ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@tygodnikciechanowski.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Stan nieważkości

Sławosz nam odleciał. Zaprawdę powiadam wam, wiekopomna to chwila, kiedy rodak nasz, sarmata, we smoczej kapsule we wojaż daleki i niebezpieczeństw straszliwych pełen, ku sklepienia niebieskiego otchłani bezkresnej się udaje, ku chwale wiecznej najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

Duma nas przeto rozpiera i radzi my wielce, iże nasz to kamrat, z rodu naszego królewskiego szczepu Piastowego poczęty. Będziem my tedy tęsknie ku gwiazdom spoglądać, coby Sławosza wypatrywać i stacyi jego. Sławosz zaś natenczas z góry oglądać nas może. A kiedy z góry ogląd na świat cały się jawi, tedy refleksyi czas człeka nachodzi. Cóż ujrzy Sławosz?

Człek Ziemię zasiedlił i we władanie objął roków temu wiele, przeto jeden już jeno ekspansyi kierunek mu się ostał. Cóż tamże obaczy, natenczas wiedzieć nam nie dano, jednakowoż wiarę my po temu pokładać raczymy, iże nie sami my we wszechmiarze bytności doczesnej. Iże coś, li ktoś, jawi się tamże na podobieństwo nasze, li niepodobieństwo. Iże ktoś patrzy. Jeno jeśli patrzy – cóż ujrzy? Cóż obaczy ufok ów ze marsjańskiej krainy, co przeze lunetę ku nam spogląda?

Zaiste, istnieje żywot we ziemskiej krainie, rzeknie ci on zapewne. Jeno, cóż to za żywot, mocium panie? Na jednych wszak włościach ci oni żywot swój wiodą, jeden przy drugim, a zgody pomiędzy nimi posucha. Patrzą spode łba jeden z drugim, bo tamten mową inszą porozumiewać się raczy, lico  jego koloru inszego, insze ma obyczaje, i myśli insze, a kiedy ku niebu spogląda, inszych ci on woła bóstw. Zali idea to godna, coby istotom owym prawice podawać? Wszak, kiedy obaczą nas, dyskryminować poczną niechybnie.

Zaprawdę powiadam wam, nie czas to na kontakt ze ufokiem pierwszy, albowiem nie gotowi my jeszcze. Człek wszak ku ostatecznej granicy dąży nie bacząc, iże ostateczną granicę przekroczyć już raczył, jeno na dole. Wojują Persowie z hebrajskim ludem przeze dni tuzin, wojuje hebrajski lud z filistyńskim, car ruski ze Kozakami ode roków trzech wojuje i wojuje jankeski pokoju gołąbek ze światem całem. Wojuje król Dönek z byłym królem Jarko ode czasów onegdajszych, co we mrokach dziejów giną, wojuje z królem kanclerz Karol i wojować będzie przeze roków dwa jeszcze najmniej, ze głosami Romko wojuje, z Abrahama potomkami, Chmielnickiego pobratymcami, allochtonami, samcołożnikami, innowiercami, cyrulikami, świecami, flagami i wystawami Grześko. Czemuż jego we kosmos wysłać nie raczą? 

Wszyscy my tedy we nieważkości stanie, jako na błoniach dni temu parę. Jeden w tę, drugi we w tę, a równowagi i koordynacyi brak i ciężkości środka, coby się człek stabilnym jawił, jakoby po miodu pitnego spożyciu, li inszej wody ognistej. Czekają tedy inteligenckie żywota formy spozaziemskie, cobyśmy wytrzeźwieli, nim odwiedzić nas raczą. Może tedy klina jakowegoś, li jaja smażone mieć dla nas będą ludziki zielone, coby kaca uleczyć? Zali przypadek to, iże jaja we ciechanowskiem grodzie smażyć będą? Zali przypadek to, iże targ to zielony? Zali właśnie poznali my czas i miejsce kontaktu pierwszego? Czemuż we kasztelanii audyt czynią, kredyt zaciągać pragną, izbę kultury na cztery spusty zamykają, a rajca Janko Smith dłużej zielonym być nie chce? Ewakuacya jakowaś, li co? Coś się kroi niechybnie. Mieli my już zarazę, wojnę my mieli i mieli my Robko odejście. Ufoków przybycie nam jeno ostało.

Czyż jeno w pokoju oni przybędą? Cóż, jeśli uznają, iż coby ziemię ocalić, człeka pozbyć się trzeba i tedy dzień to będzie, we którym zatrzymała się ziemia? 
A cóż, jeśli straszliwie nam z tegoż powodu wszystko jedno?

Komentarze obsługiwane przez CComment