ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Pieśń o wyborach

Uff… To był gorący weekend w wyjątkowo zimnym, tegorocznym maju. Gorący w emocje – najpierw konkurs Eurowizji, a potem wybory prezydenckie...

W sobotę w Bazylei mieliśmy wybory „najlepszej piosenki” w Europie (cudzysłów nieprzypadkowy). Ci, którzy uwierzyli, że faktycznie na konkursie Eurowizji usłyszą dobrą (ciekawą, oryginalną) muzykę z różnych stron Starego Kontynentu (plus Australia i Izrael) przeżyli szok. Prawdziwego śpiewu było jak na lekarstwo, za to wiele krzyku, wygibasów i „efektów specjalnych”. Trudno było zatrzymać wzrok na czymś lub kimś na dłużej niż parę sekund. Nie jestem ekspertem muzycznym, ale jak większość ludzi lubię dobrą muzykę. Nie sądzę, żeby któryś z utworów zaprezentowanych w Szwajcarii zapadł w pamięci, żeby poszedł w lud, w Europę. 

Niestety dotyczy to również piosenki „Gaja” i Justyny Steczkowskiej, które były u nas mocno przereklamowane (i Gaja, i Justyna).  

Weteranka Steczkowska leciała do Szwajcarii niemalże jako faworytka, ale polscy fani muzyki festiwalowej, którzy liczyli na zwycięstwo (albo przynajmniej na dobre miejsce) srodze się zawiedli. Utwór, który był reklamowany jako miłosny psalm do Matki Ziemi z elementami prasłowiańskimi oraz sama wykonawczyni, która mogła zaimponować głosem, zwinnością  oraz „całokształtem” nie porwały ani widowni, ani gremia w stolicach europejskich oceniające wykonawców.

W pierwszym etapie klasyfikacji Polska znalazła się na szarym końcu, wyprzedzając tylko Islandię i San Marino. Sytuację uratowali dopiero polscy internauci rozrzuceni po Europie, którzy swoimi SMS-ami wydźwignęli naszą reprezentantkę na 14 miejsce. Pozwoli to jakoś osłodzić kolejny brak sukcesu polskiej piosenki na Eurowizji.

Ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas...!  A tu kolejna figa. Pokazała się nam od razu, tuż po godz. 21.00, kiedy zamknięto lokale wyborcze, w których głosowaliśmy na prezydenta Polski. 
Zgodnie z przewidywaniami nie udało się wybrać prezydenta, a do drugiej tury weszli Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Ale przewaga tego pierwszego nad drugim, nie była tak duża, jak przewidywały wcześniejsze sondaże. Według badania exit poll różnica między kandydatami KO i PiS wyniosła zaledwie 1,7 proc. A biorąc pod uwagę, że nie były to oficjalne wyniki z lokali wyborczych można uznać, że w niedzielny wieczór dwaj rywale osiągnęli wynik zbliżony do remisowego. 

Ale nie to było szokiem dla obserwatorów sceny politycznej, ale to co działo się za plecami tej dwójki. To dobre wyniki kandydatów prawicowych: Sławomira Mentzena oraz Grzegorza Brauna. 

Liczenie głosów trwało całą noc, a nad ranem niewiele się zmieniło. Ostatecznie Trzaskowski otrzymał 31,4 proc. głosów, a Nawrocki 29,5. Kolejne miejsca: Sławomir Mentzen - 14,8 proc., Grzegorz Braun – 6,3 proc., Szymon Hołownia – 5 proc., Adrian Zandberg – 4,9 proc.

Co wynika z tych danych. Po pierwsze – nadal mamy duopol KO-PiS. Po drugie - Polska dzieli się na część wschodnią PiS-owską (prawicową) i zachodnią PO-wską (liberalną). Do pierwszej należą województwa: Podlaskie, Lubelskie, Podkarpackie, Małopolskie i Świętokrzyskie oraz… Łódzkie. Tu wygrywa Nawrocki. W pozostałych, w tym w Mazowieckim, przewagę ma Trzaskowski. Ale tak jest na poziomie regionów, gdy sumujemy w nich głosy oddane na poszczególnych kandydatów. A gdy zagłębiamy się w teren dowiadujemy się więcej o sympatiach politycznych Polaków – wieś i małe miasta głosowały inaczej niż metropolie. Często, gęsto wybierano Mentzena i Brauna. Tak było też na Mazowszu, szczególnie w powiatach oddalonych od Warszawy. 

Po trzecie - skrajna prawica uzyskała dobry wynik głównie dzięki głosom młodych wyborców (18-29 lat), którzy najliczniej (72,8 proc.) zjawili się przy urnach i w większości oddali głos na Mentzena i Grzegorza Brauna. Młoda Polska skręca ostro w prawo?

Po czwarte - słabsze niż oczekiwane były wyniki Szymona Hołowni oraz Magdaleny Biejat, co może wróżyć problemy koalicji rządzącej.

I po piąte – zapowiada się ostra, bezpardonowa walka wyborcza w II turze.

Czy było coś optymistycznego w niedzielnych wyborach? Tak – frekwencja, która wyniosła ponad 67 proc., a na Mazowszu nawet 73,4 proc. Najwyższa w historii polskich wyborów.

Komentarze obsługiwane przez CComment