pewnością że będzie to hierarcha konserwatywny. Wartości konserwatywne są teraz „na fali", gdzieniegdzie brunatnieją. I ma to wymiar światowy.
Nazizm w Niemczech pojawił się po I wojnie światowej. Mało kto się tym wtedy interesował. Po prostu, w jednej z monachijskich piwiarni zaczęli spotykać się ludzie niezadowoleni z wyniku wojny. Któregoś dnia zjawił się tam niejaki Adolf Hitler, powstała Niemiecka Partia Pracy (DAP). Później jej członkowie i adherenci rozszerzyli zakres i nazwali ją Narodową Socjalistyczną Niemiecką Partią Pracy (NSDAP). To brzmiało niewinnie... Monachijskie mainstreamowe gazety przez długi czas o tym nie pisały. W 1920 r. Hitler ze swoimi kompanami ogłosił 25 punktowy program partii. Zastanawiano się, w kręgach teoretyków politycznych, czy jest to partia prawicowa czy lewicowa. A były tam już postulaty budowy „wielkich Niemiec", unieważnienia traktatu wersalskiego oraz wyrzucenia Żydów z kraju. Nikt się tym nie przejął, wszyscy byli obojętni… Często na swoją zgubę. Bo gdy naziści doszli do władzy, poszli najpierw po Żydów, a później na ich celowniku znalazł się każdy kto śmiał mieć inne zdanie. Przede wszystkim redaktorzy naczelni liberalnych gazet. Powstały obozy koncentracyjne.
To, że brunatna fala faszyzmu była w Niemczech popularna jest poza dyskusją. Niemcy chętnie słuchali o tym, że są „lepszym sortem" nadludzi i że świat należy do nich. Trzeba tylko wytrzebić Żydów i tych, którzy ich popierają.
W stanach Zjednoczonych do władzy doszli trumpiści. Też głoszą hasła o „przywróceniu wielkiej Ameryki" i pełnej wolności słowa. Pouczają Europejczyków, że w imię tej wolności mają tolerować kłamstwa nazistów i dopuścić ich do władzy. Głosować na tych którzy budują „wielkie Niemcy". W imię "prawdy" prezydent Trump głosi że to Ukraina zaczęła wojnę. Napadła na siebie? Jak ironizuje dziennikarka „Rzeczpospolitej" - Ukraina „miała za krótką spódniczkę", dlatego została zgwałcona. Sama jest sobie winna. Nie wiemy jeszcze dlaczego Trump zaczął „mówić Putinem" i praktycznie stanął po jego stronie. Czy zmieni zdanie? Czy w ogóle on ma pojęcie o naszym regionie?
W Stanach wyrzuca się już nie tylko nielegalnych migrantów, ale tysiące pracowników z różnych agencji federalnych, niezależnie od tego czy są demokratami czy republikanami, czy głosowali na Trumpa czy nie. Republikańscy politycy stanęli murem po stronie prezydenta, nawet ci, którzy do niedawna odsądzali Putina jako „międzynarodowego przestępcę i gangstera". Teraz nagle widzą w nim przyzwoitego człowieka, miłującego pokój. Bo pan prezydent „ufa" Putinowi. Jest kilku sprawiedliwych, m.in Mike Pence, były wiceprezydent za czasów pierwszej kadencji Trumpa. Ten pisze na platformie X, że to Rosja jest agresorem i że agresja była niesprowokowana, że tylko prawda prowadzi do trwałego pokoju.
A jak się ma wolność słowa w Ameryce? Agencja AP nie jest wpuszczana na konferencje do Białego Domu, dziennikarze CNN są jeszcze wpuszczani, a Trump krzyczy na nich, że stoją po stronie Bidena, poszczególne zaś audycje w mainstreamowych stacjach telewizyjnych, takich jak CBS czy ABC są nie tylko krytykowane przez ludzi Trumpa, ale grozi się im zamknięciem i miliardowymi karami. Tylko dziennikarze ulubionej stacji Trumpa FOX TV mogą liczyć na pełną przychylność i na prominentne stanowiska w rządzie. Obecny szef Pentagonu jest jednym z nich, pomimo wielu zarzutów o przemocowe zachowanie.
Kłamstwo jest jak zwykle u Trumpa jego główną bronią. Powiedział, że Zełeński jest dyktatorem, że popiera go tylko 4% Ukraińców. Tymczasem z badań wynika że popiera go ponad 60%, a Trumpa tylko 45%. Nic to, Trump i jego ludzie wierzą w to, że jeśli będą powtarzać bzdurę niezliczoną ilość razy, stanie się ona niezbitą prawdą. A Trump będzie królem Ameryki (już się tak przedstawił sam w Nowym Jorku), albo przynajmniej będzie rządził jako prezydent-imperator do śmierci. Jak Putin w Rosji.
Brunatna fala powoli zalewa Europę. Jej nieposkromiony urok dociera też do Polski. Posługuje się językiem z Orwella, którym można zdawałoby się wszystko odwrócić. Katastrofę lotniczą uczynić zamachem. Destrukcyjną demolkę wymiaru sprawiedliwości nazwać jego reformą, którą rząd chce teraz rzekomo zniszczyć. Aktywność prokuratury do oczyszczenia elit z niedawnej przestępczości, dążeniem do zemsty. Przy braku jakiejkolwiek auto-refleksji czy zarzuty są być może słuszne. PiS, partia antyrosyjska, patrzy nie tylko przez palce na to co robi Orban na Węgrzech, wysługując się od dawna Putinowi, ale także na wszelkie umizgi Trumpa do Putina. Gdyby tak robił którykolwiek z przywódców Unii byłby wrzask. A tak jest wrzask że Tusk będzie teraz „liderem antyamerykańskiej rebelii", jak pisze Kaczyński na platformie X, chociaż nic absolutnie na to nie wskazuje. Przeciwnie, rząd próbuje użyć swojej pozycji i "soft power" żeby wpłynąć na bardziej realistyczne stanowisko Amerykanów, podkreślając przy tym nasze wzajemne polsko-amerykańskie relacje jako najlepsze z możliwych. Przypisuje się rządowi najgorsze intencje, włącznie z tym że chce podobno oddać Polskę Niemcom. Gdy Ziobro krzyczy w Sejmie że Tusk będzie siedział w więzieniu, poseł PiS Edward Siarka krzyczy „kula w łeb". Potem on, prawicowy radykał, tłumaczy się, że cytował lewicowego poetę (Broniewskiego). Groźby karalne pojawiają się tysiącami na forach społecznościowych. Choćby w kontekście Jerzego Owsiaka i jego Świątecznej Orkiestry. Katolicki elektorat prawicowych partii zapomina o miłości bliźniego i nikt z polityków po prawej stronie na to nie reaguje. Nic dziwnego skoro "obywatelski kandydat" PiS, mający za cel rzekomo zakończyć wojnę polsko-polską i zjednoczyć Polaków, dziękuje z uśmiechem za poradę aby potraktować polemistów lewym czy prawym prostym. Za wojnę w Ukrainie obwinia europejskie elity. Prawica nam brunatnieje z dnia na dzień. I co na to mądre intelektualne elity? Co na to Kościół?
Jeżeli już nic nie pomoże pamiętajmy o Marianie Turskim. Nie bądźmy obojętni.
Komentarze obsługiwane przez CComment