

O zaradności życiowej i finansowych zdolnościach naszych ziomków z północnego Mazowsza można zapewne całe tomy pisać. Zarówno o tych sprzed wieków, których przykładem była ciechanowska rodzina Pieniążków, płockich Marchewków czy mławskich Białków z przełomu XV i XVI wieku, opisywana już kiedyś przeze mnie, jak i tych współczesnych, co dobrze widać było po niespotykanej wręcz ilości kandydatów chętnych do startowania w niedawnych wyborach, rodzinnych klanach porozsadzanych na „lokalnych stołkach”, albo o czym można się dowiedzieć w rozmowach z osobami, które po wybuchu wojny w Ukrainie nabyły na własność różne dobra na terenie Hiszpanii oraz w innych krajach Unii Europejskiej, aby jak najdalej od Polski, ale nie likwidując swoich krajowych „interesów”.
Zapewne niejedna taka historia rodem z północnego Mazowsza stanowiłaby niezły scenariusz filmowy, niemniej pasjonujący niż losy hollywoodzkiej dynastii Carringtonów, a już na pewno bardziej wciągająca niż ta tragifarsa, jaką fundują nam ostatnio media. I może właśnie dlatego o jednej z takich mazowieckich dynastii sprzed wieków chciałem dzisiaj przypomnieć, tym bardziej, że jej losy od wielu już lat są przedmiotem badań historyków i do dziś zadziwiają niejednego znawcę dziejów Warszawy i Mazowsza. Kiedy bowiem wspomina się o zamożnych i wpływowych rodach patrycjuszowskich dawnej Warszawy, to poza rodziną Baryczków, Gizów, Fukierów czy Walbachów, chętnie wymienia się również rodzinę Kluczników-Zembrzuskich, której protoplasta Paweł Klucznik przybył w 1518 r. do Warszawy z Ciechanowa i poprzez „wżenienie się w kamienicę” dał początek rodowi patrycjuszów, którzy osiągnąwszy najwyższe godności miejskie, wyjątkowo długo jak na ród mieszczański, utrzymali się na szczytach zamożności i wpływów wśród mieszkańców Warszawy.
Zacznijmy od tego, że Paweł Klucznik nie był jedynym ciechanowianinem, który w tym okresie pojawia się wśród mieszczan warszawskich, bądź prowadzi w stolicy księstwa swoje interesy. W księgach ławniczych Starej Warszawy z lat 1453-1535 odnajdujemy między innymi Macieja Umękę z Ciechanowa, Gotarda Bagno z Ciechanowa, który procesował się z mieszczanami warszawskimi, czy przeora ciechanowskich augustianów Stanisława. Jednak postać Pawła Klucznika wydaje się tu wyjątkowa. Po raz pierwszy pojawił się on w źródłach w 1518 r., kiedy został wpisany do księgi przyjęć do prawa miejskiego Starej Warszawy („Album civium”) jako „kramarz” z Ciechanowa i zarazem właściciel parceli na ulicy Nowomiejskiej w Warszawie. Właśnie w oparciu o ten zapis historycy podkreślali dawniej, że był on przykładem niebywałej wręcz kariery, kiedy to ze skromnego kramarza awansował do elity patrycjuszowskiej dawnej Warszawy. Nie wchodząc z zawiłości późnośredniowiecznej łaciny chciałem podkreślić – teza ta ma coraz więcej zwolenników – że użyte w zapisce określenie „kramarz” w odniesieniu do ciechanowianina było na początku XVI wieku zamiennie używane z określeniem „kupiec” i dlatego trudno w oparciu o tę nazwę określić dokładnie status Pawła Klucznika. Wydaje się, że nie był on zwykłym kramarzem, ale właśnie kupcem i to posiadającym dom w jednej z najbardziej reprezentacyjnych części miasta. Kamienica, w której mieszkał aż do śmierci – najpóźniej w 1543 r. – znajdowała się między domem Mikołaja Kazuba i parcelą Twarogowską na Nowym Mieście. Z kolei z cytowanej już księgi ławniczej Starej Warszawy wiemy, że Paweł Klucznik był skoligowacony z patrycjuszowską rodziną Serafinów, poprzez małżeństwo z Heleną Serafinową, i zapewne dzięki temu małżeństwu w tak szybkim czasie awansował do elity miejskiej. Dodajmy, że siostra wspomnianej Heleny, Marta Serafinowa, ufundowała w 1520 r. kaplicę Świętego Krzyża, przy której w 1572 r. powstał szpital dla ubogich, a w 1615 r. jeden z potomków Pawła Klucznika, rajca miejski Paweł Klucznik-Zembrzuski, razem ze swoją żoną, dobudowali dwie kolejne kaplice boczne i tak powstał obecny kościół Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu.
Ale wróćmy do rodziny Kluczników-Zembrzuskich, czyli naszej tytułowej dynastii. Zgromadzony przez Pawła Klucznika majątek był jak na warunki Starej Warszawy dość znaczący. Z umowy zawartej w 1552 r. na dział spadkowy po nim wiemy, że jego majątek sięgał 1500 florenów. Niemniej ważne niż pieniądze były losy jego dzieci. I tak córka Pawła Klucznika i Heleny Serafinowej wyszła za mąż za Wolffa Stetnera, wnuka znanego kupca warszawskiego Michała Filipowicza, a syna Andrzeja Stetnera z Poznania i Katarzyny Filopowiczówny. Z kolei jego syn Jan Klucznik był mężem córki kupca Franciszka Roli i właścicielem kamienicy na rynku. Drugi z synów Pawła, Wawrzyniec Klucznik, był kupcem, który prowadził interesy między innymi z kupcami w Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu. Wnuk Pawła, wspomniany już Paweł Klucznik-Zembrzuski, należał na przełomie XVI i XVII wieku do najbogatszych kupców warszawskim i został wybrany na burmistrza Starego Miasta. Zmarł w 1633 r. i spoczął w kościele Świętego Krzyża, którego jednym z ówczesnych patronów był jego syn, ks. Baltazar Klucznik-Zembrzuski. Drugi z wnuków Pawła Klucznika z Ciechanowa, Jan Klucznik-Zembrzuski, rajca Starego Miasta, prowadził interesy handlowe z Gdańskiem, a także z miastami na Śląsku, handlując między innymi suknem i wyrobami metalowymi oraz eksportując bydło. Pozycja rodu był w tym okresie na tyle znacząca, że jego przedstawiciele przyjęli herb szlachecki „Doliwa” (Zembrzuskich), i od tej pory występowali w źródłach z należnym szachcie przydomkiem „nobiles”. Być może – jak pisał sto lat temu Ignacy Baranowski – jakaś zbiedniała gałąź rodu Zembrzuskich, która pochodziła z północnego Mazowsza, „porzuciwszy zagon ojczysty szukała szczęścia na bruku warszawskim i dorobiwszy się tu znaczenia i fortuny przypomniała sobie o swym dawnym pochodzeniu i szlachectwie”. Tak czy inaczej, gdyby nie zaradność Pawła Klucznika z Ciechanowa nie byłoby dynastii Kluczników-Zembrzuskich herbu Doliwa, która należała do najbogatszych i najznamienitszych rodzin kupieckich dawnej Warszawy, w niczym filmowym Carringtonom nie ustępując.
Komentarze obsługiwane przez CComment