Obóz pracy (Arbeitslager) w Smardzewie, działający od wiosny 1940 r. do lata 1941 r., jeden z blisko pięćdziesięciu podobnych obozów zorganizowanych przez niemieckich okupantów na terenie rejencji ciechanowskiej, to mało znana karta z wojennych dziejów północnego Mazowsza.
Jak wynika z relacji i zeznań świadków zebranych w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Warszawie, został on założony na przełomie maja i czerwca 1940 r. w budynkach dawnej szkoły powszechnej i na przyległej działce, która została otoczona drutem kolczastym. Więźniowie byli przymusowo wykorzystywani do pracy w pobliskim majątku ziemskim oraz doraźnych prac w okolicach Płońska. Przebywało w nim przeciętnie około 50-60 więźniów, których pilnowało pięciu wachmanów, rekrutujących się spośród miejscowych kolonistów i volksdeutschów, pod komendą Ferdynanda Bethera. Według szacunków historyków przez obóz przeszło około dwa tysiące więźniów narodowości polskiej i żydowskiej. Spośród nich co najmniej 50 osób zostało zamordowanych (w grupie tej byli między innymi studenci z Warszawy). Ciała tych, których po wojnie ekshumowano, przeniesiono na miejscowy cmentarz, gdzie spoczywają we wspólnym grobie, odnowionym trzy lata temu dzięki staraniom lokalnej wspólnoty. Mieszkańcy Smardzewa po wojnie upamiętnili również miejsce kaźni więźniów obozu pamiątkowym obeliskiem, niedawno odrestaurowanym, który stoi obok szkoły. Oddzielnego upamiętnienia – w formie przydrożnego krzyża wraz z tablicą – doczekała się jedna z ofiar tego obozu, ks. Marian Golon, proboszcz z Dziektarzewa, zamordowany 80 lat, któremu chciałem poświęcić ten felieton.
Ks. Marian Golon był z pochodzenia Warszawiakiem. Urodził się 25 marca 1905 r. w rodzinie robotniczej, jako syn Władysława i Katarzyny z Jabłońskich. Kilka lat później rodzina Golonów przeniosła się do Goworowa, a w czasie I wojny światowej została ewakuowana do Rosji, gdzie młody Marian stracił ojca. W Kijowie uczęszczał do szkoły powszechnej, a po wojnie razem z matką i rodzeństwem trafił do Makowa Mazowieckiego. Od 1922 r. rozpoczął naukę w Liceum Diecezjalnym św. Stanisława Kostki w Płocku, natomiast po zdaniu matury w 1926 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego. Był kolegą kursowym późniejszego prefekta pułtuskiego i męczennika obozu w Dachau ks. Stefana Zielonki, a także pierwszego po wojnie biskupa pomocniczego Piotra Dudźca. Święcenia kapłańskie otrzymał 19 czerwca 1932 r. w katedrze płockiej z rąk arcybiskupa Antoniego Juliana Nowowiejskiego.
W latach 1932-1937 ksiądz Golon był prefektem szkół powszechnych w Sierpcu. Następnie otrzymał nominację na proboszcza parafii w Dziektarzewie. Na mocy rozporządzenia Prezydenta RP z 28 kwietnia 1939 r. został mianowany kapelanem rezerwy Wojska Polskiego w stopniu kapitana. Jako kapelan brał udział w wojnie obronnej 1939 r., po czym powrócił do pracy parafialnej. W niedzielę 18 sierpnia 1940 r. po sumie został zabrany z kościoła przez żandarmów niemieckich, razem z dwoma innymi osobami (według innych relacji aresztowano wraz z nim pięć osób, w tym sołtysa). Pieszo dotarli do obozu w Smardzewie, gdzie księdza przetrzymywano w piwnicy i katowano. Według krążącej w okolicy plotki, którą trzy tygodnie później usłyszał na odpuście w Łopacinie, ks. Marceli Przedpełski, i zanotował w kronice parafii w Klukowie, przyczyną aresztowania księdza Golona miała być zemsta niemieckich osadników, którzy pamiętali mu, że w sierpniu 1939 r. przyczynił się do ujawnienia i aresztowania przez władze polskie, szpiegów niemieckich, o czym donieśli na Gestapo. Dwa dni po aresztowaniu, czyli 20 sierpnia 1940 r., w godzinach rannych, strażnik obozowy ze Smardzewa Edmund Kowalewski wyprowadził księdza Golona z obozu i poprowadził drogą w kierunku Płońska. W pewnym momencie – jak zeznał naoczny świadek, Wacław Markiewicz – wachman zatrzymał księdza, kazał mu zdjąć sutannę, którą powiesił na rowerze, i nakazał iść dalej przodem. Po paru krokach zastrzelił księdza z karabinu, a następnie nakazał jednemu z miejscowych gospodarzy zabrać furmanką ciało zabitego i przewieść je na teren obozu, gdzie zostało pochowane w zbiorowym grobie. Po wojnie zostało ono ekshumowane i pochowane na cmentarzu w Dziektarzewie. Natomiast w miejscu śmierci kapłana w Smardzewie, umieszczono w 2000 r. granitową tablicę na przydrożnym krzyżu, która została ostatnio odnowiona i nadal przypomina podróżującym tą drogą o tragedii sprzed 85 lat.
Komentarze obsługiwane przez CComment