Pracownia SW Research przeprowadziła ostatnio badanie, z którego wynika, że Polacy nie ufają Donaldowi Trumpowi i jego działaniom w kwestii zakończenia wojny w Ukrainie. Około 50% nie ufa, około 30% ufa, a 20% nie ma zdania.
Wszyscy wiemy, że Trump ma silne ciągoty autorytarne, podobnie jak u nas Jarosław Kaczyński, któremu również większość Polaków nie ufa. Amerykanie w swojej większości także nie ufają Trumpowi. Uprawia rządzenie poprzez argument siły, a nie siłę argumentów. A jednak to jego właśnie wybrali po raz drugi, podobnie jak Polacy, którzy po raz drugi wybrali kandydata wskazanego przez Kaczyńskiego. Widzę tu jawną sprzeczność, charakteryzującą być może nie tylko oba te kraje, które są mi bliskie, ale całą naszą współczesność, pełną zamętu. Ludzie się w niej gubią.
I nie tylko gubią się zwykli zjadacze chleba. Liderzy również. Jarosław Kaczyński i jego otoczenie pełni są miłosnego oddania Donaldowi Trumpowi i każdy jego ruch, każde zdanie, gdyby nawet codziennie je zmieniał, gotowi są wytłumaczyć. Jego bratanie się z Putinem również. Niektóre media piszą wręcz o „sojuszu" Trumpa z Putinem. A jednocześnie środowisko PiS nadal uważa, że prezydent Lech Kaczyński i wszyscy lecący z nim do Katynia na pokładzie Tupolewa zginęli pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 r., na skutek „zamachu" zorganizowanego przez Putina. Czyli w oczach Jarosława Kaczyńskiego Putin zabił mu brata. Donald Trump wcale się tym nie przejmując wita Putina na czerwonym dywanie… nie bacząc na wszystkie zbrodnie, które popełniał i nadal popełnia w Ukrainie. Rząd PiS stanął twardo po stronie Ukrainy i stał po jej stronie dopóki rządził. Czy teraz zmieni swoje stanowisko pod wpływem Trumpa? Teraz gdy nuncjusz papieski w Polsce wylewnie żegna putinowskiego ambasadora, przekazując mu prezenty i uśmiechy?
Wiele wskazuje na to, że pomazaniec Kaczyńskiego, nowo-wybrany prezydent Karol Nawrocki, nie będzie już tak proukraiński jak był jego mentor jeszcze nie tak dawno. Podpisał przecież tak zwaną "Deklarację toruńską", po rozmowie z Mentzenem, w której zobowiązał się, że nigdy nie zgodzi się na wejście Ukrainy do NATO i Unii Europejskiej. A to są obecnie największe pragnienia Ukraińców, zarazem możliwość umocnienia suwerenności Ukrainy.
Suwerenna Ukraina jest w naszym, najlepiej pojętym interesie. Jeżeli Polska nie stanie po stronie suwerennej Ukrainy, przyczyni się do zwycięstwa Rosji Putina, której podobno PiS nie chce na naszej wschodniej granicy, ani jej zgubnych wpływów. Te wpływy widać zresztą w wielu innych europejskich krajach, bo przecież obecna Rosja ma wielkie ambicje mocarstwowe i dąży do destrukcji Unii Europejskiej. Podobnie mocarstwową rolę chce odgrywać Ameryka Trumpa i ona także nie sprzyja Unii. Ale Polska nie ma najmniejszych szans na mocarstwowość, chyba że poprzez silną pozycję w silnej Unii. Czy zatem polska prawica, pełna patriotycznych uniesień, nie działa wbrew polskim interesom?
Były już prezydent Andrzej Duda zdaje się czasami dostrzegać te sprzeczności. Przecież jeszcze nie tak dawno temu ściskał się z prezydentem Zełeńskim. W jednym z wywiadów zauważył, że nasze życie polityczne zdominowane jest przez prawie 80-letnich przywódców. I że tak wcale nie musi być. To przecież najbardziej u nas odnosi się do Jarosława Kaczyńskiego, który ma 76 lat i nikt starszy od niego nie ma w Polsce większego statusu. Gdyby jednak uwagę Dudy odnieść do Ameryki, to jeszcze bardziej pasuje ona do Donalda Trumpa, który ma obecnie 79 lat. Znowu, gerontokracja istnieje i w Polsce, i w USA. Światowej sławy politolog Ivan Krastew, ustrój wprowadzany przez Trumpa nazywa idiokracją. Otacza się on ludźmi z przychylnych mu mediów, głównie Fox News. Stawia ich na stanowiskach, na których popełniają elementarne błędy, bo nie mają kompetencji, np. szef Pentagonu, który ujawnia plany wojskowe dotyczące Sudanu. Ostatnio, Monica Crowley, szefowa protokołu u Trumpa, zostawiła w hotelu na Alasce cały zestaw tajnych dokumentów odnoszących się do spotkania z Putinem. Tak, ona też wywodzi się z Fox News.
To da się zrozumieć. Gdyby w rządzie PiS znalazł się ktoś z telewizji Kurskiego, nikt w Polsce nie byłby zdziwiony. Sam Kurski ponoć nadal ma ambicje zostania premierem. A co do tajnych dokumentów...Przecież Mariusz Błaszczak jako minister obrony narodowej, świadomie ujawnił plany wojskowe, bazowane skądinąd na poleceniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, tylko po to, aby w kampanii 2023 roku uderzyć w opozycję. Wydawałoby się, że każdy żołnierz doskonale wie o tym, że dokumentów wojskowych nie należy ujawniać, tego mnie też uczono na (studenckich) kursach wojskowych na Czerniakowie. Ale Mariusz Błaszczak, wbrew tym wszystkim faktom, jest osobiście dumny z tego co zrobił.
Z kolei prezydent Karol Nawrocki dumny jest z tego, że zawetował tzw. ustawę wiatrakową. Zakładała ona też zamrożenie cen prądu do końca bieżącego roku. A przecież to właśnie niższe ceny prądu, obiecywał Nawrocki w kampanii prezydenckiej. Zdecydowały emocje polityczne, bo efekt tej ustawy mógłby, nie daj Boże, pomóc wizerunkowo rządowi. Nawrocki zawetował ustawę wbrew wszelkim dostępnym faktom - Polacy nie chcą wcale walczyć z wiatrakami!
W badaniu pracowni Opinia 24, ale także we wszystkich innych badaniach, Polacy wypowiedzieli się w większości za odnawialnymi źródłami energii, w tym wiatrakami, zwłaszcza że ci, którzy mieliby turbiny blisko zabudowań mogliby liczyć na odszkodowanie. Prezydent gloryfikuje energię z węgla, chociaż dobrze wie, że polski węgiel jest co najmniej dwa razy droższy od energii z wiatru i że zatruwa środowisko, powodując choroby i śmierć. W tym przypadku głowa państwa działa wbrew faktom i argumentom, zasłaniając się frazeologią pseudopatriotyczną.
Jego argumenty dotyczące sytuacji na Wschodzie nie trafiły do prezydenta Trumpa, skoro nie zaprosił go na szczyt do Waszyngtonu, gdzie byli inni przywódcy europejscy. I oczywiście był tam prezydent Zełeński, który także nie ma powodu żeby lubić Nawrockiego. A przecież tyle słyszeliśmy o szczególnych relacjach Nawrockiego z Trumpem. Zobaczymy, jak wypadnie spotkanie w dniu 3 września. Czy może on wywrzeć na Trumpie większe wrażenie, można wątpić. Mogą się jednak zrozumieć, bo obaj nie szanują faktów.
Nawrocki w kampanii zgłaszał wiele dziesiątków obietnic odnoszących się do wszystkich niemal dziedzin życia, które długo można by wymieniać. To było niemal „100 konkretów”, odpowiednik planów Platformy Obywatelskiej. Jako prezydent ogłosił Plan 21, zawierający pogrupowane już punkty odnoszące się do gospodarki, szkolnictwa, obronności, poprawy jakości życia, etc. Sęk w tym, że te jego postulaty, zwłaszcza te odnoszące się do gospodarki są niezwykle kosztowne, nie liczące się z sytuacją budżetu, która jest mizerna. Gdyby zatem ten biedny budżet zmniejszyć jeszcze o 65 - 75 miliarda złotych, co proponuje prezydent, groziłaby nam katastrofa finansowa. Rząd lwią część budżetu wydaje na zbrojenia i świadczenia socjalne. Dług publiczny urósł do 55,3 procent PKB, a w konstytucji mamy zapisane że nie może przekroczyć 60 procent.
Prezydent, wbrew faktom, wbrew realnym uwarunkowaniom kieruje nas ku przepaści. A ludzie, słuchając frazesów, bardzo się z tego cieszą. Większość ocenia go pozytywnie. Na razie. Bo ludzie bajki tak lubią ogromnie...






Komentarze obsługiwane przez CComment