

Pół tysiąca lat temu, dokładnie w poniedziałek Wielkiego Tygodnia, 10 kwietnia 1525 r., na rynku krakowskim książę Albrecht Hohenzollern-Ansbach złożył uroczysty hołd lenny królowi Zygmuntowi Staremu, wieńczący wielomiesięczne pertraktacje, zakończone podpisaniem 8 kwietnia traktatu krakowskiego, na mocy którego Prusy Krzyżackie zostały przekształcone w Księstwo Pruskie jako lenno Królestwa Polskiego.
Na pamiątkę tego wydarzenia w niektórych miastach odbywały się w minionym tygodniu różne uroczystości i spotkania mające na celu upamiętnienie tego doniosłego wydarzenia. Jednym z takich upamiętnień była międzynarodowa konferencja naukowa, z udziałem historyków z Polski, Niemiec, Austrii, Litwy i Łotwy, a także obecnego wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego, o. Franka Bayarda z Wiednia, która odbywała się nieopodal miejsca złożenia hołdu pruskiego, w Muzeum Miasta Krakowa przy Rynku Głównym. Jako jeden z referentów na tej konferencji chciałem podzielić się z Czytelnikami kilkoma przemyśleniami dotyczącymi reakcji Mazowszan na hołd pruski.
Nasi w Krakowie
Zacznijmy od tego, że w momencie podpisania traktatu krakowskiego w 1525 r. znaczna część Mazowsza już od kilkudziesięciu lat znajdowała się w granicach Królestwa Polskiego. Po bezpotomnej śmierci księcia Janusza II w 1495 r. i wcieleniu do Korony księstwa płockiego, nie tylko na najważniejszych urzędach ziemskich, ale również na dworze królewskim w Krakowie widać było coraz więcej Mazowszan. Także na stolicy biskupiej w Płocku od końca XV wieku zasiadały osoby związane z dworem królewskim, bądź mające wpływy w otoczeniu kolejnych polskich władców: Jana Olbrachta, Aleksandra Jagiellończyka, Zygmunta Starego oraz królowej Bony. Warto dodać, że po śmierci w Rzymie biskupa płockiego Erazma Ciołka w 1422 r. jego następcą mianowanym przez papieża Hadriana VI był nie kto inny, jak rodzony brat ówczesnego wielkiego mistrza krzyżackiego Albrechta, Johann Albrecht Hohenzollern. Jednak zdecydowany opór króla Zygmunta Starego wobec tej nominacji spowodował, że biskupstwo płockie ostatecznie objął w 1524 r. Rafał Leszczyński, sekretarz króla i biskup przemyski. On też – już jako biskup płocki – brał w Krakowie w 1525 r. udział w obradach nad projektem sekularyzacji Prus Krzyżackich i był obecny w czasie składania hołdu pruskiego. Również jego następca na stolicy biskupiej w Płocku, a wcześniej biskup przemyski, Andrzej Krzycki, sekretarz króla Zygmunta, jedna z najbardziej wpływowych osób w otoczeniu królowej Bony i zarazem wybitny poeta polski XVI wieku, był również uczestnikiem wspomnianych wydarzeń z 1525 r. i zapewne – tak jak królowa, nie znosząca Albrechta – nie należał on do zwolenników powstania księstwa lennego w Prusach, a samego księcia Albrechta miał nazwać „żmiją w naszym zanadrzu”.
Pokój nade wszystko i mazurskie interesy
Dla oceny reakcji Mazowszan na wydarzenia, które miały miejsce w Krakowie wiosną 1525 r., dość istotny wydaje się fakt, że ziemia zawkrzeńska, należąca już wtedy z całym danym Księstwem Płockim do Korony Polskiej, a także położona na wschodnim Mazowszu ziemia łomżyńska – były areną działań zbrojnych w czasie ostatniej wojny zakonu krzyżackiego z Polską w latach 1519-1521, o czym już kiedyś pisałem. Zawarty w kwietniu 1521 r. rozejm w Toruniu położył kres działaniom wojennym, wprowadzając zawieszenie broni na cztery lata, co powodowało, że wiosną 1525 r. zagrożenie działaniami zbrojnymi w tej części Mazowsza potencjalnie nadal istniało. Zarówno więc szlachta, jak i inni mieszkańcy Mazowsza, pamiętający najazdy sprzed pięciu lat, byli zwolennikami pokojowego rozwiązania zatargu polsko-krzyżackiego i trwałego usunięcia zagrożenia ze strony Zakonu. Stąd z ich punktu widzenia sekularyzacja państwa zakonnego i stworzenie lennego księstwa w Prusach zależnego od króla polskiego, w tamtych warunkach jawiło się jako wystarczające zabezpieczenie ówczesnej granicy i zarazem pozycji Polski w tym rejonie. Koncepcja zbrojnego zajęcia Prus po wygaśnięciu rozejmu toruńskiego podpisanego w 1521 r., która nieuniknienie wiązała się z kolejnym wysiłkiem zbrojnym i finansowym, nie leżała zapewne w ich interesie. Ustabilizowanie granicy mazowiecko-pruskiej, przywrócenie przygranicznej i tranzytowej wymiany handlowej, zapewnienie bezpieczeństwa na szlakach handlowych, a jednocześnie możliwość rozwoju gospodarczego po obu stronach granicy, wydawały się wtedy najważniejsze.
Nie bez znaczenia pozostaje kwestia rozwijającej się od drugiej połowy XV wieku mazowieckiej kolonizacji w Prusach Krzyżackich i związane z nią interesy wpływowych rodów mazowieckich, których przedstawiciele posiadali swoje dobra zarówno na Mazowszu, jak i w Prusach. Przykładem może być rodzina Bartnickich herbu Dołęga, której przedstawiciel Wojciech z Bartnik, kasztelan ciechanowski i zakroczymski, syn Stanisława ze Strzegowa, urzędnika na dworze książąt mazowieckich, nabył w 1470 r. kompleks dóbr w Narzymiu, Białutach i kilku sąsiednich wsiach na terenie Prus. Od tej pory Bartniccy posiadali posiadłości ziemskiej i na Mazowszu, i w Prusach. Syn Wojciecha, Tomasz Bartnicki, po inkorporacji księstwa płockiego do Korony w 1495 r. objął urząd chorążego, a następnie kasztelana płockiego, i był jednym z najaktywniejszych na Mazowszu stronników króla Aleksandra Jagiellończyka i Zygmunta Starego. Natomiast brat Tomasza Bartnickiego, i zarazem starszy syn Wojciecha, Mikołaj Bartnicki, absolwent i doktor uniwersytetu krakowskiego, był prałatem kapituły katedralnej płockiej i jednocześnie sekretarzem króla Aleksandra Jagiellończyka i Zygmunta Starego, a być może także Jana Olbrachta, gdyż na dwór królewski trafił w 1499 r. Jako królewski wysłannik posłował na dwór króla Węgier, do wielkiego mistrza krzyżackiego, do książąt mazowieckich oraz do Prus Królewskich. Był jednym z trzech zaledwie Mazowszan, którzy znaleźli się w gronie bliskich współpracowników króla Zygmunta Starego. Z kolei jeden z synów kasztelana Wojciecha Bartnickiego, Jakub, kasztelan płocki w latach 1536-1539, pisał się już z Narzymia w Prusach Książęcych i był protoplastą rodu Narzymskich. Jako poddany króla polskiego, a zarazem poddany księcia Albrechta, doszedł do sporej fortuny, wykorzystując między innymi przywileje celne pozwalające mu na sprowadzanie z Mazowsza do Prus towarów bez cła, na tzw. „własny użytek”. Dzięki temu on, a także jego syn, Mikołaj Narzymski, osiągnęli spore zyski pochodzące z intratnego wówczas handlu wołami, zbożem i solą.
Z perspektywy dworu warszawskiego
Jak dwór książąt mazowieckich w Warszawie odnosił się do wydarzeń politycznych, które miały miejsce wiosną 1525 r. w Krakowie? Przede wszystkim należy podkreślić, że władającego wtedy Mazowszem, księcia Janusza III, oraz jego krewnych, wiązały bliskie relacje z księciem Albrechtem. Stąd wkrótce po podpisaniu traktatu krakowskiego, na wieść o zamieszkach chłopskich w Prusach książę Janusz postanowił udzielić pomocy zbrojnej księciu Albrechtowi, co ostatecznie okazało się niepotrzebne. Natomiast 16 października 1525 r. wydał mandat z poleceniem skierowanym do starosty wiskiego, aby zakazał wyjazdów mieszczan i chłopów do ziem pruskich z powodu szerzących się tam niepokojów. O bliskich kontaktach dworu królewieckiego i warszawskiego świadczy też fakt, że po niespodziewanej śmierci księcia Janusza w marcu 1526 r. książę Albrecht rozpoczął starania o rękę księżniczki mazowieckiej Anny, siostry zmarłego księcia Janusza, dla swego brata, margrabiego Wilhelma. W tym celu wysłał list do kanclerza Krzysztofa Szydłowieckiego z prośbą o pomoc w tych zabiegach u króla. Natomiast bezpośrednie rozmowy w tej kwestii książę pruski podjął z królem polskim podczas spotkania w Gdańsku w maju 1526 r. Do tematu tego powrócono podczas uroczystości koronacyjnych Zygmunta Augusta w Krakowie w 1529 r., w których uczestniczyli obaj bracia – Albrecht i Wilhelm Hohenzollern, ale król kolejny raz odmówił zgody na małżeństwo z księżniczką mazowiecką. Natomiast zdecydowane działania królowej Bony doprowadziły do tego, że księżniczka Anna w 1536 r. ostatecznie poślubiła wojewodę podolskiego Stanisława Odrowąża ze Sprowy. Z kolei margrabia Wilhelm Hohenzollern został w 1529 r. koadiutorem arcybiskupa ryskiego, po czym w 1539 r. objął stolicę arcybiskupią w Rydze.
Polityka, religia, kultura
Poza kontaktami Piastów mazowieckich z księciem Albrechtem i jego otoczeniem niewiele wiadomo na temat reakcji elity politycznej Mazowsza na wieść o hołdzie pruskim złożonym w Krakowie. Zapewne – podobnie jak na dworze królewskim w Krakowie – również i tu akt ten miał swoich zwolenników, jak i przeciwników. Sytuacja wewnętrzna Mazowsza, zwłaszcza po 1526 r., kiedy całe Mazowsze podlegało już bezpośrednio królowi polskiemu, była niewątpliwie dla miejscowej szlachty ważniejsza niż kwestie dotyczące sąsiedniego księstwa pruskiego. Pod względem politycznym charakteryzowała je przede wszystkim rosnąca na Mazowszu rola polityczna żony Zygmunta Starego, królowej Bony, która wszelkimi środkami zmierzała do przekształcenia tej dzielnicy w dominium stanowiące prywatną własność dynastii. To z jej ugrupowaniem związanych było kilka wpływowych rodzin mazowieckich, których przedstawiciele obsadzali urzędy na dworze królowej oraz otrzymywali królewskie nominacje na urzędy mazowieckie. Dotyczyło to również obsady stanowisk kościelnych. Z jej poręczenia nominacje na biskupstwo płockie otrzymywali kolejni biskupi płoccy – z wyjątkiem Jana Chojeńskiego – a mianowicie: Andrzej Krzycki, Piotr Gamrat, Jakub Buczacki czy Andrzej Noskowski.
Patrząc szerzej na stosunki prusko-mazowieckie po 1525 r. chciałem jeszcze zwrócić uwagę na dwa ich wymiary: religijny i kulturalny. Ten pierwszy wiązał się z faktem, że Prusy Książęce były pierwszym państwem luterańskim, którego władca, kilka miesięcy po traktacie krakowskim, ogłosił konfesję luterańską jako religię panującą w podległym mu księstwie. Bezpośrednie sąsiedztwo Prus Książęcych powodowało, że dość szybko „luterańskie nowinki” docierały na Mazowsze. Dotyczyło to na przykład Mławy, gdzie w 1529 r. nauki w duchu doktora Lutra zaczął głosić miejscowy kapłan, ksiądz Jan z Mławy, czy niedalekiego Przasnysza, skąd wywodził się jeden z bardziej znanych polskich reformatorów Wawrzyniec Discordia, który był kaznodzieją luterańskim między innymi w Królewcu. Warto tu również wspomnieć o Stanisławie Murzynowskim, pochodzącym z miejscowości leżącej niedaleko Płocka, związanym blisko z księciem Albrechtem. To właśnie on w latach 1551-1553 wydał w drukarni Jana Seklucjana w Królewcu pierwszy polski przekład Nowego Testamentu. Działalność w Prusach Książęcych wspomnianego Stanisława Murzynowskiego, Wawrzyńca Discordii, Stanisława z Zakroczymia, a także innych kaznodziejów i pastorów pochodzących z Mazowsza, pokazuje, jak ważną odgrywały Prusy Książęce, a zwłaszcza Królewiec, ze swoim uniwersytetem, dla rozwoju reformacji w Polsce i na Mazowszu.
Poza kwestiami religijnymi podpisanie traktatu krakowskiego w 1525 r. miało też swoje znaczenie dla kultury Mazowsza. Widać to było na przykładzie młodych synów szlachty mazowieckiej, którzy swoje peregrynacje akademickie zaczynali niejednokrotnie właśnie od Królewca. Również tamtejsze środowisko intelektualne skupione wokół księcia Albrechta, od początku powstania Prus Książęcych, przyciągało wielu Mazowszan, niekoniecznie wyznania luterańskiego. Świadczy o tym między innymi obecność Stanisława Grzepskiego, późniejszego profesora Akademii Krakowskiej, pochodzącego z położonego nieopodal granicy prusko-mazowieckiej Grzebska. Jego pobyt w Królewcu, wraz z wybitnym polskim humanistą, Janem Kochanowskim, jest tylko jednym z przykładów na rodzące się wówczas kontakty intelektualne między luterańskimi Prusami Książęcymi i katolickim Mazowszem. W tym zakresie znaczenie traktatu krakowskiego z 1525 r. dla szeroko rozumianego transferu kulturowego między Mazowszem i Prusami, wymiany idei i ludzi, przełamywania granic w wymiarze wyznaniowym czy etnicznym wydaje się dziś nie mniej ważne niż następstwa polityczne wydarzeń sprzed pięciuset lat.
Komentarze obsługiwane przez CComment