ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Polityka, etyka i estetyka prezydenta elekta

Entuzjazm z godziny 21.00  w czasie wieczoru wyborczego był chwilowy i przedwczesny. Wynik exit poll dający nieznaczne zwycięstwo Rafałowi Trzaskowskiemu utrzymał się tylko przez dwie godziny. Potem, im głębiej w noc, coraz więcej było Karola Nawrockiego. Nad ranem okazało się, że to on zdobył większe poparcie Polaków i obejmie urząd prezydenta RP.

Kandydat popierany przez PiS uzyskał prawie 51 proc. głosów, a przedstawiciel KO – ponad 49 proc. W przeliczeniu to ok. 370 tys. głosów przewagi. 

Polacy wybrali, kraj podzielił się na połowę. Mieszkańcy dużych miast i gmin około aglomeracyjnych oraz rodacy za granicą postawili na obecnego prezydenta Warszawy, małe miasta i wsie były za prezesem IPN. Warszawa i generalnie całe Mazowsze było protrzaskowskie. Ale północne Mazowsze gremialnie opowiedziało się za Nawrockim.

Co oznacza ta decyzja większości społeczeństwa w najbliższej przyszłości? Mam nadzieję, że w sferze ekonomicznej nic strasznego, że gospodarka będzie rozwijała się jak dotychczas, a rząd będzie strzegł naszego portfela. Również na arenie międzynarodowej Polska nie spadnie z centralnej ligi europejskiej, nie straci pozycji, nie zmieni swojej polityki zagranicznej i sojuszy. Oby...

Ale prawdopodobnie czeka nas niestabilna sytuację na wewnętrznej scenie politycznej i brak realizacji (a przynajmniej wielkie utrudnienie) obietnic wyborczych obecnie rządzącej koalicji PO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Szczególnie tych dotyczących praworządności, spraw społecznych, rozliczeń rządów PiS. Należy się spodziewać, że stosunki między pałacem prezydenckim a kancelarią premiera będą jeszcze gorsze niż dotychczas. Zapewne będziemy też świadkami wielu gorszących scen w życiu politycznym, walki, podstępów, itp.
Będziemy mieli, tak wynika przynajmniej z deklaracji programowych, prezydenta konserwatywnego, antyunijnego, antyeuropejskiego, zafascynowanego Donaldem Trumpem. Czeka nas „wojna na górze” i dwa lata burzliwego i niebezpiecznego życia politycznego, aż do następnych wyborów parlamentarnych. Koalicja rządowa będzie w znacznym stopniu sparaliżowana w swoich działaniach. Prezydent Nawrocki będzie wetował (podobnie jak czynił to Andrzej Duda) ustawy uchwalane przez obecną większość parlamentarną i zgodnie z zapowiedziami, oraz wspólnie z opozycją, będzie dążył do obalenia rządu koalicji 15 października. 

A w kontekście niestabilnej sytuacji międzynarodowej, wojny za wschodnią granicą, nie wygląda to optymistycznie. Ale jest to też czerwona kartka dla rządzącej koalicji, z Donaldem Tuskiem na czele. Rząd ma niskie notowania, a Trzaskowski był utożsamiany z tą formację, co w sporej części wyborców było powodem, aby nie głosować na tego kandydata.
Jest polityka, i jest estetyka (moralna), która w przypadku Karola Nawrockiego nie wygląda dobrze. Chodzi o te wszystkie niechlubne i dwuznaczne okresy i epizody z życiorysu nowo wybranego prezydenta. Jego ścisłe kontakty ze światem przestępczym, oskarżenie o sutenerstwo, udział w kibolskich bójkach i „ustawkach”, bezprawne i kosztowne wykorzystywanie mienia państwowego, czy wreszcie wyłudzenie mieszkania od osoby znajdującej się w trudnej sytuacji życiowej. 

Jak się okazało, wszystkie te fakty miały niewielki wpływ na decyzje przy urnach. Ale czy możemy być dumni z takiego prezydenta? Czy może coś z naszą, chrześcijańską moralnością nie tak?

Czy można przekazać coś optymistycznego tej połowie społeczeństwa, która nie poparła Trzaskowskiego? Tak, pod warunkiem, że nowy prezydent nie tylko zadeklaruje, ale też wcieli w życie ideę, że będzie prezydentem wszystkich Polaków, a nie tylko swojego elektoratu, a właściwie elektoratu PiS. I nie będzie kontynuował polityki ustępującego prezydenta Dudy, który bez wahania spełniał wszystkie dyspozycje płynące z siedziby PiS. Że uniesie się ponad podziały, wysłucha, dostrzeże i zajmie się również problemami „elektoratu Trzaskowskiego”, czyli… połowy Polaków.

Pierwszą decyzją prezydenta Nawrockiego powinno być odcięcie się od partii wspierającej go w wyborach i próba stworzenia własnego, niezależnego ośrodka politycznego. Ale czy będzie go na to stać?

Komentarze obsługiwane przez CComment