

Kiedy pierwszy siok minął, gdy znade rzymskiego grodu dym biały my obaczyli i Robko z jankeskich prerii Czternastym Leonem się stał, kiedy opadać bitewny kurz począł po piśmiennej żaków abituryi, kiedy znade kapliczek przydrożnych modły i śpiewy z rzadka dobiegać poczęły, lud ku komunijom się sposobić począł miodu pitnego i wody ognistej we Bożej Krówce poszukiwawszy, a wokół dymu zapach się unosi ode kiełbasy smalonej, kiedy mniszki i bezy rozkwitły, boćki klekotają, żaby rechocą, komary i muchy lęgną się zawzięcie, wtem zimna Zośka przyszła.
Znade arktycznych krain wesoło ziąb płynie, wiaterek północny beztrosko drzewami smaga, chmurki granatowe ze słonkiem bawią się w chowanego, deszczyk wiosenny rozgrzane głowy chłodzi, przymrozek ranny roślinki lekkomyślnie rosnące rezolutnie ścina. Zaprawdę powiadam wam, cisza to przede burzą, przeto lepiej we izbie się skryć, coby czas ów przeczekać. Nim nam izbę ktoś zakupi, a nas w izbie starości ostawi.
Ale o cóż się rozchodzi, dziwuje się jeden z drugiem, wszak burza w maju zwykłość to i pospolitość. Znowuż waćpan ideologie jakieś dorabiasz. Obacz waćpan, nihil novi i bida stara. Król jankeski swoje burze robi. Był czas przywyknąć przecie. Grzmoty u Kozaków jako trwały, tako trwają i trwać będą. W dackiej krainie asesorska izba, jako pierun, po dwakroć w te samo nie uderzy. A że nade Indusu doliną czarne chmury? A boć od dziś narody to niezgodne? O czymże zatem, do pieruna, prawisz waćpan?
Ano o tem, że świat cały truchleje i w napięciu zastyga, jakoby zamarzł, dygocze i oddech wstrzymuje, albowiem niechybnie kanclerski wiec nadciąga w najjaśniejszej Rzeczypospolitej. A ode wiecu owego wszak los świata zależy.
Cóż waćpan za androny prawisz, zakrzyknie jeden z drugiem, jakiż to świata los ode wiecu jakowegoś na europejskich peryferyach zależeć może?
Ano po pierwsze primo, wiecie wszak kimże jest kanclerz? Ano kanclerz to jest ktoś. A po wtóre primo, każden jeden wie, iże Winkelriedem narodów jest najjaśniejsza Rzeczpospolita, przeto świat na kanclerskie słowo czeka, coby wiedzieć, jaki kierunek obrać. Tedy kiedy „bążur” posłyszy, w lewo podąży niechybnie, a wobec takiego dictum i król jankeski i car ruski bezsilnem się jawi. Kiedy zaś z głośników „Mój jest ten kawałek podłogi” pobrzmi, w prawo świat skręci, a w korowodzie owem królowie Europy w piersi się biwszy.
Takież to kraina ta, gdzie bursztynowy świerzop, brzemię nosi.
Odklejon waćpan już całkiem i nawiedzon, rzecze jeden z drugiem. W rzyci nas mieć będą wżdy postronni narodowie. Cóż ozora wygibasem uczynić można, choćby i po frankijskiemu, li pompek czynieniem, cóż z izb niezliczonych posiadania, kiedy posłuchu brak? Zaiste, przerost to nade treścią formy.
Ech, Tomasze niewierni. Po cóż nowy germański król Fryderyk, jako Otto roków temu millenium i setki ćwierć, ku najjaśniejszej Rzeczpospolitej zmierzał we kapitulacyi rocznicy przeddzień, coby nowe otwarcie uczynić? Po cóż jankeski król Karolowi życzył? Czemuż Grześko ku grodowi ciechanowskiemu podąża? A nie, tu związku brak.
W razie każdem li burza to, li gównoburza raczej, zimny poniedziałek i tak gorącą stanie się niedzielą. Albowiem myślę sobie, że ta Zimna kiedyś musi minąć, a tedy zazieleni się i urośnie kilka drzew. Mawiają, iże po każdej burzy słońce wyjść raczy. Zali słońce owo życiodajnym otuli nas promieniem, li po łbie nas strzeli promieniem superfioletowym przeze ozonową dziurę? Cóż z białym dymem nade komisyi wiecowej kaplicą pójdzie, jako flaga w Grześko prawicy, Sławko i Karola o nieagresyi pakt, li Maćko ze Krzyśko dysputa długa?
Habemus presidentam.
Komentarze obsługiwane przez CComment