Zaprawdę powiadam wam, gród ciechanowski jako Jastrzębiów sławetny się jawi, co we jankeskiem księstwie indiańskiem zlokalizowan. Lud tu żywot spokojny wieść raczy, nie bacząc, iże wokół cuda i dziwy, a ze wymiaru wtórego zło jakoweś się czai, co jeno chwili wypatruje, coby wyleźć. Żywot człeczy tymże jednakoż ode fikcyi różny, iże herosów nadeprzyrodzonych ci u nas posucha, coby nas ode demogorgoniów ocalić i coby nas zbawić ode złego.
Jeśli wiary po temu nie dajecie, znaków na niebie i ziemi wypatrywać raczcie. Oto bestyje czworonożne machinami żelaznymi wojaże samotne czynią. Pode kasztelanii izbą ruchy jakoweś tektoniczne. Tajemny bunkier czynić będą, co tysiące dusz pomieścić zdoła. Ewakuacyi chlebaki darmo rozdają. Wokół bakteryja we wodopoju grasować raczy. Awaryje jakoweś na ciepłościowych rurach. We wihajstrowej manufakturze mecyje. Na przedgrodziu rydwany kosztowne jumają. Zaprawdę nie masz przypadków, a jeno znaki. Gdzież jeno wrota owe, przeze które zło wypełza?
Wieść gminna niesie, iże wierzeje owe, co ku wymiarowi wtóremu prowadzą, we krubińskich odmętach być mogą, albowiem czai się tamże bestyja straszliwa i nadobna jakoż Wekna. Mawiają insi, iże nade grodem rozpościera macki swe niczym umysłów łupieżca kronik tygodniowych redakcyja ze plebana traktu, przeto i tamże wrota ku wymiarowi wtóremu być mogą, albowiem we razie przeciwnem skąd wieści u nich takowe ze prawicy pierwej? Cyrograf pewno jaki ze piekielnemi siłami sporządzon. Li prawda to wiem, jeno nie powiem. Wiarę po temu mi dajcie waszmości, iże my ci dobrzy raczej.
Gdzież tedy ku mroku wrota? Ano teoryj są dwie. Pośrodku grodu wszak, jako laboratoryum tajne, tajemna strzelista izba ze zegarem stoi, a nieopodal nie mniej zagadkowa izba błękitem skrząca. Jakież tajemnice mury owe skrywają? Jakież eksperymenta tamże czynią? Zali we trwodze my być winni? Li nie takiż urząd straszny, jako go malują? A może prawdę rzecze wąsaty Gal niewysoki, iże domy owe szalonymi czynią?
Coś we powietrzu wisi. Coś się zbliża. Niechybnie konfrontacya nadchodzi. Jeno z czem, tegoż nam wiedzieć nie dano. A wobec trwogi owej słodkości dla dziatek i wody ognistej dla nas posucha niechybna błahem się jawi. Kogóż na pomoc wzywać? Wilusia Bajersa? Batmana? Mikołaja Ś.?
A co, jeśli większa jest utrapienia skala? Znaki wszak we całej najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Oto król dukatami Germanów straszy, co je miast reperacyi sam uczynić myśli, a szlacheckie obrady tajemnymi czyni niespodzianie. Kanclerz we rekordów księdze zapisać się pragnie, liberum veto czyniąc tyleż, iże porachować nie sposób, a to bestyjom czworonożnym łańcucha nie skąpiąc, a to kryptodukaty pode swoją obronę uciekawszy. Nerw jakowyś, drony, dywersyje, niezawisłej kontemplacyi inicyacya i onuc swąd, a Robko ze łokci dwóch tuzinów trafić nie raczy. No jak to wszystko pier...dnie. Oj będzie smród i to śmierdzący.
Jastrzębiów los swój wraz z rokiem pańskiem nowem pozna. Zali przetrwa, wiedzieć nam nie dano. Jakiż los grodowi ciechanowskiemu zgotowan? Kuś wie. Wykorzystać tedy raczmy dni owe roku pańskiego ostatnie, albowiem może i ostatnie. Pasa nam tedy popuścić trzeba, wody ognistej i trunków rozmaitech spożyć, darów nie skąpić, tańców i swawoli zażyć. Hulaj dusza, piekła nie ma. Jako i śniegu już, ale idzie przywyknąć. Carpe diem.
Alea iacta est. Co zrobim, jak nic nie zrobim.






Komentarze obsługiwane przez CComment