ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 44 96 sekretariat@tygodnikciechanowski.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 15.00

Bez zahamowań, czyli groźby w polityce

Żyjemy w niebezpiecznych czasach, najbardziej niebezpiecznych od czasów drugiej wojny światowej. Przypominają nam o tym eksperci wojskowości i politycy. Bo mamy wojnę za miedzą, bo są inne wojny i konflikty, bo potencjał destrukcji świata jest już nieograniczony na skutek skokowego rozwoju technologii.

Jakby tego było mało, świat polityki generuje lawinę gróźb i hejtu, kierowanych we wszystkie strony, zarówno wobec polityków, jak i coraz groźniejszą "wymianę ciosów" pomiędzy nimi. Tak się dzieje w Polsce, w Ameryce, praktycznie wszędzie.

W takiej spokojnej, zdawałoby się, Szwecji co czwarty polityk doświadczył gróźb lub nękania w ubiegłym roku, przy czym wielu wycofuje się tylko z tego powodu z kariery. Na przykład liderka partii Centrum Anna-Karin Hatt, zrezygnowała zaledwie po pięciu miesiącach na stanowisku, powołując się właśnie na obawę o własne bezpieczeństwo.

Najgorzej jest bodaj w Ameryce rządzonej przez prezydenta Donalda Trumpa. Trump czuje się królem. Wielkim wyzwaniem były dla niego ubiegłotygodniowe, lokalne wybory w niektórych miastach i stanach. A już szczególnie wybory burmistrza Nowego Jorku, Wielkiego Jabłka, jak popularnie jest określany. Największego amerykańskiego miasta, światowej stolicy kapitalizmu, w dodatku Trumpa hometown, czyli miasta, w którym nie tylko się był urodził i wychował, ale w którym nadal wyróżnia się Trump Tower, czyli wieżowiec przy Piątej Alei, obok Central Parku, mieszczący jego biura i apartamenty, położone w sercu Manhattanu. 

A tu pojawił się nagle młody, 34-letni radny Zohran Mamdani, dotąd nieznany, skromny, niezwykle lewicowy i...zgarnął całą pulę. Po raz pierwszy w dziejach Nowego Jorku wygrał (urodzony w Ugandzie) muzułmanin. Zwyciężył w pierwszej turze, otrzymując ponad 50% głosów. Nie pomogły prośby i groźby. Trump nazwał go komunistą, chociaż Mamdani komunistą nie jest, sam siebie określa jako demokratycznego socjalistę. Jest członkiem Partii Demokratycznej, jakkolwiek sytuuje się na jej lewym skrzydle. Akceptuje wolny rynek oraz pluralizm. Trump oskarżył go też o antysemityzm. Faktycznie, Mamdani ostro krytykował politykę Izraela w stosunku do Gazy, zarazem opowiadał się za niepodległą Palestyną. Ale Żydzi w Nowym Jorku mogą czuć się spokojni. Mamdani wypowiadał się o nich przyjaźnie i wielu z nich go poparło. Trump groził także, że w sytuacji skoro jego ukochanym miastem rządzi "komunista", nie pozwoli na wykorzystanie przez miasto funduszy federalnych. To jednak byłoby zupełnie sprzeczne z konstytucją i Trump naraziłby się na pewną przegraną w sądach. W końcu sięgnął po ostateczną groźbę, swoją "broń atomową": wyśle do miasta Gwardię Narodową...Dla obalenia demokratycznie wybranej władzy?

Tak mówił jeszcze przed wyborami, głównie po to, aby przestraszyć nowojorczyków. Ale ci się nie przestraszyli, zagłosowali na Mamdamiego i w ten sposób wydarzył się ten niezwykły precedens. Po raz pierwszy wielkie miasto amerykańskie będzie rządzone przez muzułmanina. Jak dotąd tylko Londyn w świecie zachodnim jest w takiej sytuacji. Od 2016 r. burmistrzem jest tam labourzysta Sadiq Khan.

Inną sprawą jest jednak czy Mamdami zdoła wprowadzić swój program w życie: darmową komunikację dla wszystkich mieszkańców, łatwiejszy dostęp do służby zdrowia, dla dzieci całkowicie darmowy, zamrożenie czynszów, specjalne sklepy z niskimi cenami dla biednych. Większość tych postulatów została już przetestowana w innych amerykańskich miastach. Ale w Nowym Jorku jest też przecież giełda i wielkie wpływy mają tam oligarchowie, którzy popierają Trumpa. Trump jest jednym z nich. Dlatego nie wstydzi się grozić użyciem siły w sytuacjach demokratycznego wyboru. Cóż mu pozostaje? Jego poparcie w sondażach dramatycznie spada. Za to rosną ceny w sklepach a ludziom żyje się coraz gorzej. Groźby będą tylko inspirować ludzi do buntu. A wszelki bunt Trump autokrata będzie likwidował siłą. Błędne koło.

W Polsce także groźby są na porządku dziennym i coraz bardziej są eskalowane. Nie tylko w świecie polityki. Na przykład opowiadała o nich Krystyna Janda w audycji "Zmałpychwstanie", na antenie Polskiego Radia RDC. Otrzymuje tak dużo gróźb i obraźliwych komentarzy, że nie ma już siły i ochoty reagować. Uważa taki ściek za "znak czasu". Podobnie chyba jak wielu z nas. To źle.

W polityce byliśmy świadkami bojów o rozliczenie Zbigniewa Ziobry, byłego ministra sprawiedliwości. To ten, który przez lata piętnował niezależnych sędziów, rozdzielał kary dyscyplinarne, a także epitety takie jak "miękiszony" czy "fujary". Obecny minister sprawiedliwości, Waldemar Żurek otrzymał od niego i jego przybocznych najwięcej gróźb i znaczących gestów. Zbigniew Ziobro, kiedyś kreujący się na szeryfa i wielkiego twardziela, teraz stara się wzbudzić litość stanem swojego zdrowia. Nie przesłał jednak żadnych dokumentów lekarskich, nie stawił się na głosowania w Sejmie i wszystko wskazuje, że mieszka teraz w Budapeszcie, gdzie chowa się za plecami Orbana, przyjaciela Putina. Na Węgrzech poprzednio o azyl poprosił Marcin Romanowski, jego były zastępca. Jeśliby i Ziobro o azyl wystąpił, PiS miałby mocny przyczółek w Budapeszcie, i z czasem można by uznać że mamy drugą Warszawę w tym mieście (choć miało być na odwrót). Orban może stracić władzę w wiosennych wyborach. Chyba, że PiS stanie się na Węgrzech trzecią silą polityczną i wesprze partię Orbana...Bo jeszcze Dariusz Matecki może się wybrać na Węgry, też ma zarzuty. Z tym, że ten jest jeszcze bardziej groźny niż inni bo głośno obiecał "odstrzelić" funkcjonariuszy rządu, którzy by ich poszukiwali w tym kraju.

Tymczasem Sejm uchylił immunitet Zbigniewowi Ziobrze, zarzucając mu 26 przewinień, w tym kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i defraudację Funduszu Sprawiedliwości oraz inwigilowanie opozycji za pomocą systemu Pegasus. Moim zdaniem najgorszy był ten Pegasus, bo to było przecież polskie Watergate, ten system był przewidziany by walczyć z mafiami, gangsterami, a nie z demokratyczną opozycją, niezależnie od tego czy takim "śledczym" udało się oszukać sędziów aby wydali na to zgodę czy nie. Najgorsze jest, że Ziobro tego ni w ząb nie rozumie. Zarówno on, jak i Jarosław Kaczyński uważają, że im wszystko wolno, że cel uświęca środki. Teraz więc grożą wszystkim którzy mają czelność myśleć inaczej niż oni. Dla polityków - Trybunał Stanu. Dla sędziów - nie tylko utrata stanowisk, lecz także odpraw, stanu spoczynku, a nawet zakaz wykonywania innych zawodów prawniczych. Chodzi o to żeby wszystkich postraszyć, ze jak PiS wróci do władzy, zacznie się prawdziwy czas zemsty. I wtedy nie będzie mowy o ułaskawieniu, na co teraz, gdy prezydentem jest Karol Nawrocki, zarówno Ziobro jak i jego ludzie mogą liczyć. Jest to małostkowość i groźby najniższego rodzaju. Najzwięźlej wyraził to co się stanie po powrocie PiS do władzy, Michał Woś, także jeden z zastępców Ziobry. Powiedział - wszyscy won!

Jak jednak nadal przypominają konstytucjonaliści, zgodnie z konstytucją RP sędziowie są nieusuwalni. Obecne władze, nawet tzw. neosędziów nie chcą usuwać z zawodu. Politycy PiS twierdzą, że nie ma w ogóle neosędziów, ale na Komisji Regulaminowej sami często używali terminu "neoprokuratorzy".

I tak nie jesteśmy w stanie przeciąć żadnego węzła gordyjskiego w wymiarze sprawiedliwości. Do tego doprowadził jego deformator Zbigniew Ziobro, w swoim czasie krytykowany za to nawet przez Kaczyńskiego i Morawieckiego. Najzabawniej podsumował Ziobrę poseł Tomasz Trela z Lewicy: to jak się okazało taki miękiszon z małą fujarką...

Komentarze obsługiwane przez CComment