

W miniony weekend w różnych miejscach naszego regionu wspominano żołnierzy niezłomnych w związku z przypadającym 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Wśród wielu bohaterów, których imiona tego dnia przywoływano, był ppor. Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”, który do 1951 r. jako dowódca oddziału zbrojnego podziemia niepodległościowego walczył na północnym Mazowszu, a dziś jego imię nosi 5. Mazowiecka Brygada Obrony Terytorialnej, stacjonująca w Ciechanowie i w kilku innych miejscowościach.
Warto przypomnieć, że o legendarnej już dziś postaci „Roja” było wyjątkowo głośno w czasie 16. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Niepokorni – Niezłomni – Wyklęci, jaki odbywał się w Gdyni na początku października ubiegłego roku, i na którym to festiwalu profesor Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes INP, oficjalnie poinformował, że na warszawskiej Łączce odnaleziono najprawdopodobniej szczątki Mieczysława Dziemieszkiewicza, co ostatecznie – zgodnie z praktykowanymi procedurami – mają potwierdzić badania genetyczne. Natomiast przedstawione przez profesora argumenty natury historycznej i antropologicznej, między innymi znalezione przy zwłokach artefakty, a wśród nich fragment nakrycia głowy z charakterystycznym orłem oraz medalik szkaplerzny, nie pozostawiają raczej wątpliwości. Istotne w sprawie są również dokumenty dotyczące Mieczysława Dziemieszkiewicza, obejmujące ponad dwadzieścia tomów, zachowane w zbiorach Archiwum IPN, w tym zdjęcia przedstawiające „Roja” i jego podkomendnych, zrobione zarówno za jego życia, jak i te, wykonane po śmierci, które przy identyfikacji znalezionych szczątków okazały się wyjątkowo ważne. Ponieważ media dość szczegółowo o wielu tych kwestiach już pisały, nie chciałbym dzisiaj wchodzić w dalsze szczegóły dotyczące Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja”, ale na kanwie tego, co już ustalono, chciałem wrócić do ciągle nierozwiązanej sprawy miejsca, gdzie spoczywają szczątki kolejnego z bohaterów północnego Mazowsza, por. Wacława Grabowskiego „Puszczyka”, poległego – podobnie jak „Rój” – w czasie obławy na jego oddział, która miała miejsce w Niedziałkach 5 lipca 1953 r.
Przypomnijmy w tym miejscu, że IPN już od dłuższego czasu prowadzi badania mające na celu ustalenie miejsca pochówku Władysława Grabowskiego oraz żołnierzy z jego oddziału. Podobnie bowiem jak w przypadku setek innych poległych żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych oraz Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, funkcjonariusze UB dołożyli wszelkich starań, aby ukryć miejsca pochówku poległych i tym samym nie pozwolić na ich upamiętnianie. Stąd w przypadku „Roja” jego szczątków szukano początkowo na dziedzińcu dawnego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Pułtusku, co nie przyniosło jednak pożądanych efektów. Podobnie było w wypadku „Puszczyka” i żołnierzy jego oddziału, których już 10 lat temu bezskutecznie poszukiwano na dziedzińcu dawnego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Mławie przy ul. Reymonta. Według bowiem ustaleń profesora Ryszarda Juszkiewicza, które oparł on na relacjach różnych osób, to właśnie tam powinny one spoczywać. Prace prowadzone w Mławie – tak jak te prowadzone w Pułtusku w 2020 r. – nie potwierdziły jednak tych przypuszczeń. Dziś – po odkryciach szczątków Mieczysława Dziemieszkiewicza na terenie Kwatery Ł Cmentarza Wojskowego na Powązkach – chciałbym na nowo wrócić do sprawy miejsca pochówku Władysława Grabowskiego, gdyż już 10 lat temu odnalazłem w Archiwum IPN dokument, który może być ważną przesłanką w tej sprawie.
W materiałach operacyjnych z lat 1950-1953 dotyczących rozpracowania środowiska Armii Krajowej w powiecie mławskim (sprawa o kryptonimie „Rzeka”), załączono kopię raportu zastępcy szefa PUBP w Mławie, porucznika Franciszka Robakowskiego, wysłanego do Naczelnika Wydziału II Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie. Został on wysłany z Mławy 18 lipca 1953 r. W raporcie porucznik Robakowski donosi, że w czasie akcji pod Niedziałkami 5 lipca zostali zlikwidowani poszukiwani przez Urząd Bezpieczeństwa Wacław Grabowski „Puszczyk” oraz Antoni Tomczak „Malutki”. Dalej zastępca szefa mławskiej UB pisze: „Wobec powyższego, że sekcja zwłok w/w została przeprowadzona bezpośrednio przez Wydz. III WUBP w Warszawie, i dokumenty związane ze stwierdzeniem ich zgonu, które stanowiły podstawę do odwołania poszukiwań są w posiadaniu Wydz. III WUBP w Warszawie (…), proszę o zwrócenie się do Wydz. III WUBP w Warszawie celem uzyskania dokumentów tj. protokołu sekcji zwłok i zezwolenie na pochowanie celem szybszego odwołania poszukiwań”.
Co z tego pisma wynika? Przede wszystkim wiemy, że funkcjonariusze PUBP w Mławie chcieli zamknąć sprawę poszukiwań Wacława Grabowskiego i Antoniego Tomczaka. Potrzebowali jednak odpowiednich dokumentów. Tymczasem protokół sekcji zwłok poległych oraz zezwolenia na ich pochowanie, które na wniosek WUBP Warszawie wydawała Prokuratura Wojskowa, były jeszcze 18 lipca 1953 r. w Warszawie. Przypomnijmy, że w wypadku Mieczysława Dziemieszkiewicza oraz poległego z nim, Bronisława Gniazdowskiego „Mazura”, takie pozwolenie prokurator Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Warszawie wydał 17 kwietnia 1951 r., czyli cztery dni po akcji jaka miała miejsce w Szyszkach w nocy z 14/15 kwietnia 1951 r. Zapewne więc również w wypadku Wacława Grabowskiego i Antoniego Tomczaka, poległych w Niedziałkach 5 lipca 1953 r., prokurator musiał wydać podobne pozwolenie parę dni później, ale już po dokonaniu sekcji zwłok, która miała rozwiać wszelkie wątpliwości co do tożsamości poległych i szczegółów dotyczących ich zgonu. Skoro więc szczątków podległych żołnierzy z oddziału „Puszczyka” nie odkryto na dziedzińcu PUBP w Mławie, a prezentowane powyżej pismo wskazuje pośrednio, że przynajmniej dwa ciała zabitych były przewiezione do Warszawy i nie odnotowano ich ani w księgach Zakładu Medycyny Sądowej, ani Zakładu Anatomii, o czym poinformował mnie profesor Szwagrzyk, to można przypuszczać, że tak jak w przypadku „Roja”, zwłoki „Puszczyka” zostały wrzucone do zbiorowej mogiły i zapewne spoczywają na słynnej Łączce, bądź w innym miejscu w Warszawie.
Komentarze obsługiwane przez CComment